Myślę nie tylko o 1.139 śmiertelnych ofiarach zbrodni Hamasu sprzed roku. Myślę też o tym, że Polskę zalewa ściek agresywnego, lewicowego antysemityzmu. Antysemityzmu powielającego najgorsze możliwe wzory znane z historii
Żydzi ponoszą zbiorową odpowiedzialność za czyny popełnione przez jakiegokolwiek Żyda i należy ich za to przykładnie ukarać. Są jako zbiorowość uosobieniem wszelkiego zła na świecie. Sami są winni tego, co ich spotyka. I oczywiście wszyscy Żydzi mają krew dzieci na rękach.
Czy nie dramatyzuję? Czy nie jestem, jak to Żydzi, przewrażliwiony na swoim punkcie i nie chcę wykorzystywać Zagłady do wzbudzania litości? Czy nie zgrywam Zoli broniąc zbrodniarzy?
Zamiast odpowiedzi kilka historii z ostatnich miesięcy.
1
Magazyn o sztuce jeden ze swoich numerów chce poświęcić tematyce mniejszości w Polsce. Redaktorka proponuje, żeby do redagowania numeru zaprosić osoby należące do mniejszości romskiej, żydowskiej i trans. Dostaje maila od osoby zatrudnionej w tej samej instytucji, że należałoby wykluczyć ze współpracy osobę żydowskiego pochodzenia ze względu na wojnę w Gazie. Wydawczyni odpowiada, że mail jest antysemicki i nie zgadza się na wykluczenie. Zgłasza sprawę przełożonemu i do organizacji monitorującej mowę nienawiści (potwierdza ona, że treść maila jest podręcznikowym przykładem antysemityzmu). Przełożony odpisuje, że to sprawa „osobista”, jednak udział żydowskiej artystki nie jest już kwestionowany. Za to redaktorkę spotyka ostracyzm, który uniemożliwia jej pracę. Dlatego po kilku miesiącach pisze do przełożonego, że po 6 latach współpracy jest zmuszona z przykrością rozwiązać umowę i odejść po ukończeniu prac nad aktualnym numerem pisma. Po dwóch dniach przełożony wysyła jej dyscyplinarne zwolnienie, którego treść rozsyła też do wszystkich pracowników.
Ta historia będzie miała ciąg dalszy, bo Zofia Niewiadomska, której udziałem jest ta historia nie chce dać się zastraszyć i spotka się z pracodawcą w sądzie [więcej: https://www.facebook.com/profile.php?id=1848735092]. Przeciwstawienie się własnemu środowisku, żeby nazwać antysemityzm antysemityzmem znowu staje się aktem odwagi cywilnej i oznacza narażenie się na hejt, ostracyzm, mobbing i utratę pracy. W Polsce ostatni raz działo się tak w 1968 roku…
2
Obchody 81 rocznicy wybuch Powstania w Getcie. W trakcie składania wieńców na cokół Pomnika Bohaterów Getta wskakuje osoba machająca palestyńską flagą. Stojący obok funkcjonariusze policji nie reagują, protestującego ściąga z cokołu kilku Żydów uczestniczących w obchodach.
3
W manifestacji ulicami Warszawy jest niesiony transparent z napisem „keep the world clean” i gwiazdą Dawida w koszu na śmieci. Idą w niej też osoby, które wcześniej brały udział w blokadach marszów ONR, słusznie uważając, że nigdzie, a szczególnie na świecie nie ma miejsca na demonstracje ludzi, którzy są spadkobiercami organizacji faszystowskiej. Nikt z nich nie zwrócił niosącej transparent osobie uwagi, że posługuje się językiem rodem z Der Sturmer. Nikomu też nie przeszkadzało wznoszenie okrzyków „From the river to the sea Palestine must be free”, który jest de facto wezwaniem do likwidacji Izraela. Może nie zauważyli? Wprawdzie wcześniej nie mieli problemu z dostrzeżeniem tatuażu z Czarnym Słońcem SS na karku narodowca, ale może jestem niesprawiedliwy
4
W warszawskim kinie odbywa się pokaz filmu dokumentalnego „Supernowa” pokazującego jak Hamas 7 października morduje 384 młodych ludzi na festiwalu muzycznym w Re’im. Po projekcji zaplanowana jest rozmowa z Żydówką ocalałą z masakry. Projekcja zostaje przerwana przez grupę protestujących wznoszących antyżydowskie okrzyki.
5
W kwietniu tego roku o ścianę Synagogi Nożyków w Warszawie rozbija się płonąca butelka z benzyną. Dwudziestu centymetrów brakuje do tego, żeby wpadła przez okno i cały budynek stanął w płomieniach. Dlaczego chuligan rzucił koktajl Mołotowa w synagogę, a nie w sąsiedni budynek, drzewo, samochód, urząd, szkołę, sklep, kościół lub chociażby w Pałac Kultury? Przechodził obok schowanej między blokami synagogi i dla zgrywy rzucił sobie płonącą butelką z benzyną w kierunku okna budynku? Zaryzykuję jednak tezę, że miał świadomość do czego rzuca.
6
Po próbie podpalenia Synagogi Nożyków kilkukrotnie próbuję namawiać różne media, żeby napisały tekst o tym czy dzisiaj Żydzi w Polsce się boją? Rozmawiam i koresponduję z dziennikarzami, z którymi znam się od lat. Wydawało mi się, że takie pytanie w kraju, w którym Żydzi bali się często i do niedawna, warte jest zadania. Po kilku próbach zrezygnowałem, bo w najlepszym przypadku odpowiadali mi, że nie mają dziennikarzy, którzy mogą się tym zająć. W innych zapadało milczenie.
7
7 października przypada pierwsza rocznica największej zbrodni na Żydach od zakończenia II wojny światowej. W Warszawie mają miejsce dwa wydarzenia z nią związane. Skromne czuwanie pod ambasadą Izraela o godzinie 5.36 rano i dość liczna manifestacja „ZATRZYMAĆ IZRAELSKĄ MACHINĘ ŚMIERCI”. Tak, wiem w Gazie, Libanie, na Zachodnim Brzegu na skutek działań IDF giną dzieci, ofiar cywilnych jest dużo więcej niż terrorystów, niszczona jest infrastruktura. Netaniahu robi wszystko, aby wojnę przeciągać, nie licząc się z ofiarami. Jednak czy to jest faktycznie to, co Warszawa ma do powiedzenia Żydom w rocznicę traumy największej od Holocaustu?
***
Historii z ostatnich 12 miesięcy mogę opowiedzieć więcej. Doktorantka na jednym z uniwersytetów boi się przyznać, że jest Żydówką, „żeby nie mieć problemu z obroną pracy”. Osoba, która publicznie sprzeciwia się nazywaniu Żydów „ludobójcami” dostaje groźby śmierci. Studentka mówi „na moim lewicowym wydziale co chwilę słyszę antyżydowskie teksty”. Organizacja monitorująca mowę nienawiści w Internecie rejestruje silny wzrost antysemityzmu w sieci („żydokomuna” została tylko zastąpiona „mordercami” i „ludobójcami”).
Jak dla mnie, robi się duszno, ale faktycznie może jestem przewrażliwiony. Jednak mimo wszystko będę utrzymywał, że dzisiaj Żydzi i Żydówki w Polsce stają wobec nowej fali mowy nienawiści, wobec „progresywnego” antysemityzmu. Także takiego, który jest wezwaniem do ludobójstwa, bo krzyczenie na ulicy „From the river to the sea Palestine must be free” jest de facto wezwaniem do zepchnięcia Żydów do morza. I opowiadanie, że powinni wrócić do Polski skąd przyjechali, jest ty samym, co propozycja wyrzucenia Żydów na Madagaskar lub osiedlenia gdzieś na Wschodzie.
Akty przemocy symbolicznej i fizycznej wobec Żydówek i Żydów stają się w Polsce codziennością, a zaprotestowanie przeciwko ich wykluczaniu ze społeczeństwa wymaga dużej cywilnej odwagi. Czym różni odmawianie żydowskiej artystce prawa do występowania publicznie od numerus clausus albo wyrzucania żydowskich profesorów z uczelni?
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy Żydzi w dzisiaj w Polsce się boją. Mogę powiedzieć o sobie. Myślę o tym, że jakby znowu „coś się działo”, to pomóc nam spróbują pojedyncze osoby. To „coś” w sytuacji wiszącej nad Europą wojny i wzroście popularności skrajnej prawicy nie jest czysto hipotetyczne. Wiem, kto za chwilę się zgłosi, że pomoże i podziwiam odwagę, tak jak podziwiam odwagę Zofii. Obawiam się jednak, że bardziej prawdopodobne byłyby sytuacje, których doświadczyła moja babcia w 1943, gdy uciekała przez okno przed szmalcownikiem, a za plecami miała płonące Getto.
Nie wiem tylko, czy obawy te nazwałbym strachem. Bardziej przyzwyczajeniem, żeby nie powiedzieć dziedzictwem.