Zbiór bzdur


Władza zaskoczona skalą protestów przespała kilka dni, ale teraz już otrząsnęli się z szoku i przystąpili do działań propagandowych na miarę III wojny światowej. Nazywanie protestujących kobiet prostytutkami, agentami SB czy satanistkami stało się w kręgach PiS zwyczajową formułą

Pytanie brzmi: czy oni wierzą w swoją propagandę? Czy to tylko tak na potrzeby własnego elektoratu, bo jak mawiał Jacek Kurski „ciemny lud to kupi”?

Wiara we własną propagandę (która z natury rzeczy jest obrazem wypaczonym, skrzywionym, podkoloryzowanym) może mieć fatalne skutki. Taki błąd popełnili przy okazji pandemii. Zamiast przygotować kraj do walki z Covid-19, uwierzyli, że wirusa już nie ma. Morawiecki i Duda twierdzili, że wirus znika, a wybory prezydenckie były ważniejsze niż zdrowie Polaków. Teraz zbieramy tego efekty w postaci zapaści służby zdrowia.


PRZECZYTAJ TAKŻE: „Dziadersi” i „Plebania Obywatelska” – co młodzi myślą o starszych pokoleniach


Władza uznała, że może utonąć jak Titanic i wzmocniła front propagandowy. Takiego zalewu bredni, jak teraz, już dawno w mediach rządowych nie widziałem. Przechodzą samych siebie, przekraczając granice absurdu, obłudy i żenady. Oto mój subiektywny ranking największych kuriozów i obelg w wykonaniu elitarnych funkcjonariuszy PiS.

1. Kacper Płażyński poseł PiS z Gdańska fakt, że kobiety z pewnego gdańskiego przedszkola na znak solidarności z protestami przypięły sobie do ubrań znaki błyskawic określił mianem „dna” i „zbydlęcenia”. Tak, tak drogie panie! To jest właśnie zdaniem posła „zbydlęcenie”. Warto zapamiętać mu te słowa. Ojciec pana posła, Maciej Płażyńsk, był porządnym facetem. Szkoda, że syn poszedł w przeciwnym kierunku.

2. W Radiu Gdańsk odbyła się audycja, w której redaktor Piotr Kubiak rozmawiał z Michałem Rachoniem z TVP oraz z Arturem Ceyrowskim z tygodnika w Sieci. W audycji postawiono tezę, że protesty uliczne wspierają niemieckie, lewicowe bojówki, a korzystając z chaosu, mniejszość niemiecka usiłuje oderwać Gdańsk od Polski. Himalaje absurdu w wykonaniu prawdziwych mistrzów.

3. Poeta smoleński Wojciech Wencel, piewca żołnierzy wyklętych i autor mocno niestrawnych, hurrapatriotycznych poezji, który od lat udaje powstańca warszawskiego z klocków lego, całkiem na serio pisze na swojej stronie internetowej, iż nie dziwi go, że do protestów przyłączyli się sataniści. Nie jestem pewny czy szatan istnieje, ale jeśli by istniał, to na pewno stworzyłby sobie takiego Wencla. Dla jaj.


4. Posłanka PiS Joanna Borowiak napisała na Twitterze, że protestujące kobiety to „Narkomanki, prostytutki i zabójczynie dzieci” i że głos tych kobiet nie interesuje władzy. Gdy sprawa zrobiła się głośna tłumaczyła, że to była „wiadomość prywatna”. A potem, że ktoś włamał się na jej konto. Ok, przyjmijmy pierwsze tłumaczenie, czyli, że to „wiadomość prywatna”. Jeżeli tak myśli o kobietach osoba, która jest posłem RP i doktorem nauk humanistycznych, to pokazuje skalę degrengolady elit tego środowiska i pogardy dla Polaków.

5. I na koniec mistrz publicystycznej gnojowicy, naczelny fabrykant prawicowych frazesów Rafał Ziemkiewicz, znany wcześniej z wyśmiewania zgwałconych kobiet, tym razem napisał, że wśród protestujących dominują dziewczyny w typie „agresywnej, wulgarnej kur….”.

Podsumowując te złote myśli warto się zadumać. Czy oni tak na serio, czy chodzi tylko o klakę i lajki na prorządowym morzu? Setki tysięcy prostytutek i satanistów, którzy ulegli zbydlęceniu? Serio? Tego nie ma drodzy chłopcy i dziewczęta nawet w Tajlandii, Hamburgu, Amsterdamie i Paryżu razem wziętych. Wy tak po prostu myślicie o braciach i siostrach swoich. O Polakach.


Ilustracja to mój punkowy kolaż, który zrobiłem na potrzeby plakatu do płyty Big Cyca. Praca jest sprzed pięciu lat. To, co było wówczas żartem dziś stało się rzeczywistością.

Bohaterom tego tekstu dedykuję mój wierszyk o utracie równowagi [patrz film wyżej – red.] Recytuje aktor Jacek Kawalec.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »