Obraz z Polski


Atak na środowiska LGBT służy tylko i wyłącznie przykryciu prawdziwych afer i wpadek wizerunkowych związanych z władzą. A tych nie brakuje

Obrazek pierwszy. Warszawa. Dwóch rosłych policjantów ciągnie po ziemi dziewczynę. Jeden trzyma ją za ręce, drugi szarpie za nogę. To rozbicie pokojowego protestu aktywistów LGBT. Protest polegał na tym, że grupa osób z tęczowymi flagami usiadła na chodniku. Zatrzymani są na komisariatach wyzywani i poniżani przez policjantów. Niektórzy mają przeszukania w domach. Co bardziej wyrywni posłowie i radni związani z PiS, publikują w internecie komentarze zachęcające do robienia krzywdy zatrzymanym lub wyszydzają zatrzymanych ze względu na ich orientację seksualną.

Obrazek drugi. Centrum Warszawy. W rocznicę wybuchu powstania warszawskiego ulicą ciągnie się krzykliwy pochód narodowców. Wykrzywione od nienawiści twarze i transparenty. Rasistowskie hasła i przyśpiewki. Policja ochrania narodowców i agresywnie zatrzymuje nieliczne osoby, które protestują przeciwko odradzaniu się faszyzmu.

Oto skutki upolitycznienia policji i prokuratury. Atak na środowiska LGBT służy tylko i wyłącznie przykryciu prawdziwych afer i wpadek wizerunkowych związanych z władzą. A tych nie brakuje.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Warszawa – stolica sztuki przetrwania


Afera łapówkarska w Radomiu, w którą zamieszani byli prominentni lokalni działacze PiS, kryminalna afera podkarpackich agencji towarzyskich, z których korzystali wysocy funkcjonariusze PiS (trzech świadków w tej sprawie popełniło „samobójstwo” w tym słynny bokser Kostecki, który powiesił się podczas snu i to na leżąco), afera SKOK Wołomin, niejasne interesy senatora Koguta, najnowsza afera europosła Richarda Czarneckiego, który kontynuował znaną w PiS tradycję robienia przewałów finansowych oszukując biura UE na kosztach transportu (ten nurt wyciągania kasy zapoczątkował przed laty były już rzecznik PiS Adam Hofman wraz z kolegami – tzw. afera madrycka). Niewyjaśnione sprawy z zakupem maseczek bez atestów, bezwartościowych testów na wykrywanie wirusa, czy respiratorów, których ciągle nie ma.

Afery w których utopiono setki milionów publicznych pieniędzy. Wszystkie te i wiele innych przekrętów i potknięć władzy zostaje sprytnie przykrytych przez widowiskowy atak na gejów i lesbijki w centrum Warszawy.


Władza obecna mieni się samozwańczo obrońcą zwykłych, szarych obywateli, rodzin z dziećmi przed zarazą LGBT i dewiacjami zgniłego Zachodu. Gdy tymczasem sama czyni diabelskie sztuczki, aby demoralizować i psuć życie społeczne przyzwoleniem na rozwój sponsorowanych przez Putina sekt religijnych, bojówek i gangów kiboli, bierze pod skrzydła i ochrania skrajne organizacje narodowe i parafaszystowskie. Wreszcie pod płaszczykiem tęczowej wojenki skrywa swe ciemne sprawki, niczym facet, który w tramwaju ukradł portfel i pierwszy krzyczy „łapać złodzieja”.

Dawno temu mieliśmy niezależne autorytety, które mówiły nam, Polakom, o podstawowych wartościach, przypominały, że pewnych spraw robić nie wolno, przywracały ład i porządek moralny. Dziś żadnych autorytetów już nie ma. Wszystkie zostały świadomie przez PiS oplute, zniszczone i przerobione na zdrajców ojczyzny, Niemców i agentów Sorosa.

I tak oto diabeł przebrany za dobroczyńcę ludu i posłańca moralności, miesza z uśmiechem szczerbatego zwyrola w polskim bieda umysłowym kotle.

Zdjęcia: JohnBob & Sophie Art i Katarzyna Pierzchała

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »