Proszę odpowiedzieć w debacie, a nie na konferencji prasowej, na której nie ma pytań i żadnej dyskusji. Stanowczo zapraszamy
Dowiadujemy się oto, że zamierza Pan „walczyć” i nie „oddawać pola” Andrzejowi Dudzie również, gdyby wybory odbywałyby się w maju. Marek Sawicki powołuje się przy tym na PSL-owską historię i wyborczy bój w 1947 roku. Rozumiem, że cytowane ostatnio oświadczenia PSL pańscy ludzie wypowiadają również w Pana imieniu. Pozwolę sobie sprostować nieścisłości w wyjątkowo bezczelnej wypowiedzi Sawickiego o analogii pomiędzy 1947 rokiem, a dniem dzisiejszym. Bezczelnej, bo manipulującej historią i polskimi dramatami narodowymi. W sytuacji, kiedy stoimy być może przed kolejnym takim dramatem.
Otóż w 1947 roku politycy PSL wiedzieli, że nie mają szans wygranej. Wiedzieli, że PPR dosypie głosów do urn. Wiedzieli nawet, ile dosypią i jaki jest ustalony z góry wynik. Akceptowali go. Bo nie tyle może akceptowali Jałtę, co uznali ją za fakt, któremu zaradzić się w żaden sposób nie dało. Liczyli więc na jakąś, przetrwalnikową choćby formę pluralizmu. Co było postawą zrozumiałą i może nawet uczciwą. Mieli dostać 25%. Komuniści dosypali jednak za dużo. Nie doszacowali własnego rzeczywistego poparcia. W rezultacie PSL dostało 10%.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Samokrytycznie o zdradzie
Oburzenie ludowców było wielkie. Złamano umowę. Nie tę o demokracji jednak, ale tę o dosypywaniu. Tę o 25%. Czy naprawdę chodziło o przyczółek pluralizmu? Przyczółek pozostaje przyczółkiem również przy 10%. I jeśli dzisiaj PSL ma czelność przypominać tamte doświadczenia, proszę łaskawie przypomnieć je uczciwie, bo sporo już dziś wiemy o tamtej historii, a na Wasze obecne działania patrzymy uważnie i widzimy ich znaczenie. Nie istnieje 10% urzędu prezydenta. Pan przegra wszystko. I wszystko pozwoli podeptać.
Panie Przewodniczący, oburza mnie choćby to, że wzywa Pan swoich wyborców do głosowania w pandemii, opowiadając równocześnie, jak bardzo to jest niebezpieczne. Mówi to Pan jako lekarz…
Ale przede wszystkim, Panie Przewodniczący – co jest Jałtą dzisiaj? Gdzie są dzisiaj te ruskie czołgi? Jaka to przemożna konieczność historii skazuje Pana na akceptację bandyckich reguł? Cytujecie historię nierzetelnie i obawiam się, że świadomie.
W świetle tej nierzetelności, nie wierzę przede wszystkim w Pana rzekomą wolę zwycięstwa. Pan wie, że nie wygra z Dudą. Panu wystarczy pozycja lidera na opozycji. O to Pan gra, moim zdaniem. W małą partyjną gierkę kosztem obywateli i kosztem zasad.
3 thoughts on “Panie Kosiniak-Kamysz, proszę odpowiedzieć za siebie i swoich ludzi”
Uwiedziona przez agenta Tomka żona Sawickiego powiedziała, o co w tym wszystkim chodzi: nie o wybory, a o geszefty – jak to nazwała „kręcenie lodów”. kwintesencja polskiej polityki.
panie Kasprzak nie udało się panu oddać senatu pisowi w czasie wyborów parlamentarnych ale widzę że jest pan konsekwentny i chce teraz zasłużyć na wdzięczność pis zapewniając zwycięstwo dudzie , coś tu nie gra z pana demokratycznym przekazem ????? nie zauważa pan że liczy się skuteczność a puste gesty nie przynoszące korzyści politycznych służą wyłącznie przeciwnikowi który na takich ludzi czeka i liczy , dziś w internecie cała banda trolli próbuje mieszać ludziom w głowach i nawoływać do bojkotu wyborów
Do boju zatem, dzielny antywirusie. Pokaż mnie — tchórzliwemu agentowi PiS — jak zwyciężają demokraci. Radzę jednak najpierw poczytać trochę i trochę pomyśleć. Rozumiem, że zwycięstwo w kieszeni nie skłania do refleksji, a tylko do mnożenia znaków interpunkcyjnych. Niemniej polecam choćby taką myśl, że prężenie muskułów zza pseudonimu nie wygląda najlepiej.