Świat zmienia się tak gruntownie i w tak szybkim tempie, że znane nam formy sprawowania władzy w ciągu kilku miesięcy stały się anachroniczne. Ludzkość zorganizowana w państwa narodowe, w których panują wąskie oligarchie partyjne, wyraźnie nie radzi sobie z katastrofami już trwającymi i tymi, które już się gromadzą na horyzoncie świata – uważa Waldemar Sadowski, prawnik i przedsiębiorca
Fasadowe dyktatury i oligarchie partyjne, korzystające z absolutnej suwerenności opartej na nacjonalizmie i egoizmie plemiennym, muszą oddać część władzy organizacjom odpowiedzialnych obywateli. Monitorowanie, reagowanie i rozwój musi się w większym zakresie odbywać poza władztwem skorumpowanych oligarchicznych komitetów partyjnych.
Z jednej strony konieczne jest więc przekazanie przez suwerennych obywateli większej władzy organizacjom ponadnarodowym, a z drugiej strony musi dojść do przeorganizowania ustrojów wewnątrz państw narodowych. Także w Polsce.
Centralne organy władzy, w tym Sejm, nie ma demokratycznej legitymacji do sprawowania władzy. Skoro nie istnieje już trójpodział władzy, skoro media publiczne przejęte przez partię polityczną, skoro zniszczony Trybunał Konstytucyjny… Ta władza ma jednak legitymację faktyczną, a więc ma obowiązek administrowania sprawami kraju i obywateli. Być może kiedyś zostanie to rozliczone, a być może nigdy. Tak czy inaczej, ten system nie zdał egzaminu, skompromitował się na naszych oczach. I nie chodzi tylko o nieudolny autorytaryzm PiS-u.
Dodatkowo społeczeństwo obywatelskie zostało w ostatnich miesiącach uciszone, a udział w tej pacyfikacji brały zgodnie wszystkie elity partyjne. Rola zawodowych polityków partyjnych została przypieczętowana w ostatnich groteskowych posiedzeniach Sejmu, na których już zgodnie dokonywano dalszych aktów wandalizmu ustrojowego.
Utrata zaufania do systemu
System kompromituje się na naszych oczach. Niewiele zmieni sama zmiana panującej elity partyjnej na opozycyjną, która wprawdzie jest bardziej demokratyczna, liberalna, nowoczesna i intelektualnie rozwinięta, ale będzie tkwić w tych samych starych strukturach podejmowania decyzji. Zreformować trzeba cały system demokracji przedstawicielskiej. I wcale nie są do tego konieczne zmiany Konstytucji. Wystarczy dobrze zrozumieć i rozwinąć na przykład art. 2 czy 4.
Sądzę, że sytuacja dojrzała do tego, aby uruchomić obywatelską konkurencję dla oligarchicznej władzy partii politycznych. Nie konkurencję, która by implikowała jakiś system dwuwładzy, lecz konkurencję, która zwiększy udział obywateli w podejmowaniu decyzji dotyczących wspólnoty.
Oligarchia partyjna będzie się musiała podzielić władzą. Zgodnie z Konstytucją. Chodzi o stworzenie lepszych struktur współdecydowania o wspólnym losie, podziale obowiązków i zasobów. Byłaby to także konkurencja w dziedzinie idei i pomysłów, wzmacniająca merytoryczny poziom stanowienia prawa. W rzeczywistości oznacza to wzmocnienie i usprawnienie władzy.
Największą zaletą szwajcarskiego systemu referendów jest poszerzenie pola dyskursu – zwiększenie liczby rozpatrywanych tematów i wariantów rozstrzygnięć. Profesor Georg Lutz z Uniwersytetu w Lozannie, zajmujący się badaniami szwajcarskiego systemu wyborczego, tak to widzi na przykładzie Szwajcarii: „Być może najważniejszą cechą demokracji bezpośredniej w ujęciu ogólnym (…) jest znaczący wpływ tej formy ustrojowej na strukturę tematów i problemów podejmowanych w życiu politycznym oraz na kształt debaty publicznej”. Dlatego wprowadzenie instytucji ożywiających demokrację i debatę publiczną jest już w Polsce koniecznością.
Budujcie własne komitety
Warto uruchomić i rozszerzyć kompetencje instytucji obywatelskiej, która w zalążkowej formie pojawia się już w wielu krajach, także w Polsce. Są to panele obywatelskie i ich kwalifikowane wersje, które miałyby kompetencje rozstrzygania spraw z mocą władczą – Izby Obywatelskie. Panele obywatelskie mają charakter deliberatywny, rozpracowują jakiś problem i przygotowują materiały do przegłosowania w parlamencie lub przyjęcia w drodze referendum. Z kolei Izby Obywatelskie podejmowałyby decyzje o charakterze powszechnie obowiązującym. Funkcjonowanie tych nowych form organizacyjnych demokracji wynika bezpośrednio z art. 4 Konstytucji.
Wprowadzenie takiej instytucji do systemów demokratycznych proponował już znany badacz demokracji Robert Dahl. Chodzi o wyłaniane losowo, ale reprezentatywne, a więc odpowiednio duże grupy obywateli, których celem jest przedyskutowanie i podjęcie decyzji albo udzielenie rekomendacji w sprawach ważnych dla danej społeczności lub państwa. Jest to forma organizacyjna mieszcząca się pomiędzy parlamentem a referendum.
Izby Obywatelskie mogłyby funkcjonować przede wszystkim jako ciała elektorskie, a więc dokonywać wyboru i obsadzać niektóre stanowiska w państwie, aby uniezależnić je od oligarchii partyjnych i rządu. Na przykład obsadzanie następujących stanowisk można przejąć od partii rządzącej w drodze ustawowej (nie jest tu wymagana zmiana konstytucji): prokurator generalny, komendant główny policji, prezes Telewizji Polskiej, prezes Polskiego Radia, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, rzecznik praw dziecka, główny inspektor pracy. Obywatele mogliby uczestniczyć w tych „ciałach elektorskich” odpłatnie, na podobnej zasadzie jak ławnicy w sądach.
Reprezentatywną grupą dla Polski może być około tysiąca osób, w rejonie działania samorządów odpowiednio mniej. Osoby do udziału w pracy Izby byłyby losowane na podstawie ustalonego przez socjologów klucza – według kryterium geograficznego, płci, wieku, dochodów, wykształcenia. Nauki społeczne opanowały ten zakres wiedzy w wystarczającym stopniu. Cały proces powinien się odbywać pod nadzorem Państwowej Komisji Wyborczej. Funkcjonowanie takiej instytucji wymagałoby uchwalenia przez parlament odpowiedniej ustawy.
Natomiast funkcjonowanie podobnej instytucji, ale nie posiadającej charakteru władczego – Panelu Obywatelskiego nie wymaga niczyjej zgody. I dlatego w obecnej sytuacji od tego należałoby zacząć: zwołać na zasadzie samoorganizacji pierwszy panel – np. Obywatelski Panel Reform. Kilkudziesięciu reprezentantów różnych środowisk i ekspertów z różnych dziedzin życia i nauki. Panel powinien wypracować zestaw refom i recenzować na bieżąco działania władzy partii politycznych w czasie kryzysu. Program reform można następnie poddać pod referendum.
Problemy, problemy
Problemów wymagających szybkich, ale jednocześnie mądrych rozwiązań jest tak wiele, że rachityczny polski parlament o wątpliwej reputacji i braku prawdziwej legitymacji demokratycznej sam sobie już nie poradzi. Staje się groteskową nieudolną karykaturą nowoczesnej legislatury. Ale innego nie mamy więc trzeba go wzmocnić, przejmując część jego obowiązków. Władza wąskiej elity partyjnej, dobieranej na zasadzie lojalności, a nie kompetencji, oparta na codziennym kłamstwie i manipulacjach, nacjonalistyczna, zacofana i skorumpowana, nie jest w stanie przeprowadzić kraju przez katastrofy i kryzysy, które wyłaniają się zewsząd – katastrofa klimatyczna, upadek służby zdrowia, ruchy migracyjne, zanieczyszczenie powietrza, wyczerpywanie się zasobów wody i susza w rolnictwie, kryzys gospodarczy i finansowy, katastrofalne bezrobocie i zjawisko „śmierć z rozpaczy”, robotyzacja i sztuczna inteligencja, totalna inwigilacja elektroniczna, kolejne epidemie. To są niektóre problemy, którymi mogą i powinny się zająć panele obywatelskie. Sądzę, że państwo partyjne nie jest w stanie im sprostać. System musi być rzeczowy, reprezentatywny i kompetentny. Tu nie ma czasu i miejsca na propagandę partyjną.
Być może Obywatele RP i alternatywne media obywatelskie mogłyby zainicjować i obsłużyć start tej innowacji ustrojowej?
fot. Pixabay