Koronawirus. Rząd nie liczy się ze skutkami własnego postępowania

Trzy dni temu umarła moja mama. Odeszła dusząc się w trakcie reanimacji przez ekipę karetki ratownictwa medycznego. Nie wiem, czy mamę zabrał koronawirus. Ratownicy nie posiadają sprzętu do pobrania próbek. Nie dlatego, że nie zabrali ich ze sobą, tylko dlatego, że nie wyposażyło ich w nie państwo

Nie ma żadnej procedury na zbadanie zmarłej osoby na obecność koronawirusa, bo żaden urzędnik państwowy jej nie stworzył. Nie ma też procedur pozwalających przebadać na obecność koronawirusa członków rodziny, którzy mieszkali ze zmarłą. Według istniejących procedur osoby takie mają funkcjonować tak, jak ludzie z grup niezagrożonych, czyli normalnie.

W celu wydania odpisu aktu zgonu, urząd stanu cywilnego przyjmuje kartę zgonu wystawioną przez ratowników. Karty mojej mamy nie przyjmuje, bo brakuje na niej zaznaczenia w akapicie, czy śmierć nastąpiła w wyniku choroby zakaźnej. Wątpliwe jest by ten akapit został niewypełniony przez nieuwagę. Szczególnie w obecnej sytuacji. Wydaje się naturalne, że ratownicy działając w sytuacji niedoposażenia i braku procedur, starają się minimalizować przyszłe, potencjalne koszty, wynikające z odpowiedzialności prawnej. Być może obawiają się, że państwo będzie ich obarczać odpowiedzialnością, która spoczywa na barkach ministrów.

Konieczność uzupełnienia pustego akapitu, niezbędna dla pochowania zmarłej, skutkuje wizytą w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i moim kontaktem z kilkoma nowymi osobami. Osoba reprezentująca zakład pogrzebowy dzieli się swoim spostrzeżeniem: „Od wybuchu epidemii wszyscy umierają na niewydolność układu krążenia, tak jak pana mama”.

W celu zminimalizowania ryzyka zakażenia w trakcie uroczystości pogrzebowej szukam maseczek, które mógłbym rozdać osobom, które zdecydują się być obecne. Minimum ochrony to filtr ffp2. Takie maseczki kosztowały przed pandemią dwa złote i pięćdziesiąt groszy. Wczoraj udaje mi się kupić dwadzieścia po spekulacyjnej cenie 49 zł za sztukę.

W tym czasie minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłasza, że testy są potrzebne tylko ludziom z ryzykiem zakażenia wirusem. Oszustwo ministra w stosunku do obywateli kryje się w procedurze kwalifikującej do grupy ryzyka. Równocześnie rośnie poparcie dla ministra Szumowskiego. Ufa mu prawie połowa Polaków, a brakiem zaufania darzy tylko 16%.

W tym czasie Duda prowadzi kampanię prezydencką. Prowadzi, bo może, a może dlatego, że rząd nie wprowadza stanu nadzwyczajnego. Na relacjach z kampanii widzimy stłoczonych ludzi przybywających na spotkania z prezydentem. Służby rządowe nie zapewniają maseczek, nie nakazują zachowania odstępu. Liczebność wiecy przewyższa limit 50-ciu osób nałożony przez specustawę. Równocześnie rośnie poparcie dla prezydenta i przekracza 46%.

W tym czasie widzimy tłumy ludzi przemieszczających się swobodnie i w sposób niekontrolowany wracających do kraju w ramach akcji „powrót do kraju” z Włoch, Hiszpanii, Anglii, Niemiec, Chin… Równocześnie rośnie poparcie dla rządzącej partii i przekracza 47,5%.

  • Ze względu na brak testów statystyki zakażeń będą dobrze wypadały na tle krajów, których rządy zapewniają dostęp do badań.
  • Ze względu na strach przed odpowiedzialnością i wpisywanie zatrzymania krążenia w kartach zgonów, oficjalna śmiertelność na wirusa będzie wyglądała korzystnie dla rządu.
  • Ze względu na rosnące zaufanie rząd nie będzie zmuszony do wprowadzenia konstytucyjnego stanu nadzwyczajnego i działania według określonych norm, tylko będzie mógł zarządzać państwem poprzez kolejne specustawy.
  • Ze względu na niewprowadzenie stanu nadzwyczajnego rząd przeprowadzi wybory prezydenckie.
  • Ze względu na możliwość prowadzenia kampanii w trakcie epidemii partia rządząca wygra te wybory.
  • Ze względu na zarządzanie przez specustawy rząd będzie mógł uznaniowo zawieszać dowolne prawa obywateli, co nie byłoby możliwe w przypadku wprowadzenia konstytucyjnego stanu nadzwyczajnego.

A w tym czasie nasi najbliżsi będą umierać na niewydolność układu krążenia.

Dzisiaj partia rządząca tym krajem wykazuje skłonność do nieprzestrzegania norm społecznych i prawnych, nieliczenia się ze skutkami własnego postępowania, niedokształconym poczuciem winy, obniżonym do minimum krytycyzmem wobec własnego postępowania i zorientowaniem na korzyściach własnych a do tego krótkoterminowych.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »