Po wyborach obserwuję festiwal nienawiści. Piętnowanie ludzi, segregowanie ich, szufladkowanie, usuwanie ze znajomych, towarzyskie dilejty i fochy – tak jakby wirtualne usunięcie powodowało, że naprawdę znikną, a razem z nimi ich poglądy
Statystyki powiedziały, że wieś, że wykształcenie podstawowe, że podkarpackie. Czytam, że wsioki mają wyp….ć, że miasto pany, że ch…e od pińcet plus są ludźmi gorszej kategorii, bo nie płacą podatków, że ktoś tam na Podlasiu już nigdy więcej nie podwiezie do sklepu sąsiadów, bo sąsiedzi głosowali tak a nie inaczej, więc niech mają za swoje, niech im państwo kupi samochód.
W sklepie słyszę, że bolszewiccy Żydzi przegrali i ch…j im w dupę. Że geje do getta, a najlepiej zagazować, po co się ma coś takiego pałętać po świecie… W necie czytam, że Trzasku chciał przymusowych szczepień dla wszystkich Polaków, całe szczęście, że przegrał, bo to pojeb od Sorosa i Bilderbergu (czytaj: zło!), że gdyby wygrał, nasze dzieci byłyby zmuszane do zmiany płci… Czytam, że emigracja nie powinna mieć prawa głosu, a jednocześnie widzę nieprawdopodobny zryw Polonii, która zrobiła bardzo wiele, żeby zahamować władzę posługującą się nienawiścią, choć w zasadzie nie miała w tym żadnego bezpośredniego interesu – ale pozostając wolnymi ludźmi w wielu różnych państwach, chcieli ocalić wolność w Polsce.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wierzę w system wartości, który jest ponadczasowy
Obserwuję te potyczki i widzę, jak PiS zaciera ręce w dzikiej satysfakcji. Dlaczego? Bo oni karmią się nienawiścią, w którą wplątali całe społeczeństwo. Karmią się pogardą. Podnoszą swój level każdym słowem, uczynkiem, każdym usunięciem ze znajomych kolegi z podstawówki, który głosował na PiS. Dzięki temu stają się silniejsi, albowiem budują swoją władzę na wrogości, nie na poczuciu wspólnoty.
PiS nie miałby żadnych szans, gdybyśmy się łączyli, a nie dzielili, gdybyśmy szukali wspólnego mianownika, zamiast piętnować wyimaginowanych wrogów. Ja nie umiem w tą grę. Dzielę ludzi na przyzwoitych i nie, niezależnie od ich poglądów – póki mamy demokrację, mogą sobie mieć, jakie chcą. Dopóki nie krzywdzą innych.
Przeraża mnie nienawiść z każdej strony. Przeraża mnie szufladkowanie. Tak mi się życie ułożyło, że musiałam zrezygnować z pracy. Nie mam dochodów, mieszkam w małym miasteczku, nie szczepię, nie wierzę, nie posyłam na religię, pobieram pińcet plus, a nawet, o zgrozo, świadczenie pielęgnacyjne. Zarazem mam wyższe wykształcenie i podyplomówkę, znam dwa języki obce dobrze, trzy tak sobie, a jeden biernie. Czytam książki, ośmielam się nie lubić niektórej Tokarczuk, umiem rąbać drewno, uprawiać bób i używać śrubokręta. Pamiętam co to trzecia prędkość kosmiczna, rachunek prawdopodobieństwa, Kirkegaard, wodniczka, Rachmaninow, Pizarro, system AWD w samochodach oraz, że świat skończył się na kill’em all. Statystycznie powinnam być wyborcą PiS, tylko takim wybrakowanym, albowiem do dziś nie wiem, co to Zenek jakiśtam i wiedzieć nie zamierzam.
Nie zwalczajmy się wzajemnie…
fot. Pixabay
1 thought on “Nie zwalczajmy się wzajemnie”
Nie wiem, co to jest AWD w samochodach. Prawdopodobnie przez ten brak dyplomu i podyplomówki 😉 Bardzo dziękuję za ten tekst.
Objawów choroby po naszej stronie potrafiłbym wymienić więcej i nawet niektóre spróbowałem wymienić w i tak oczywiście pięć razy za długim tekście tu obok. Chcę tylko powiedzieć, że choć one mają oczywiście kulturowy charakter i takież korzenie, to równocześnie podlegają paskudnym mechanizmom politycznym i akurat na nie da się mieć wpływ konkretnie i stosunkowo szybko. Ale o tym już więcej gadać nie chcę, bo się znowu rozgadam ponad miarę.
Jeszcze raz dziękuję. I chciałbym zdjęcie z autografem 😉 Głownie z powodu tego AWD…
Comments are closed.