Z życia policji

Nie lubię zgranych, przegadany tematów, ale usłyszałem w radiu, że we Lwowie dar od polskiej policji, siedem radiowozów, przekazał minister spraw wewnętrznych i komendant główny policji Jarosław Szymczyk

Pierwsza myśl: Brawo! Druga, że Ukraińcy teraz pewnie podarują coś wręczającemu i w tym momencie nie ma chyba w Polsce nikogo, kto by nie pomyślał „byle nie moździerz”. I to jest problem, bo jeżeli nie moździerz, to co?

Trzeba by lwowiakom doradzić coś bezpiecznego, coś co by mogło w gabinecie komendanta służyć jako wazonik i jednocześnie nie strzelać i nie wybuchać. A jeżeli już koniecznie strzelać, to nie przebijać stropów.

Może rura wydechowa z jakiegoś zużytego radiowozu? Nie, chyba nie, bo nasz komendant główny nawet stojąc przy rurze ze złomowiska umiałby się podtruć spalinami.

To może lepiej stara opona, pomalowana na żywe kolory, mogłaby służyć za podstawkę kosza z kwiatami? Nie, bo z tej opony na pewno ktoś by zapomniał i  nie wyjął dętki i na pewno komendant chciałby ją nadmuchać, żeby ten kosz się trzymał. Doprowadziliby mu przewód do kompresora z najbliższej stacji benzynowej, to na Okopowej, nie jest daleko, jest jakieś 1,5 km, podłączyłby sobie, zajął się pracą, dętka by wybuchła, strop by wytrzymał, ale szyby w Pałacu Mostowskich…

Najbezpieczniejsza byłaby karta podarunkowa. Komendant wraca, niczego nielegalnie przez granicę nie przewożąc i w Warszawie sobie idzie z kartą sam do dowolnego sklepu z bronią. Yyyy…. z wazonikami.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »