Zaprzysiężenie krzywoprzysięzcy

Czeka nas Zgromadzenie Narodowe i złożenie przysięgi na wierność Konstytucji przez Dudę. Pojawiają się deklaracje, apele, by zbojkotować to wydarzenie, bo Duda wielokrotnie złamał Konstytucję, sprzeniewierzył się złożonej 5 lat temu przysiędze, bo wybory były niekonstytucyjne, sfałszowane, nierówne a kampania przeprowadzona za państwowe pieniądze przez upartyjnione instytucje.

A to wszystko za późno, a to wszystko było tak łatwe do przewidzenia.

Sam uczestniczyłem w wielu spotkaniach i rozmowach, w czasie których wydawałoby się doświadczeni ludzie odporni byli na uwagi, że ważniejsze od ewentualnego zwycięstwa naszego kandydata jest  wariant „A”, w którym w niekonstytucyjnej formule wygrywa Kaczyński. Zarzucano mi „brak koniecznych energii i entuzjazmu”, defetyzm a w najlepszym przypadku: – A cóż innego mamy robić?… Tak jakby większość myślała: – Jakoś to będzie.

Teraz nie ma to już żadnego znaczenia. Doprowadziliśmy do sytuacji, że cokolwiek byśmy zrobili, to zrobimy źle. Przyjść nie powinniśmy, bo legitymizujemy nieprzestrzeganie Konstytucji i prawa i w praktycznym sensie utrwalamy niedemokratyczny system, zbojkotować też nie jest dobrze, bo w sumie to pusty gest, bo większość przyjdzie i ten indywidualny moralny protest, co by o nim nie mówić, w efekcie jest z lekka pretensjonalną tanią odwagą bez znaczenia. Nie robić nic, milczeć z wyższością lub skulonym ogonem też nie jest dobrze, bo podobnie jak dwie pozostałe opcje prowadzi do apatii, bierności i zniesmaczenia demokratycznie nastawionej części opinii publicznej i naszej, politycznej anihilacji. Oczywiście, pojawiają się różne próby racjonalizacji i mitologizacji tej porażki od przekucia przegranej w zwycięstwo, przez „warto być przyzwoitym” i różne wersje „mądrości czy prawdy etapu”, „trzeciej drogi” po „zachowania tkanki” i „pracę u podstaw”, ale fakt jest faktem: Kaczyński i jego Zjednoczona Prawica od 2015 roku łamała prawo i zdemontowała demokratyczny system państwa i utrwaliła swoją właściwie nieograniczona władzę a opozycja demokratyczna wprowadziła nas i siebie w pułapkę na razie bez wyjścia. Nie da się najpierw godzić na niekonstytucyjne, w tym nierówne wybory i wziąć w nich udział, by później nie skazując się na śmieszność udawać, że tak nie było.

A wszystko przez to, że najpierw nie byliśmy w stanie zmobilizować i poprowadzić wystarczającą liczbę ludzi, by skutecznie bronić Konstytucji i naszych praw i wolności, etap po etapie, a teraz w ostatniej batalii nie wymusiliśmy wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, odłożenia wyborów i  przeprowadzenia ich zgodnie z prawem a w razie braku skuteczności tych działań zdecydowanego wezwania do bojkotu wyborów w wersji PiS-u.  Pojawiały się takie głosy, ale były ignorowane przez polityków, którzy nawet nie byli w stanie spotkać się w gronie opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej i przedyskutować tę opcję. Oni nie zdali egzaminu a przegraliśmy my.

Nie piszę o tym dlatego, że już „pora gasić światło i iść spać”, lecz by uświadomić sobie i nam, że nie jest to efekt darwinizmu czy zdeterminowanej historii i nieodwołalnych procesów, lecz ludzkich błędów i deficytów, które mają swoje imiona i nazwiska, wynikają z konkretnych zdarzeń i decyzji niosących konsekwencje. To cały czas była i jest polityka, a za jej rezultaty odpowiadają konkretni ludzie.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »