Notatki piszę w czasach zarazy. Staram się pisać o sprawach istotnych i odległych od smutnej teraźniejszości, ale tym razem nie jestem w stanie zdobyć się na olimpijski spokój
Otóż ten, kto rozkręca spiralę nienawiści, będzie winien zła i nieszczęść, jakie nieuchronnie z tego wynikną. Padły w Polsce słowa (Andrzeja Dudy, Przemysława Czarnka i innych) przekraczające granice mowy nienawiści. To jest już zachęcanie do zbrodni. I nie sądźmy, że to tylko słowa. Słowo może zabijać. Tym bardziej, że atmosfera na świecie jest straszna. W Paryżu demonstracja z hasłami: „śmierć białym”, w Londynie podobnie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jaki był powód ataku Andrzeja Dudy na mniejszość LGBT?
Na tym tle postawy rasistowskie w Polsce są tym bardziej niebezpieczne. Rodzi się przyzwolenie na takie słowa i takie zachowania. Jeżeli nawet jest to przyzwolenie milczące i przyzwolenie nielicznych, to gdzie jest reszta, która teraz powinna protestować bardziej niż kiedykolwiek? Człowiek przekraczający granice mowy nienawiści nie powinien mieć prawa kandydować na stanowisko prezydenta. W zasadniczym sensie zatem rozpoczęła się walka nie o poglądy, ale dusze Polaków. Została otwarta autostrada do piekła. Czy istnieje szansa na jej zamknięcie. Nie wiem. Obawiam się, że już za późno.
Od wykluczających słów zaczynały się najgorsze rzezie w historii. Zapewne nie należy przesadzać. Zapewne w naszej cywilizacji to jest niemożliwe, ale tylko zapewne. Nie wierzę, że istnieją rzeczy niemożliwe. Tyle razy nie wierzyliśmy, Europa nie wierzyła, że cywilizowani mieszczanie będą się bili na śmierć (Sedan), że gmach kultury zbudowany przez dziesięciolecia nie może runąć w kilka miesięcy, że są rzeczy dopuszczalne w ramach walki politycznej i niedopuszczalne. Jakieś bajdury o honorze, o przyzwoitości, o umiarkowaniu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zaczyna się od ołówka, potem nagle na dłoniach zatrzaskują nam kajdanki
Przekroczenie pewnych granic powoduje, że nawet jeżeli przekraczający je się zreflektuje, może być za późno. Posługiwanie się rasizmem w celu walki politycznej i to rasizmem wyimaginowanym, który jednak szybko staje się realny – to najgorsze, co mogło nas spotkać.
Nie umiem powiedzieć, jakie z tego należy wyciągnąć wnioski. Nie jest to sytuacja, w której rozumna i przyzwoita reakcja może przynieść pożądane skutki. „Kiedy rozum śpi, budzą się potwory”. Ale jest też inny obraz Goyi „Rozstrzelanie powstańców madryckich”. Od jednego do drugiego tylko niewielki krok. Co my mamy w tej sytuacji uczynić? Nie mam odpowiedzi.
Najbardziej stanowcza reakcja jest pożądana, o ile zachowujemy resztki humanizmu i przyzwoitości. Ale skoro nie wiem, to każdy z nas musi na razie sam sobie z tym poradzić.
Lektura polecana: Timothy Snyder, „Skrwawione ziemie”.