Kiedy dowiedziałem się, że go nie ma

Tyrałem radośnie w Komitecie Obywatelskim w czasie kampanii wyborczej  z czerwca 1989 roku, kiedy na plebanię w centrum Wrocławia zadzwonił Krzysiek. Pytał – on, reporter narodzonej „Gazety Wyborczej” – jak się dzieli Ruch „Wolność i Pokój”, który właśnie, jak niejedna świetna inicjatywa, był zabijany prze własny sukces

Tłumaczyłem Krzyśkowi szczegółowo, o co chodzi, że jeden z nas, Radek Gawlik, kandyduje z Komitetu Obywatelskiego, ale są tacy, co razem ze Schetyną, Piniorem i Morawieckim krzyczą, że zdrada jest.

Całą moją wojnę trojańską zobaczyłem następnego dnia w „Gazecie”,  skrojoną do kilku zdań, które, to była lekcja, stanowiły esencję mojego przydługiego wywodu. 

Jakoś najwyżej dwa lata potem byłem w Warszawie „na terminie” w centrali „Gazety Wyborczej”. Krzysiek Leski był już teraz moim kolegą z redakcji. I spotkaliśmy się pod malutka ambasadą Laosu, gdzieś w jakiejś willowej dzielnicy, pod którą studenci laotańscy walczyli o wolność Laosu. Ja nawet zrobiłem zdjęcie (w czym nie jestem Robertem Capą), czarno –  białe. Krzysiek rzeczowo spytał, do czego robię materiał, bo na skutek zamieszania powstawały dwa. No, jego był lepszy, więc ja moją krótką relację upchnąłem w jakimś fan-zinie.

Potem widziałem, jak jako jeden w pierwszych był freelancerem. Jako jeden z pierwszych na konferencjach prasowych pisał bezpośrednio na jednym z pierwszych laptopów. 

Potem jakoś ( mi) zniknął. 

Dopiero w zaraz po jego śmierci dowiedziałem się, że miał depresję. No, tak mówią. 

Był świetnym dziennikarzem, jakich dziś nikt nie potrzebuje.

  • Krzysztof Leski – dziennikarz prasowy, telewizyjny i radiowy, w latach 1989–1991 dziennikarz Gazety Wyborczej – został zamordowany w noc sylwestrową z 31 grudnia 2019 na 1 stycznia 2020 roku, przez współlokatora w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu w Warszawie. Pochowany został 17 stycznia 2020 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

fot. Wikimedia

_________________


fot. Facebook/Lech Raczak

Lechu Raczak był ojcem jednego z najważniejszych zjawisk w polskim teatrze końca XX wieku, a w teatrze II Reformy chyba najważniejszego. 

Teatr Ósmego Dnia spełnił wszystkie właściwie artystyczne i społeczne pogróżki, które wcześniej wykrzyczał. I był za to naprawdę od pewnego momentu zdrowo prześladowany przez PRL. 

Jedną z opozycyjnych inicjacji końca lat siedemdziesiątych, dla mnie i ówczesnych przyjaciół, była obrona poznańskich „Ósemek” przed represjami politycznymi.

Kiedy jak niedźwiedzica z małymi Lechu rozstał się z działającym do dziś Teatrem, przeszedł kontestowaną wcześniej przez siebie drogą przez teatr repertuarowy.

Ale zadziornie rewolucyjny ton „Ósemek” zawsze był w jego realizacjach obecny.

W ostatnich latach raz tylko robiłem z nim radiowy wywiad. Ale jakiś niecały rok temu Lechu objawił się przez monstrum Internetu, no, lajkowaliśmy sobie nawzajem czasem różne wpisy.

I jak piorun z ciemnego dość nieba okazało się nagle, w sekundę, że już nie zalajkujemy.

  • Lech Raczak – reżyser teatralny, teatrolog, dramatopisarz i nauczyciel akademicki, współzałożyciel Teatru Ósmego Dnia (1964) i jego kierownik artystyczny, dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu (1995–1998) oraz do 2012 roku Malta Festival Poznań. 17 stycznia 2020 zasłabł na przyjęciu noworocznym prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka w Centrum Kultury Zamek. Zmarł po przewiezieniu do szpitala.

fot. Wikimedia

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »