Wadliwe państwo

Kotlet częściowo nieświeży jest nieświeży czy jednak jest świeży? Czy wybory częściowo uczciwe i częściowo wolne są tymi wyborami, o których mowa w Konstytucji RP i w Traktatach Europejskich? Rola mediów publicznych w ostatnich wyborach powinna te wybory zdelegalizować – przynajmniej w oczach opinii publicznej. Nie wiem, jak ocenią to oficjalne instytucje, ale władza wyłoniona przy zastosowaniu takich metod nie zasługuje na pełną akceptację obywateli.

Nowy Sejm i Senat obciążone są poważnymi wadami także z kilku innych powodów. Jeżeli na przykład nie ma w systemie prawnym Trybunału Konstytucyjnego, to, my obywatele, nie powinniśmy przyjmować domniemania, że ustawy wychodzące z Sejmu są zgodne z Konstytucją, a wręcz odwrotnie: musimy przyjąć domniemanie, że są z nią niezgodne. Istniejący Trybunał może co najwyżej potwierdzać zgodność ustaw z wolą Jarosława Kaczyńskiego – ale po co, skoro to robi już Sejm?

Albo inny problem. Jeżeli zlikwidowany został trójpodział władzy, a tak twierdzi większość ekspertów, to naczelne organy państwa tracą legitymację do sprawowania władzy. Jednolita władza jest bowiem w Polsce nielegalna. A w obecnej sytuacji zamiast podziału władzy, mamy jednolitą władzę i podzielone społeczeństwo. Jeżeli więc parlament jest elementem jednolitej władzy Jarosława Kaczyńskiego, to czy wychodzące z takiej instytucji ustawy mogą mieć pełną moc prawną? Jeżeli tak, to dlaczego? A jeżeli nie, to co będzie właściwie robił Sejm i Senat? Będą uchwalać apele i partyjne instrukcje dla obywateli? Ustawy Kaczyńskiego nie mogą być przecież prawem, nawet jeżeli uchwalone zostały w obecności posłów opozycji.

Mamy w Polsce ewidentne naruszenia praworządności, godności człowieka, dobra wspólnego, wolnych wyborów, trójpodziału władzy. Przy naruszeniu tak istotnych punktów porządku konstytucyjnego nie można uznać, że wyłonieni w wyborach przedstawiciele mają pełną demokratyczną legitymację do sprawowania władzy w ramach tego niedemokratycznego systemu. Cały porządek prawno-państwowy staje się wadliwy. A tolerowanie tego stanu rzeczy oznaczać będzie przecież psychiczną akceptację autorytarnego ustroju przez społeczeństwo i niebezpieczeństwo jego kulturowego utrwalenia.

Wadliwa sytuacja prawno-polityczna tego dziwnego tworu państwowego, w którym obecnie żyjemy, została jednak zaakceptowana przez bezmyślną aklamację opinii publicznej w kampanii wyborczej – zarówno przez większość wyborców jak i przez media oraz partie. W tym przypadku chłodny rozum podpowiada jednak postępowanie według zasady: „miłuję Platona, lecz milsza mi prawda”.

Legitymacja demokratyczna

Legitymacja demokratyczna to zestaw warunków, które uzasadniają czy usprawiedliwiają wykonywanie funkcji władzy w państwie demokratycznym. Mogą one polegać na faktycznym lub prawnym uznaniu władzy – władzy państwa w ogóle lub władzy aktualnie panującej. Jest to kluczowa sprawa, jeżeli ludność ma się podporządkować prawu, płacić podatki i uznać przemoc państwa za uzasadnioną. Jeżeli uznamy, że państwo nie posiada ważnej legitymacji, to mamy prawo włączyć całe instrumentarium nieposłuszeństwa obywatelskiego.

Mówiąc dzisiaj o demokratycznej legitymacji do sprawowania władzy, mamy na myśli uznanie, że władza wyłoniona została w wolnych i uczciwych wyborach, respektuje prawa i wolności obywatelskie oraz opiera się na rządach prawa (praworządność). A więc partia uzyskuje legitymację poprzez wybory, ale może ją utracić, jeżeli łamie porządek demokracji konstytucyjnej. Wybory – uczciwe czy nie – nie dają bowiem prawa do łamania prawa i naruszania konstytucji w trakcie kadencji.

Obywatele mają więc prawo kontestować zarówno poszczególne naruszenia prawa jak i – jako ruch antysystemowy całą władzę aktualnie panującą. Przeważnie nie jest to jednak wypowiedzenie lojalności państwu jako wspólnocie obywatelskiej, ale państwu jako organom władzy i rządzącej większości.

Oprócz demokratycznej legitymacji do sprawowania władzy jako instytucji prawnej, pojawiają się też w życiu społecznym inne rodzaje legitymacji, na przykład: merytoryczna, faktyczna czy ekonomiczna. Przykładem cofania panującym tej ostatniej legitymacji są rozruchy w PRL-u – gdy drożała żywność, wybiedzona ludność wychodziła na ulice, paliła komitety lub strajkowała, uznając, że ta konkretna ekipa komunistyczna nie może sprawować władzy – ale sam system prawny najczęściej nie był podważany („socjalizm tak, wypaczenia nie”).

Obecne państwo, które wyłoniło się w trakcie rewolucji Kaczyńskiego, posiada na razie te pozostałe legitymacje – a więc na przykład faktycznie dysponuje środkami przymusu i stąd ma prawo i obowiązek administrować sprawami publicznymi i dbać o bezpieczeństwo. Państwo Kaczyńskiego ma też na razie akceptację ekonomiczną. Jednak poważne problemy tego ustroju z pozyskaniem legitymacji demokratycznej stawiają także nowych posłów i senatorów opozycji w niezręcznej sytuacji prawnej.

Pytania do władzy

Należy więc postawić posłom i senatorom opozycji pytania (odpowiedzi rządzących znamy), aby pomogli nam rozwiązać problem legitymacji systemu. Wybrane pytania pomocnicze:

  • Jak pogodzić z demokracją istnienie poza-konstytucyjnego ośrodka władzy, czyli rzeczywistą rolę Jarosława Kaczyńskiego w polskim porządku konstytucyjnym? Jak pogodzić z demokracją rolę Jarosława Kaczyńskiego w stanowieniu prawa i obsadzaniu stanowisk w państwie?
  • Jak pogodzić z demokracją zniszczenie lub – jak to określają niektórzy – podporządkowanie atrapy Trybunału Konstytucyjnego Jarosławowi Kaczyńskiemu?
  • Jak pogodzić z demokracją przejęcie mediów publicznych przez partię i emitowanie propagandy jednej partii? Jak można uznać wybory za uczciwe i wolne, jeżeli propaganda i manipulacje w mediach publicznych, i zastraszanych prywatnych, wywarła niewątpliwy wpływ na wynik wyborów?
  • Jak pogodzić z demokracją ataki na sądy, sędziów i ograniczenie trójpodziału władzy?
  • Jak pogodzić z demokracją podporządkowanie prokuratury przez partię i sterowanie postępowaniami karnymi?
  • Jak pogodzić z demokracją masowe zwolnienia i obsadzanie stanowisk w administracji, spółkach i agencjach przez ludzi partii, często bez konkursów?
  • Jak pogodzić z demokracją, celową polaryzację społeczeństwa, ataki na mniejszości, szerzenie nacjonalizmu, zarządzanie lękami, a więc stosowanie metod faszystowskich do zdobycia i sprawowania władzy?
  • Jak pogodzić z demokracją, nierówność wydatków na kampanię wyborczą partii radzącej w porównaniu z partiami opozycji? I wykorzystywanie przez rządzących stanowisk państwowych w kampanii wyborczej?
  • Jak pogodzić z demokracją brak praworządności, który ujawnia się we wszystkich wymienionych punktach i w wielu innych sprawach oraz brak reakcji organów ścigania (lub tuszowanie) na liczne doniesienia o łamaniu prawa przez polityków? Czy władza jest związana prawem? Czy Polska jest krajem, w którym rządzi prawo czy jest krajem, którym politycy rządzą, wykorzystując prawo?
  • Jak pogodzić z demokracją brak realnej kontroli sądowej nad inwigilacją obywateli przez tajne służby? (dysponujące dodatkowo systemami, które nie postawiają śladów?)
  • Jak pogodzić z demokracją stanowienie prawa bez publicznych konsultacji, deliberacji i debat?

Podobnych pytań często stawianych przez obywateli i media jest znacznie więcej.

Każda władza musi dysponować demokratyczną legitymacją, aby pełnić legalnie swoje funkcje. Władza, która nie ma tej legitymacji, a mimo tego panuje w państwie, jest odmianą mafii. Sprawowanie władzy bez demokratycznej legitymacji podważa legalność działań organów państwa, w tym Sejmu i Senatu, niezależnie od tego czy w aktualnym systemie istnieje instytucja, która to autorytatywnie stwierdzi.

Waldemar Sadowski

fot. Pixabay

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »