Wczoraj Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza umorzył postępowanie przeciwko Wojciechowi Kinasiewiczowi, który za udział w pikiecie przed Instytutem Lecha Kaczyńskiego, w marcu tego roku, obwiniony został z art. 54 KW (Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych…)
W niedzielę 29 marca Igor Isajew, Leokadia Jung i Wojciech Kinasiewicz stanęli przed Instytutem Lecha Kaczyńskiego w Warszawie w akcie solidarności z zatrzymanymi tam dzień wcześniej Agnieszką Borowiec, Ignacym Nałęczem, Sławomirem Nałęczem, Arkadiuszem Stańczykowskim i Włodkiem Ciejką, dziennikarzem obywatelskim, który rejestrował wydarzenie. Rozwinęli baner: „PULL UP, IDIOTO”.”
ZOBACZ TAKŻE: Pikieta Obywateli RP. Policja legitymuje dziennikarzy
Akcję swoją skierowali do parlamentarzystów: – Zwracamy się do polityków opozycji: pozwoliliście bez symbolicznego nawet oporu na wprowadzenie rygorów stanu nadzwyczajnego bez jego ogłoszenia. Ludzi, których zachęcaliście do protestów z Konstytucją na ustach, zostawiliście samych w obliczu epidemii i łamiącego wszelkie prawa autorytarnego widzimisię polityków partii rządzącej i podległych im funkcjonariuszy – oznajmili.
Pikietę relacjonowało dziewięcioro dziennikarzy, którzy zostali bezprawnie wylegitymowani przez policję.
W piętek odbyło się posiedzenie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza w sprawie Wojciecha Kinasiwicza. Sędzia Dorota Loryś-Kosylo umorzyła postępowanie dotyczące Art 54 KW. Uznała, że nie było znamion wykroczenia. Postanowienie nie jest prawomocne.
Wojciech Kinasiewicz komentuje na Facebooku: – Pozostały mi jeszcze dwa zarzuty z tego dnia – art. 63a KW – bezprawne umieszczenie ogłoszenia… i art. 65 KW – kto wbrew obowiązkowi nie udziela właściwemu organowi państwowemu lub instytucji, upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania, wiadomości lub dokumentów… Jak mogłem udzielać wiadomości, co do mojej tożsamości, skoro domagający się tego funkcjonariusze, łamali prawo? Bezprawiu trzeba stawiać opór. Bierny.