Put i Glap


Politycy wykazują się niepoślednimi talentami w dziedzinie słowotwórstwa. Obóz rządzący ma tu spore osiągnięcia. Ostatnio wymyślił, że to co nam zżera pieniądze to putinflacja, na co cała reszta odpowiedziała, że to glapinflacja

I jedni i drudzy mają pewnie nieco racji, jest tylko kwestia skali. Dla mnie znacznie bardziej Glap niż Put, a sięgając do źródeł to Kacz, który wstawił Glap do Banku Narodowego i przyspawał.

Opatrywanie zjawisk negatywnych skrótami nazwisk osób, które przyczyniły się do powstania na tychże, jest zajęciem wdzięcznym i pożytecznym, bo nie pozwala zapomnieć, kto się w danym wypadku najbardziej zasłużył. Dlatego podoba mi się określenie „glapinflacja”, chociaż tu od razu aż się prosi o nieco pełniejszą gamę zasług przywódcy blondynek. Do glapinflacji ja bym szybko dodał glap-drożyznę, niedługo glap-recesję, glap-dewaluację, glap-ruinę biznesu i glap-czynsze, które wzrosną. Taka jest glap-cena wyborów suwerena, a nie musiałoby być aż tak źle.

Skoro już rymujemy, to unijna rzeka u progu czeka. Rzeka pieniędzy z Unii od zaraz mogłaby zdusić i glapinflację i putinflacyjkę, ale niestety rzekę wstrzymuje ziobr-zapora i ośli ziobr-upór paru facetów za przyzwoleniem najgłówniejszego.

Nasza sytuacja robi się kaczastrofalna.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »