Warto wczytać się w dokumenty źródłowe, zamiast wydymać wargi „na polską rację stanu” – pisze Robert Suligowski w sprawie awantury wokół kopalni węgla brunatnego w Turowie. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia tam węgla. Sprawę do TSUE wniosły Czechy, które uważają, że Polska wydając koncesję na dalsze wydobycie złamała przepisy unijne
Robert Suligowski: – Warto wczytać się w dokumenty źródłowe, zamiast wydymać wargi „na polską rację stanu:
1. Przepis dopuszczający wydłużenie koncesji o 6 lat bez oceny oddziaływania na środowisko narusza prawo unijne.
2. Procedurę można było przygotować dużo wcześniej, woleliśmy iść na rympał, działając w oparciu o rygor natychmiastowej wykonalności.
3. Sędzia TSUE, wydając postanowienie uznała (zgodnie z zasadami obowiązującymi przy zabezpieczeniu) naruszenie prawa za uprawdopodobnione, choć umówmy się, it’s obvious.
4. Mamy do czynienia z konfliktem dwóch interesów społecznych: Polska podnosi kwestię prawa do energii elektrycznej (umówmy się, można ją rozwiązać alternatywnie poprzez choćby zmianę źródeł wytwarzania, import) oraz społeczną – utratę miejsc pracy (która można usunąć poprzez transformację gospodarczą regionu).
Czesi podnoszą kwestię prawa do wody. Otóż my za kilka – kilkanaście lat zaprzestaniemy wydobycia i spalania, u nich zachodzą trwałe zmiany w stosunkach wodnych: wysychają studnie, schną uprawy.
5. Nawet w zakresie swoich interesów Polska nie potrafiła udowodnić rzekomych nieodwracalnych skutków zatrzymania zakładu, w przypadku Czechów te w istocie nieodwracalne skutki już są.
6. Pojawia się tu zasadnicze etyczne pytanie: czy my jako społeczeństwo możemy akceptować katastrofalne skutki działania kopalni odkrywkowych węgla brunatnego, które poza szkodami klimatycznymi, powodują przeobrażanie ogromnych połaci ziemi, pozbawienie ekosystemu wody, dramat ludzi i całej przyrody ożywionej. Nie bez powodu znika Pojezierze Gnieźnieńskie, wysycha Noteć.
7. Sąd na wadze kładzie rozhisteryzowane polskie państwo, którego prawo łamie unijne przepisy, które w ostatniej chwili, jadąc na rygorze natychmiastowej wykonalności (pozbawiającym interesariuszy prawa do sądu jak w przypadku Mierzei), przepycha przedłużenie koncesji, na drugiej interes ochrony środowiska i prawo dziesiątek tysięcy ludzi do wody. Ja przypomnę, że Polska i Czechy to kraje o jednym z najniższych zasobów wody (trwale) w Europie. O jednym z najgorszych poziomów retencji. A górnictwo węgla brunatnego to jeden z czynników wielkoobszarowego obniżania lustra wody.
8. Więc może warto zaakceptować, że TSUE ma po wielokroć rację:
– Polska łamie przepisy unijne
– Polska nie przygotowała sensownej strategii procesowej – strategią nie jest medialny skowyt i pohukiwania
– Polska naruszyła prawa formalnie, wydając decyzje na rympał z rygorem, mimo że można było to przygotować kilka lat temu
– Prawa Czechów i Polaków do wody, a także interes ochrony środowiska przeważa interes ekonomiczny Polski
– brak Turowa w systemie nie spowoduje jego załamania: prąd można wszakże zaimportować, może wreszcie pojawi się soczysty kopniak do transformacji energetycznej.
9. Wydłużenie eksploatacji do 2044 pozbawia cały region turoszowsko-zgorzelecko-bogatyński prawa do funduszu sprawiedliwej transformacji.
fot. Wikimedia
1 thought on “Kopalnia węgla brunatnego w Turowie. Może warto przyznać, że TSUE ma po wielokroć rację”
Dzięki za podanie tego źródła. Idąc za nim uzupełniłbym tekst o pełną redakcję postanowienia, które jest wprawdzie trochę po „prawniczym chińsku”, ale daje lepsze wyobrażenie o przebiegu postępowania i motywów podjęcia takiegoż postanowienia.
Tutaj link: https://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?text=&docid=241541&pageIndex=0&doclang=PL&mode=req&dir=&occ=first&part=1