Notatki Profesora Marcina Króla

Notatki prof. Marcina Króla. Oko w nowej demokracji

Oko. Oko w nowej demokracji. Widzimy, oglądamy, patrzymy, rozglądamy się – można swobodnie mnożyć prace oka. Najgłupsze jest odróżnienie tego, co piękne od tego, co brzydkie. Zawsze coś pięknieje, a coś brzydnie. Zwłaszcza gdy przyglądamy się przez jakiś czas

Czy uroda świata ma cokolwiek wspólnego z demokracją? Ależ tak! W brzydkim świecie, wśród brzydkich ludzi, którzy brudzą sobie ręce nieustannymi knowaniami, demokracja nie może sensownie zaistnieć. Uroda życia (kto to powiedział?) to świat ludzi pełnych ducha. Czy to widać po ich twarzach, po ich domach, po ich dzieciach i towarzyszach życia, po ich upodobaniach i celach wypraw turystycznych, po ich apetytach kulinarnych, po ich ogrodach i po ich psach i kotach? Ależ tak!


PRZECZYTAJ TAKŻE: Notatki prof. Marcina Króla. Język w nowej demokracji


Duch nie mieszka w brzydocie duchowej i moralnej. Po czym ją poznać? Już na ten temat pisałem w tych notatkach, ale estetyczna strona demokracji jest zdecydowanie niedoceniona.

Jeżeli nowa demokracja ma stanowić nowy czas społeczny i polityczny, to odrobina urody i harmonii jest konieczna, urody duchowej. Także, co każdy pilny obserwator dostrzeże na ich twarzach. I przeciwnie – czas zły to brzydnięcie.

Kiedy oglądam ludzi obozu władzy, to widzę jak ich twarze się psują, jak się zmieniają z upływem kłamstw. Jak im opadają kąciki ust i jak mówią krzywo, nie patrząc na widza, lub mówią prosto, ale nie wiedzą, co mówią. Nie piszę tego z pogardą, lecz ze smutkiem. Zjawisko to jest powszechne i doskonale znane w historii od czasów ateńskich. Przecież ludzi wielkich, którzy zmieniali świat na lepsze (albo sądzono, że na lepsze) zawsze przedstawiano jako ludzi, jeżeli nie pięknych, to chociaż okazałych. Takie są pomniki i taki jest fałsz w nich zawarty. Ale muszą być takie, bo inaczej nie byłyby


PRZECZYTAJ TAKŻE: Notatki prof. Marcina Króla. Kultura wyższa


Ludzie, obywatele nowej demokracji, nie muszą być piękni. Jednak sama idea wspólnoty powinna zapewniać, że nic nas w niej nie będzie razić, odrzucać, zniechęcać. A wobec tego brzydota moralna nie może się w niej znajdować, bo wyjdzie na twarze i zepsuje nie tylko nasz świat, ale przede wszystkim przyjemność, jaką mamy mieć z uczestnictwa we wspólnocie.

Brzydota nie jest sama w sobie zła, brzydnięcie – jest. Przez następne lata nie musimy oglądać brzydoty ludzkich twarzy zepsutych kłamstwem i oportunizmem, ziejących głupotą. To dla mnie wystarczający argument (a wiemy, że jest wiele innych), żeby starać się o zniknięcie tego, co podłe. Zachęcam do takiej postawy, do takiego patrzenia.

Lektura polecana: Józef Czapski „Oko”.

Marcin Król

fot. Pixabay

O autorze

Fot. Wikipedia

Archiwum (prawie) codziennych notatek prof. Króla z przerwanego jego śmiercią cyklu…