Przed głosowaniem pomyśl, czego oczekujesz od państwa

Obiecałem, że na temat nadchodzącego plebiscytu odzywać się już nie będę. I nie będę. Natomiast niewątpliwie świat ani po 28 czerwca 2020 roku, ani po 12 lipca 2020 roku się nie skończy

Nie znikną żadne prawdziwe polskie problemy. Ani nie zakończy się nasza polsko-polska wojna, ani nie nastąpi radykalne, totalne zwycięstwo żadnej z jej stron. Nie znikną „problemy światopoglądowe”, nie znikną „wykluczeni”, nie poprawi się stan edukacji ani służby zdrowia.

O tym należy pamiętać i myśleć już dziś. Pomimo szczęku broni, pomimo trąb wzywających do okopów, czy na otwarte pole zwarcia.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Kasprzak: – Nie ma analogii pomiędzy wyborami 28 czerwca 2020, a tymi historycznymi z 1989 roku


„W polityce formą, która reprezentuje najwyższy poziom woli współżycia, jest demokracja liberalna. Doprowadza ona do krańcowości postulat liczenia się z bliźnimi, stając się modelowym przykładem „akcji pośredniej”. Liberalizm to zasada prawa politycznego, według którego władza publiczna, mimo swej potęgi, sama sobie narzuca ograniczenia, tak aby nawet kosztem tej władzy zostawić w rządzonym przez siebie państwie miejsce do życia dla wszystkich tych, którzy nie myślą ani nie czują tak jak ona, czyli tak jak silniejsi, jak większość.

Liberalizm – należy to dziś przypomnieć – jest najwyższą formą wspaniałomyślności, jest prawem, które większość nadaje mniejszościom i jako takie jest najszlachetniejszym wołaniem, jakie rozległo się na ziemi od zarania jej dziejów. Proklamuje wolę współżycia z wrogiem, a co więcej, z wrogiem słabszym od siebie. Jest rzeczą wprost nieprawdopodobną, by rodzaj ludzki był w stanie dojść do czegoś tak pięknego, tak paradoksalnego, tak eleganckiego, tak akrobatycznego i zarazem tak nienaturalnego. Dlatego też nie powinno nas specjalnie dziwić, że nagle ten sam rodzaj ludzki wydaje się zdecydowany wszystko to odrzucić.

Za trudne to zadanie i zbyt skomplikowane, by mogło na ziemi przyjąć się na trwałe. Współżyć z wrogiem! Rządzić, dopuszczając do głosu opozycję! Czyż taka słabość nie wydaje się już czymś zupełnie niezrozumiałym? Coraz mniejsza liczba państw, w których dopuszcza się istnienie opozycji, jest najcięższym oskarżeniem, jakie można rzucić obecnej rzeczywistości. W prawie wszystkich współczesnych państwach jednorodna masa ciśnie na władzę publiczną, miażdżąc i zmiatając z powierzchni ziemi wszystkie grupy opozycyjne. Masa – któż by to pomyślał, mając przed oczami ów ciasno zbity tłum? – nie pragnie współżycia z nikim, kto do niej nie należy. Masa śmiertelnie nienawidzi wszystkiego, co nie jest nią samą.”

Napisał to José Ortega y Gasset ponad osiemdziesiąt lat temu. Potem był między innymi Holocaust i wojna na Bałkanach.


Chciałbym, żeby ten krótki cytat trafił do wszystkich uczestników polskiego konfliktu. A co najmniej – do wszystkich tych, którzy uważają, że stoją po jedynej słusznej, demokratycznej stronie. Może przypomnieliby sobie, po co i o co tę wojnę prowadzą. Również te wszystkie małe bitewki między sobą nawzajem. Do prawicy spod znaku Władysława Kosiniaka-Kamysza, do lewicy Roberta Biedronia, do centrum Rafała Trzaskowskiego i do antypartyjnego Szymona Hołowni. Określenia, które padły w zdaniu poprzednim, sensu nie mają żadnego, bo cóż oznacza lewica, prawica, centrum w XXI wieku?, co oznaczają te pojęcia wobec zupełnego upadku liberalnej demokracji?


PRZECZYTAJ TAKŻE: Notatki prof. Marcina Króla. Polityka w Polsce


Po 12 lipca (a znaczniej lepiej byłoby zrobić to przed 28 czerwca) wszyscy powinniśmy sobie przypomnieć czym jest, czym być powinna demokracja liberalna. Umiejętnością współżycia z wrogiem, umiejętnością zagwarantowania praw wszystkim mniejszościom, nie tylko osobom nieheteronormatywnym, a również antyszczepionkowcom, nie tylko kobietom w trudnej sytuacji życiowej, ale również wierzącym katolikom, nie tylko euroentuzjastom, ale także antyeuropejczykom.

Do zszycia biało-czerwonej jeszcze daleka droga przed nami. Uważajmy na siebie, żebyśmy po 12 lipca byli w stanie nową Polskę zacząć budować. Wspólnie – dla wspólnoty. Żebyśmy mogli zacząć ze sobą rozmawiać poważnie. Rozmawiać poważnie o naszym wspólnym kraju.

Poważnie i mądrze.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »