W tej drobnej sprawie odnieśliśmy sukces. Chcemy nań zwrócić publiczną uwagę dlatego, że właśnie w takim postępowaniu od dawna widzimy strategię skutecznego oporu – piszą Obywatele RP o swoich akcjach w sylwestrową noc. W Warszawie, Łodzi, Wrocławiu i Kaliszu nieliczne grupy obywateli zdecydowały się zbojkotować zakaz przemieszczania się i organizowania zgromadzeń
W oświadczeniu opublikowanym na stronie obywatele.org czytamy: – Niewątpliwie nie była to najważniejsza dla Polski sprawa, chodziło o wydarzenia drobne. Niemniej chcemy wyjaśnić, dlaczego one są ważne i dlaczego dotyczą spraw bardzo zasadniczych. Mamy nadzieję, że po latach walki, które mamy za sobą – walki, której sens i cele nie zawsze były rozumiane – wolno nam prosić o chwilę namysłu nad tym, co w trudnej polskiej rzeczywistości jest ważne i jak tę rzeczywistość da się zmieniać.
Dlaczego drobiazgi są ważne
Zakaz poruszania się i gromadzenia łatwo uzasadnić – jednak wprowadzono go bezprawnie z naruszeniem Konstytucji. Nie istnieje żaden powód, dla którego rygorów walki z pandemią nie da się wprowadzać ustawą, nie ma też żadnego powodu, by nie ogłosić w Polsce stanu nadzwyczajnego. Widać w tym zakresie wyraźną premedytację władzy – chodzi właśnie o to, by wszystko to robić bezprawnie. By wymuszać na to zgodę politycznej opozycji i obywateli. W ten sposób bezprawie staje się normą. Przyzwyczajamy się doń – już się przyzwyczailiśmy.
Obywatele RP zawsze uważali, że ilekroć władza ogranicza wolności obywatelskie choćby w najdrobniejszej sprawie, obowiązkiem świadomego obywatela jest stanąć właśnie tam, gdzie mu się stać zabrania, a nie tam, gdzie na to jeszcze łaskawie zezwalają. Nieważne o jak drobną rzecz chodzi – społeczna uległość w każdej z tych spraw uczy ludzi władzy, powoduje ich kolejne kroki, dalsze zamachy na wolność i praworządność, rosnący rozpęd aż do momentu, w którym walec niszczący państwo i prawo wydaje się niepowstrzymany. Dlatego nie ma spraw nieistotnych.
Realny opór jest możliwy
W sylwestrowy wieczór przeciw „godzinie policyjnej” stanęła w kilku miastach Polski nie więcej niż setka obywatelek i obywateli. W Warszawie większość z nas odmówiła policjantom okazania dowodów osobistych, twierdząc – a słuszność tych naszych twierdzeń potwierdzają nie tylko przepisy Konstytucji RP, ale również kilkadziesiąt zebranych przez nas orzeczeń sądowych wydanych już w czasie pandemii – że policja nie ma prawa legitymować uczestników pokojowych zgromadzeń, a każde działanie przeciw nim jest bezprawiem również wtedy, kiedy nikt nikomu nie łamie kości. Twierdziliśmy również, że żaden rozkaz nie usprawiedliwia policjantów postępujących w ten sposób, że każdy z nich ma obowiązek odmowy wykonania rozkazu naruszającego prawo.
W policyjnym kotle spędziliśmy sześć godzin. My odmawialiśmy okazania dokumentów, policja uniemożliwiała nam – bez żadnych podstaw prawnych, a więc łamiąc prawo – opuszczenie miejsca zgromadzenia. Sześć godzin to niezbyt wielki wysiłek. Niemniej postępowanie policji można kwalifikować jako stosowanie tortur. Niczego nie zmienia fakt, że byliśmy na te działania przygotowani i sprowokowaliśmy je świadomie. Po sześciu godzinach policja ustąpiła: kordon został wycofany, uczestnicy „zakazanej demonstracji” rozeszli się w spokoju, niezaczepiani, niewylegitymowani. My zaś w najbliższych dniach złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów i ich mocodawców.
W tej drobnej sprawie odnieśliśmy więc sukces. Chcemy nań zwrócić publiczną uwagę dlatego, że właśnie w takim postępowaniu od dawna widzimy strategię skutecznego oporu. W wystąpieniach tego rodzaju nie chodzi o to, by ogromnym tłumem demonstrujących wyrazić pogląd, niezgodę, sprzeciw wobec polityki władz. Chodzi w nich o postawienie realnej tamy bezprawiu. To się da zrobić. Nie ilość demonstrujących jest najważniejsza, nie treść i gromkość skandowanych okrzyków. Liczy się cel i konsekwentny upór w jego realizacji.
Obywatele RP byli pierwszymi, którzy wolność zgromadzeń testowali na własnych grzbietach i w jej obronie stawali przed sądami. Wygrywając, dzięki odważnej postawie niezależnych sędziów. W ten właśnie sposób skutecznie zbojkotowaliśmy zakaz zgromadzeń wydany przeciw nam, kiedy przeciwstawialiśmy się groteskowym smoleńskim obrzędom. Po niemal dwóch latach uporczywego oporu zniknęły wreszcie policyjne fortyfikacje ustawiane co miesiąc w centrum Warszawy, policja przestała ścigać kontrmanifestacje. Pokazaliśmy, że o wolności da się nie tylko krzyczeć – da się ją sobie po prostu wziąć.
Kilka takich rzeczy udało się w Polsce osiągnąć, a te drobne przecież incydenty sylwestrowego wieczoru są kolejnym dowodem, że z przemocą pisowskiego aparatu da się wygrać pokojowym oporem i nie trzeba do tego wielkich tłumów, epickich zmagań – wystarczy zdeterminowana konsekwencja i zrozumienie opinii publicznej.
Realny opór jest konieczny
Dziękujemy redakcjom OKO.Press i Gazety Wyborczej, aktywistkom i aktywistom Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, kolektywu Szpila, grupie Protestea, Homokomando i innym – bez Was „obywatelskie zatrzymanie godziny policyjnej” by się nam nie udało. Ale piszemy o tym głównie dlatego, że z Wami może się udać o wiele więcej. Jest dzisiaj ważne, byśmy mieli tę świadomość. Dzisiaj, kiedy narzędzia tradycyjnej parlamentarnej polityki zostały kompletnie wyczerpane i kiedy naiwnością jest liczyć choćby na demokratyczne rozwiązanie polskiego kryzysu przy urnach wyborczych – o wybory przyjdzie nam w Polsce walczyć, czas rozwiać złudzenia w tej sprawie. Być może przyjdzie nam wybory i referenda organizować społecznie wbrew decyzjom zawłaszczonych przez PiS organów państwa. Również to da się zrobić, jeśli pozbędziemy się złudzeń i dopuścimy świadomość dzisiejszych twardych realiów. Nikt nie jest bezsilny. Nie trzeba czekać na zmianę władzy, czekać nie powinniśmy.