Dramatyczna sytuacja demograficzna w Polsce. Blisko 200 tys. osób więcej umarło niż się urodziło!
Różnica pomiędzy zgonami a urodzeniami wyniosła na koniec 2019 r. około 44 tysięcy, na koniec 2021 wzrosła aż do szokujących 120 tysięcy osób, a teraz sięgnęła przerażających 197 tysięcy, czyli blisko 200 tys. osób więcej umarło niż się urodziło w ostatnich 12 miesiącach. (…)
Wykres pokazujący gwałtowny spadek ilości urodzeń, to zastępowanie polityki demograficznej sloganami partyjnymi, prymitywną propagandą, w stylu „500 plus to inwestycja w przyszłość Polaków”, „nasz cel to poprawa sytuacji demograficznej”, itp., podczas gdy wszyscy doskonale wiedzą, że to po prostu przekupstwo wyborcze Polaków za ich własne pieniądze, aby utrzymać się przy władzy. (…)” – napisał na Facebooku Edward Edmund Nowak – polski inżynier z Krakowa, działacz opozycji demokratycznej w PRL, menedżer, były urzędnik państwowy i polityk. Jak wielu z nas człowiek poważny i doświadczony, który walczył i pracował dla wolnej Polski od co najmniej 40 lat, pełen troski i odpowiedzialności za naszą przyszłość, bo to jest nasze życie.
Ten wykres urodzeń i śmierci w Polsce w ostatnich latach nie jest nowy (nie chodzi o to, że dane obejmują czas do października 2021, ale o to, że dane i trendy analizowane są na bieżąco „od zawsze”), a władza o demografii i naszej przyszłości milczy jak zaklęta. Zamiast o faktach opowiadają jakieś dyrdymały o „trójmorzu”, „przekopach”, reparacjach wojennych, ponownej chrystianizacji Europy pod swoim nadzorem, „wstawaniu z kolan”, obronie ponoć zagrożonej tradycji i kultury narodowej, „zgniłej Europie” i walce z wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym; byłymi elitami, które zastąpią „nowymi” – sobą.
ZOBACZ TAKŻE: Czeka nas regres cywilizacyjny. Rozmowa z prof. Bartłomiejem Nowotarskim
Te alarmujące dane nie biorą się znikąd. Wiemy, dlaczego tak wiele osób w Polsce umiera w czasie pandemii. Wiemy, dlaczego polskie kobiety nie decydują się na urodzenie dziecka. Ignorowanie wiedzy i dorobku nauki przez rządzących nominatów Kaczyńskiego i wszechobecne kłamstwo nie ma granic, ale ma swoje dramatyczne konsekwencje. Po pierwsze ludność gremialnie głupieje (zabobony, mity i nagie kłamstwa zastępują masowo elementarny zdrowy rozsądek, którego deficyt owocuje masową śmiercią w czasie pandemii), po drugie, całe jakże ważne dla naszej przyszłości dziedziny życia społecznego są dewastowane w sposób wręcz katastrofalny.
Od lat prognozy demografów i wskazówki ekspertów wskazywały rozwiązania. Pamiętam, były one punktem wyjścia dla reformy emerytalnej z roku 1999, potem pojawiały się kolejne analizy. Odrzucono je do kosza i poddano się ordynarnej politycznej propagandzie, by kupić głosy. Myślenie o przyszłości zastąpiono 500+, myśleniem tylko i wyłącznie o sobie. Nasza przyszłość została sprzedana za kilka lat rządzenia, bogacenia się i spełnienia swoich chorych ambicji przez grupkę rządnych władzy, zemsty i odegrania się frustratów i nieuków.
Brak odpowiednich usług publicznych, w tym usług zdrowotnych, ich postępujący niedowład zamiast rozwoju, brak polityki świadczeń społecznych, ich skomplikowanie i szokujący brak konsekwencji prowadzący do absurdalnych praktyk a zarazem ich niedostępność dla rzesz potrzebujących to tylko część tej szerokiej sfery niekompetencji. Motywowane ideologicznie zaniechania i prowadzenie negatywnej polityki migracyjnej uderza nie tylko w perspektywy demograficzne, ale też blokuje polską gospodarkę i jest kompromitująco nieprzychylne dla potrzebnych nam emigrantów. Stosunek władz do praw kobiet, ignorowanie losu osób niepełnosprawnych, pogarda dla praw osób LGBT, ogólnie lekceważenie praw jednostki na rzecz mitycznego pojęcia „narodu” wpływa na depresyjną atmosferę udzielającą się wszystkim poza rządzącymi. To wszystko wobec rozmiarów niegospodarności, braku kompetencji i złodziejstwa prowadzi Polskę w kierunku kraju, z którego się ucieka a nie przybywa, bo nie ma w nim miejsca na rozwój, bezpieczne życie i realizację aspiracji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Porozumienia dla Praworządności. Nie weźmiemy udziału w procedurze wyboru sędziów do neoKRS
Straty i koszty tych z górą 6 lat marnowania dorobku pracy co najmniej dwóch pokoleń są przerażające… Bilans życia i śmierci, zdrowia i choroby, edukacji, czyli nadziei na przyszłość, ekologii, czyli warunków życia i „przeżycia”, nowoczesności i zacofania, prawa i bezprawia – nie ma słów, które rozsądny człowiek mógłby znaleźć dla usprawiedliwienia ich niszczących polski organizm zaniechań i działań.
Co dają w zamian ludziom, że tyle osób ciągle ich popiera? Skumulowane resentymenty? Brak jakichkolwiek wymagań oprócz nagradzanego oportunizmu? Złudzenie, że „moje jest na wierzchu”? Przyzwolenie i afirmowanie „bylejakości”?
Nie, nie można na to pozwolić, bo tacy, co popierają autorytarną władzę z powodu bzdur, które opowiada byli i są wszędzie i zawsze. Chodzi o resztę… O nas. O tych, którzy od siebie i od władzy wymagają dużo więcej. Na Tymińskiego głosowało też 30% ludności właściwie bez żadnego racjonalnego powodu… jedynie mówił bez składu i ładu o tym, co ma w „czarnej teczce”, co jak się okazało, chcieli usłyszeć – nic się nie zmieniło i nie jest to aż tak dziwne, jak wielu się wydaje. PiS to pustka w biało czerwonej plastikowej pelerynce za 15 zł ze straganu z dewocjonaliami… nic więcej, a szkód czynią tyle co wandale po wódce w czasie przechadzki bez celu.
Nie miejmy pretensji do siebie, tylko do nich. Zjednoczmy się, bo nie będzie co zbierać po ich „dobrej zmianie”. Oni nie myślą ani o Polsce ani o przyszłości. Oni w zasadzie nie myślą o niczym innym, co nie służy utrzymaniu władzy z poparciem bezmyślnych.
- Paweł Bujalski – polityk, samorządowiec, przedsiębiorca, wiceprezydent Warszawy w latach 1994–1999. Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog
1 thought on “Koszty utrzymania władzy, czyli jak dobrze jest nie myśleć…”
Nie miejmy pretensji do nich, tylko do siebie, bo na to pozwalamy.