Wiadomości z pierwszej ręki i drugiej nogi. Komisja w akcji

Dobre wieści! Dzięki dociekliwości posła Krzysztofa Brejzy dowiedzieliśmy się, że owiana cyrkową legendą komisja smoleńska Antoniego Macierewicza nadal działa i nadal pożera pieniądze, jak Krystyna Pawłowicz sałatkę

Na ten rok przyznano kumplom Awiatora kolejne miliony złotych do skonsumowania (2,7 mln). Nikt nie wie dokładnie, ile kosztują zabawy komisji (bo pracą trudno to nazwać), ale szacunki mówią, że w ciągu ostatnich czterech lat kosztowała państwo około 12 mln złotych.

Nieźle jak na fakt, że do dziś nie doczekaliśmy się żadnych naukowych dowodów na zamach (komisja nie była w stanie przedstawić tzw. raportu końcowego). Ferajna znawców od latawców, wyprodukowała za to szereg monstrualnych bredni i hipotez, odbyła kilkanaście posiedzeń przy kawie i wycieczek przy whisky oraz wysadziła w powietrze szopę na wsi, aby zobaczyć, jak wygląda wybuch.

Jej skład był wielokrotnie zmieniany, a obecnie jest właściwie tajny i to nic dziwnego skoro pensje są tam tak grube, jak wąż po zjedzeniu niedźwiedzia. Podejrzliwym obywatelom mogłoby się nawet wydawać, że tak naprawdę nie chodzi tu o wyjaśnienie czegokolwiek, tylko o dojenie jak najdłużej państwowej kasy, pod szlachetnym szyldem zbadania „prawdy”.

O ile na początku prac komisji (w 2016 roku) zabłąkało się tam dwóch profesorów i doktor fizyki, o tyle obecnie ekspertami są ludzie nie mający z nauką wiele wspólnego (artysta od pomników smoleńskich, prawicowa blogerka). Brakuje tylko kucharza, fryzjera i kosmetyczki. Sprawa zakrawa już na kpinę nie tylko z rozumu, ale z własnych wyborców i wszystkich tych, którzy w zamach uwierzyli.

Był okres, że przez wiele miesięcy temat przycichł, a sama komisja jakby zeszła do podziemia, bo nie była dla PiS już nośna propagandowo. Teraz dzięki naciskom posłów opozycji, zdezorientowany urzędnik MON ujawnił wreszcie budżet komisji na rok 2020. Rozdawana lekką ręką i bez głowy kasa komisji jest JEDYNYM dowodem na jej istnienie.

Zbliża się jednak 10 rocznica katastrofy, tak więc temat będzie ponownie rozgrywany politycznie (bo teraz, jak i zawsze, dramat w Smoleńsku był tylko cyniczną trampoliną do politycznego awansu PiS). Pewnie usłyszymy także nowe bajki Antoniego okraszone zmysłową nutą pustosłowia i otulone baśniową aurą uroczego bełkotu, pomnożoną przez perfekcyjne dane wyssane z sufitu. 

Smoleński tropiciel już zapowiedział (w swoim kowbojskim stylu niedomówień) wstrząsające nowinki i rewelacje. Dziennikarze indiańskiego pisma „Porcja guana z rana”, jako pierwsi po kanale rozrywkowym Comedy Central, otrzymali kontrolowane przecieki z rury wydechowej trabanta osobistego masażysty Antoniego. Wynika z nich, że komisji smoleńskiej Macierewicza udało się nie tylko dojść do knajpy i dotrwać do wypłaty, ale także niezbicie udowodnić przy pomocy korkociągu, że wtorek czasem jest środą.     

Grafika: Paweł „Piwo” Piwowarczyk

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »