Grochem w tablicę

Nastała „dobra zmiana” i właściciel osiedlowej restauracji w Częstochowie postanowił iść z duchem czasów, u wejścia do swego przybytku wywiesił tablicę z informacją:

Uwaga
Pub Cosmo nie dla lewaków
Nie obsługujemy
Bandytów z domiaru niesprawiedliwości
(sędziów, prokuratorów, kuratorów, etc.)
Wszelkich komunistów
(multikulti, multisex, zielonych, genderowców)
Współpracowników i sympatyków legalnych grup przestępczych
(sb, pzpr, europejskiego sojuza, trzyliterowych służb, itp.)

Informacja o tym łamiącym prawo paskudztwie (art. 138 kodeksu wykroczeń: „Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny” oraz art. 226 kodeksu karnego, § 1. „Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”; oprócz tego każda osoba wykonująca zawód wymieniony na tablicy jako „bandycki” może domagać się ochrony dóbr osobistych w trybie art. 24 kodeksu cywilnego) dotarła trzy lata temu do Jolanty Urbańskiej, częstochowskiej radnej PO i szefowej Stowarzyszenia Demokratyczna RP, która dopiero miała zasłynąć tym, że odważy się złożyć wniosek o delegalizację ONR. Radna stwierdziła, że tablica o takiej treści wisi faktycznie, więc zainterweniowała w Urzędzie Miasta. Pierwszym, że tak powiem, rezultatem jej interpelacji był dopisek na tablicy: Zakaz wstępu chuligańskim bojówkarzom KOD-u i radnej Jolancie Urbańskiej.

Kajetan Wróblewski


Relacja Jolanty Urbańskiej:

Grudzień 2016 – tablica wisi

Dostaję maila z prośbą o interwencję w kwestii tablicy zamieszczonej w pubie, którego nie znam. Dołączone jest zdjęcie. Reaguję. Składam interpelację do prezydenta Częstochowy z prośbą o interwencję. Wskazuję, że selekcja ludzi ze względu na zawód (w tym przypadku) stanowi kalkę najgorszych w skutkach w historii ludzkości podziałów ludzi. Odpowiedź zastępcy prezydenta miasta jest lakoniczna: „sprawa jest przedmiotem działań prokuratury (…) w tym stanie rzeczy nie ma konieczności składania kolejnego zgłoszenia”. Ok. Czekam na efekty działań prokuratury.

1 marca 2017 – Dzień Wyklętych: tablica wisi

Do Częstochowy przyjeżdżają ludzie z organizacji obywatelskich, żeby uczcić niewinne ofiary tych spośród „żołnierzy wyklętych”, którzy mordowali cywili, w tym starców, dzieci i kobiety. Opowiadam o pubie. Nie wierzą! Decyzja: idziemy zobaczyć. Oglądamy tablicę. Robimy przy niej zdjęcia. Przeglądamy książki udostępnione dla klientów pubu. Antysemickie. Homofobiczne. Islamofobiczne. Wychodzimy.

Po naszej wizycie właściciel pubu dokłada do tablicy „podtablicę”: z napisem „zakaz wstępu chuligańskim bojówkom KOD (dla niego wszystko, co jest w opozycji, jest KOD) i radnej Jolancie Urbańskiej”. Składam zażalenie do prokuratury. Tej samej, która rzekomo badała sprawę pubu.

2017, 2018… tablica wisi

To lata ożywionej korespondencji pomiędzy mną a prokuraturą, zawieraniem nowych znajomości z kolejnymi przesłuchującymi mnie policjantami. Najczęstsze pytania kolejnych przesłuchujących policjantów: „Naprawdę pani przeszkadza, że jest pani na tej tablicy?” Kwituję pytaniem: „Naprawdę pani/u nie przeszkadza, że pańska grupa zawodowa jest na tablicy i ma zakaz wstępu?”. Prokuratura, badając wnikliwie treść tablicy (sic!) oraz naszą (opisaną wyżej) wizytę w pubie odmawia mi statusu osoby publicznej.

2018 – tablica wisi

11 września Sąd Rejonowy w Częstochowie uznaje mnie jednak za osobę „publiczną” i nakazuje prokuraturze wszczęcie dochodzenia. Kolejne przesłuchania. Mnie i osób, które były ten jeden raz, dwa lata wcześniej, w pubie. Policja Warszawy, Wrocławia, Łodzi, Częstochowy przesłuchuje ludzi na okoliczność mojej „publiczności”, poświadczonej orzeczeniem sądu. Opowieść jak z Kafki. Po pół roku od nakazu sądu prokuratura umarza śledztwo, uzasadniając, że nie byłam w Cosmo jako radna. Odwołuję się, składając do sądu zażalenie.

18 czerwca 2019 roku – tablica wisi nadal

W tym burzliwym dla mnie okresie właściciel pubu w wywiadach dla mediów wskazuje, dlaczego w jego lokalu jestem persona non grata. Podkreśla, że pub organizuje imprezy charytatywne dla niepełnosprawnych dzieci, więc ktoś taki jak ja, nie może być wpuszczany do środka.

Mijają trzy lata walki o usunięcie haniebnej, stygmatyzującej i wykluczającej ludzi tablicy. Trzy lata przesłuchań, których przedmiotem były: mój status majątkowy i rodzinny, dochodzenie, czy zdemolowałam/śmy pub (sic!), czy byłam podczas instalowania tablicy (obłęd), czy byłam tam prywatnie, czy służbowo…

Nie o to chodzi! To odchodzenie od istoty problemu, manipulacje prokuratury dla usankcjonowania łamania Konstytucji RP: równości wszystkich obywateli.

Od 2016 roku, jak wielu protestujących przeciw bezprawiu, podążam drogą pełną prawniczych absurdów, żeby usunąć jedną tablicę w prawicowej knajpie. Ta tablica była i jest symbolem tego, czego jesteśmy świadkami: zezwolenia na nagonkę, na szczucie. Teraz ofiarą jest grupa LGBT. Ci, którzy są umieszczeni na tablicy, nie protestują. Ich milczenie jest przyzwoleniem.

Tymczasem orzeczenie Sądu Apelacyjnego z 18 czerwca 2019 brzmi: „Jest mało prawdopodobne, aby działając jako funkcjonariusz publiczny postanowiła sama udać się do lokalu, gdzie zresztą jej obecność była niezbyt pożądana, nie angażując do wykonania rzekomo służbowej czynności organów ścigania lub podwładnych sobie osób”. (…) „Jacek Pawlikowski, wyrażając negatywny stosunek do Jolanty Urbańskiej i nie chcąc jej widzieć w gronie gości swego lokalu, dawał wyraz swym poglądom politycznym i krytycznemu wobec niej stosunku, zresztą nie po raz pierwszy”. (…) Jeśli Jolanta Urbańska nadal czuje się pokrzywdzona, może skorzystać z możliwości wniesienia do sądu prywatnego aktu oskarżenia”.

18 listopada 2019 – tablica pewnie będzie wisieć nadal

Nie zrezygnowałam. Wniosłam ten prywatny akt oskarżenia – „w imię zasad”. Rozprawa ma się odbyć w listopadzie.

Jolanta Urbańska

fot. Jolanta Urbańska/Facebook

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »