Dzisiaj mamy ten moment, kiedy czas zrozumieć, że nieinteresowanie się sprawami publicznymi i zostawienie ich tylko politykom zawsze się skończy tym samym. To my płacimy za swoją obojętność i pozostawienie im państwa. Dzisiejsze zgromadzenie to pierwszy krok do zrozumienia tego, że musimy brać odpowiedzialność za to państwo w swoje ręce – tymi słowami Paweł Tanajno rozpoczął sobotni strajk przedsiębiorców w Warszawie
Demonstranci zebrali się o godz. 15-tej na Palcu Zamkowym przed Kolumną Zygmunta. W planach mieli przejść przed Pałac Prezydencki, a następnie przed Sejm i Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Właściciele firm z całej Polski przyjechali upomnieć się o prawa przedsiębiorców i – jak podkreślają – pracowników. Na transparentach umieścili hasła: „Nie chcemy burzyć, chcemy zmieniać na lepsze”, „Strajk przedsiębiorców. Covid pretekstem do łamania wolności zgromadzeń”, „Polacy strajkują. Wolność! Godność! Własność”. Na początku zgromadzeni odśpiewali hymn narodowy. Rozdawano egzemplarze Konstytucji.
W momencie pojawienia się przed Kolumną Zygmunta Pawła Tanajno policja otoczyła strajkujących szczelnym kordonem. Z megafonów rozlegał się apel o opuszczenie zgromadzenia. Jednocześnie mundurowi wzbraniali wyjścia poza kordon tym, którzy chcieli zastosować się do apelu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Strajk Przedsiębiorców. Policja użyła gazu
Formalny organizator protestu, Marek Jarocki, apelował: – Przypominamy, że ten strajk jest legalny. Również prosimy policję, pozwólcie nam pracować. Ten strajk jest pokojowy.
KSP twierdziła, że zgromadzenie jest nielegalne. Rzeczniczka stołecznych władz Karolina Gałecka napisała na Twitterze: „Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów dot. zakazu zgromadzeń, ze względu na Covid-19, m. st. Warszawa nie mogło wpisać dzisiejszego zgromadzenia do rejestru.”
O legalności strajku Paweł Tanajno mówił: – Urząd przyjął wszystkie wnioski i nie wydał decyzji odmownej. Oni po prostu podjęli czynność administracyjną niezarejestrowania, a sąd drugiej instancji stwierdził, że powinni wydać decyzję, którą powinniśmy zaskarżyć i uznał, że on nie będzie rozpatrywał tej sprawy, ponieważ nie ma decyzji administracyjnej. Koniec końców zostało zgłoszenie, które na mocy prawa daje obywatelom prawo gromadzić się.
Tanajno mówił też o sobotnich rozmowach przedsiębiorców z rządem: – Wykroczyliśmy poza bieżące sprawy gospodarcze i rozmawialiśmy o dalekosiężnych zmianach w relacjach przedsiębiorcy – państwo. Dzisiaj złożyliśmy projekty nowelizacji ustaw o organizacjach, o zrzeszaniu się organizacji o radzie dialogu społecznego tak, żeby mali i mikroprzedsiębiorcy, którzy nie zatrudniają pracowników mogli stworzyć swoją organizację (…) Drugi postulat jest związany ze wzmocnieniem roli rzecznika [małych i średnich przedsiębiorstw – red.] tak, żeby mógł składać weto wobec egzekucji skarbowych, które często odbywają się bez wyroku sądu.
Tanajno dał sygnał do rozpoczęcia marszu. – Biorąc pod uwagę ustawę o zgromadzeniach, my obywatele mamy prawo ten marsz odbyć – mówił. – Co zrobi policja i jak zamierza zderzyć się następnie z prokuraturą, tego nie wiemy. Wracamy ze spotkania z panią wicepremier. Wszyscy wiedzą, że ten marsz ma się dzisiaj odbyć. On jest legalny.
Kandydat na prezydenta odniósł się też do obecnych kłopotów gospodarczych w kraju: – My tu przyszliśmy już z nie tylko jako przedsiębiorcy. Dzisiaj to zgromadzenie ma dużo szerszy charakter. Dziękuję za te wszystkie flagi ze strajku przedsiębiorców, ale dzisiaj to jest już strajk Polaków.
Po tych słowach Pawła Tanajno policja przystąpiła do pacyfikacji zgromadzenia. Bezceremonialnie wyciągano ludzi z tłumu i prowadzono do radiowozów. Zabierano też osoby siedzące na murku w pobliżu Kolumny Zygmunta i przyglądające się. Użyto gazu łzawiącego, m.in. wobec kobiety w ciąży. Jeden z pokrzywdzonych, mężczyzna w średnim wieku, został przewieziony do szpitala. Zatrzymano 380 osób, wręczono 150 mandatów.
Anna Sędzik została spisana, bo stała na murku w pobliżu Kolumny Zygmunta. Mandatu nie przyjmie. Powiedziano jej, że zostanie przewieziona do Legionowa na przesłuchanie. Policja na pytanie o powód jej zatrzymania odpowiedziała nam, że jest to „zatrzymanie prewencyjne”.
– Czegoś takiego nie wiedziałam na żadnym proteście, a w ciągu ostatnich kilku lat byłam na wielu. Nigdy nie widziałam jeszcze takiej brutalności policji. Zachowują się jak ZOMO w czasie komuny – mówiła jednak z kobiet, która przyszła na protest.
Policji udało się rozdzielić strajk na dwie grupy. Pierwsza została otoczona zwartym kordonem przy schodach ruchomych od strony wschodniej. Uniemożliwiono protestującym zaplanowany przemarsz w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Tłum skandował: „Zejdźcie nam z drogi”, „Jesteście przestępcami”, „Policja łamie prawo”, „Chodźcie z nami”, „Honor trzeba mieć” i „Wolna Polska”. Kilkukrotnie odśpiewywano hymn narodowy.
Druga grupa, znajdująca się bliżej zabytkowych murów obronnych, nie była otoczona, ale postawiono jej na drodze szpaler mundurowych, by uniemożliwić przejście do pierwszej grupy. Protestujący śpiewali hymn i Rotę. Rzucali kwiaty pod nogi policjantów i apelowali do przejścia na ich stronę.
Po kilkudziesięciu minutach kilkuset protestujących, którzy nie zostali otoczeni, przeszli przez Plac Teatralny, Plac Piłsudskiego, Marszałkowską, Al. Jerozolimskimi na Plac Zawiszy w pobliże siedziby PiS-u. Po drodze skandowali „Pracz z kaczorem – dyktatorem” i „Chodźcie z nami” do przechodniów po drodze i mieszkańców kamienic.
Mundurowi w kilku miejscach próbowali zablokować lub otoczyć tłum, co się jej jednak nie udawało dzięki sprytowi i szybkim ucieczkom strajkujących. Zdecydowana większość z kilkuset uczestników pochodu to młodzi ludzie, w wieku 20 – 30 lat. Przy Dworcu Centralnym policja zastąpiła im drogę. Protestujący przerwali kordon, na co policja odpowiedziała użyciem gazu łzawiącego. To nie zatrzymało strajkujących, którzy po kilku minutach dotarli na Plac Zawiszy. Tam zatrzymali się, ponieważ drogę pod siedzibę PiS-u przy Nowogrodzkiej blokowało kilkuset uzbrojonych policjantów.
Uczestniczący w proteście Michał Kołodziejczyk, lider Agrounii, apelował do zgromadzonych: – Proszę państwa, doszliśmy do miejsca kiedy jasno mówimy stop. To jest moment, kiedy ten opór obywatelski, społeczny musi zostać wymierzony w tych, którzy właśnie podejmują decyzje. Tutaj przyszliśmy, ja symbolicznie usiadłem, nie będę też stał przy ludziach, którzy znieważają mnie pod ich siedzibą, nie pozwalają mi normalnie pracować, normalnie sprzedawać. Nie odpuścimy tego miejsca. Nie domagamy się rozmowy z premierem, nie domagamy się rozmowy z jakimś mało znaczącym ministrem. Dzisiaj domagamy się całkowitych i głębokich zmian w Polsce, a żeby one zaszły to naczelnik Kaczyński musi ustąpić, musi zostać zastąpiony przez nowe pokolenie. I tutaj mówimy jasno – zmieniamy! Zmieniamy i wyganiamy”.
Rondo zostało zablokowane, a ruch tramwajów i autobusów wstrzymany. Tłum blokując policyjne samochody zmusił kilka z nich do wycofania się z ronda.
Wieczorem protestujący rozeszli się. Przywódcy strajku zapowiedzieli kontynuację protestu w niedzielę o godz.16. na Placu Zawiszy.
2 thoughts on “Policyjny kocioł na demonstracji przedsiębiorców [ZDJĘCIA, WIDEO]”
To chyba najlepsza relacja, jaka widziałem, poza filmikami – jasno, konkretnie i zgodnie z prawdą.
Pozdrawiam.
Miło nam to czytać, chociaż wydarzenia niemiłe. Zapraszamy na naszego Instagrama. Tam mamy dużo zdjęć z protestu.
Comments are closed.