Obywatele RP zorganizowali pokojową kontrdemonstrację na rondzie de Gaulle’a w dniu 11 listopada 2019. Pikieta musiała być z głoszona w trybie zgromadzenia spontanicznego, nie mogliśmy zakładać, że przebieg Marszu Niepodległości będzie łamał prawo. Dodatkowo, „ustawa o zgromadzeniach cyklicznych” w połączeniu z działaniami wojewody łamie konstytucyjne prawo do kontrdemonstracji i czyni zgłoszenie w trybie normalnym bezprzedmiotowym, przeciw czemu protestujemy
Pikieta nie była skierowana przeciw deklarowanemu celowi uczczenia Dnia Niepodległości przez ugrupowania prawicowe, lecz aktom łamania prawa w postaci posiadania i użycia zakazanych środków pirotechnicznych przez uczestników MN i głoszenia przez nich treści m.in. łamiących np. zapisy Kodeksu Karnego art. 119 § 1., który stanowi, że: „Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.; art., 256 § 1., który stanowi, że „Kto … nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” lub art. 257 kk, który stanowi, że: „Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości… podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”
Sprzeciw nasz spowodowany był też brakiem reakcji organizatorów marszu, policji i władz miasta na te zdarzenia oraz na treści jawnie nawołujące do przemocy, przez co MN utracił przymiot pokojowości, niezbędny dla zachowania ochrony prawnej dla tego zgromadzenia. Nie jest możliwe w sposób pokojowy domagać się bicia i mordowania osób uznanych przez uczestników za niepożądane, a trudno inaczej interpretować popularne hasła o wieszaniu komunistów na drzewach, stosowaniu kija na lewaków lub sierpa i młota na czerwoną hołotę. Podobne zdarzenia we Wrocławiu w roku 2018 skutkowały prawomocnym rozwiązaniem MN przez służby miejskie. Brak reakcji władz miasta Warszawy jest zupełnie nieuzasadniony. Agresywne zachowania i użycie środków pirotechnicznych były obserwowane tego dnia w śródmieściu Warszawy od godzin przedpołudniowych.
Pikieta ORP nie niosła treści prowokacyjnych, transparenty zawierały słowo „Konstytucja”, „Obywatele RP” i „Mamy prawo tutaj stać” i przypominały o konieczności przestrzegania porządku konstytucyjnego przez uczestników marszu i przez ochraniającą ich policję, a także inne służby odpowiedzialne za to, by przestrzeń publiczna była wolna od treści niezgodnych z konstytucją. Część osób miała w ręku białe róże. Pikieta stała w wyraźnie wydzielonym miejscu, na wysepce pomiędzy jezdniami którymi miał iść „Marsz Niepodległości” i nie miała na celu prób zablokowania przejścia marszu, co zostało wyraźnie zadeklarowane. Pikieta była kontrdemonstracją, korzystającą z prawa do wyrażania opinii odmiennych od głoszonych na zalegalizowanym zgromadzeniu w taki sposób, by być w zasięgu wzroku i słuchu uczestników tego zgromadzenia, jak to precyzują zalecenia Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE i Komisji Weneckiej (https://www.osce.org/odihr/82979?download=true) w pkt 3.5 i 4.4. Została rozwiązana jako zgromadzenie bez podania przyczyn, a w żaden sposób nie zagrażała zdrowiu, życiu lub mieniu. Prawo obywateli do pokojowego uczczenia Święta Niepodległości w wybranym miejscu i czasie oraz formie jaką uznają za stosowną, zostało złamane.
Dwa zdjęcia użytkownika Twittera, godz 14:26. Pikieta liczy około 25 osób, prócz posłanek i dziennikarzy.
I zdjęcie od wewnątrz:
Przebieg zdarzeń zarejestrowany na filmie TUTAJ
0:0 minuta filmu. Godzina 12:55. Pikieta zostaje zainstalowana przez ok. 15 osób, głównie uczestników ruch Obywatele RP.
0:3 minuty, godzina 12:58. Policjanci, którzy pojawiają się na rondzie wezwali do zachowania zgodnego z prawem, twierdząc, że pikieta stojąca na trasie przemarszu zamierza prowokować, jak twierdzi oficer w randze mł. komisarza. Szczelny kordon policyjny otacza rondo. Pada rozkaz „nikogo więcej nie dopuszczać”.
0:7 minut, godzina 13:02. Pojawia się posłanka Wanda Nowicka, której kordon nie przepuszcza, nie reagując na powoływanie się na immunitet poselski. Policjant bez dystynkcji napomina posłankę by zachowywała się zgodnie z prawem.
0:9 13:04. Pojawia się „zespół antykonfliktowy” policji w sile ok. 10 osób. Pojawiają się „dziennikarze” mediów prawicowych z kamerą, jeden z nich prowokuje Pawła Kasprzaka. Zespół antykonfliktowy, żąda rozmowy z organizatorem, zostaje poinformowany, że organizatorem jest każdy z uczestników, zespół rozmawia z posłanką.
0:16 13:11. Następny kordon policji otacza zewnętrzną jezdnię dokoła ronda. Nie wpuszcza ludzi na jezdnię ronda. Policja filmuje pikietę. Pojawiają się jednostki wyposażone w broń długą i gaz.
0:26 13:21. Po konsultacjach posłanka zostaje uwolniona. Areszt posłanki przez szeregowych policjantów kordonu, którzy zagrodzili jej drogę, trwał zatem prawie 20 minut.
Wiele osób, również spoza Warszawy, pragnących się dołączyć do pikiety nie może tego zrobić ze względu na blokadę policyjną. Między innymi dwie posłanki Hanna Gill-Piątek i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk – „ze względów bezpieczeństwa”. Negocjacje z zespołem antykonfliktowym są nieskuteczne.
0:29 13:25. Słychać w tle odpalane środki pirotechniczne
0:37 13:32. Pojawia się posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i zostaje bez problemu wpuszczona, zwykli obywatele, którym udało się wejść na rondo, nie mogą dołączyć do pikiety, zostają za wewnętrznym kordonem, ale nie są usuwani z ronda. Razem można naliczyć cztery kordony policji, jeden z nich bezpośrednio ochrania banner Konstytucja.
0:48 13:43. Pojawia się znowu zespół antykonfliktowy w sile ok. 10 osób i prosi o opuszczenie terenu, cytat dosłowny: „Bo to miejsce może zagrażać bezpieczeństwu uczestników marszu legalnego. Na pytanie, jak miejsce może zagrażać i co takiego może zagrażać, pani oficer z zespołu wpada na pomysł, że może wysokie maszty mogą zagrażać. Pada w końcu sugestia, że to uczestnicy marszu mogą zagrażać kontrmanifestantom, powstaje więc pytanie czemu, skoro policja ma taką świadomość, nie próbuje powstrzymać agresorów tylko nagabuje potencjalne ofiary. Zespół się wycofuje i obiecuje „przekazać” stanowisko protestujących, cokolwiek to może oznaczać. Przedstawicieli miasta nie widać.
Pojawiają się dodatkowe oddziały policji z Białegostoku i Katowic, na rondzie jest już kilkuset policjantów.
1:14 14:09. Młode osoby wyglądające na organizatorów MN rozmawiają na rondzie z policjantami. Czoło marszu zatrzymuje się u wylotu Al. Jerozolimskich, które nikną w dymie zakazanych środków pirotechnicznych.
Zdjęcie główne: Katarzyna Pierzchała