Zaprezentowaną w pierwszym odcinku dyskusję polityków z Obywatelami RP, którzy przedstawili 5 postulatów dotyczących prezydenckiej kampanii wyborczej i oczekiwań w stosunku do kandydata demokratów omawiamy z przedstawicielkami ruchów obywatelskich:
- Aleksandrą Czerniawską ze Strajku dla Ziemi,
- Kingą Łozińską z Zarządu Głównego KOD
- i Klementyną Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Spotkanie jest nie tylko dyskusją i komentarzem kolejnych etapów kampanii wyborczej. Przede wszystkim ma służyć porozumieniu ruchów obywatelskich, organizacji opinii publicznej wobec polityków ubiegających się o obywatelskie poparcie. Chodzi o to, by jak najszersza grupa organizacji obywatelskich porozumiała się w sprawie postulatów. Tych zaproponowanych przez Obywateli RP lub jakichś innych, które mogą wyłonić się z dyskusji.
Chodzi również o to, by tego rodzaju rozmowy i ustalenia odbywały się na oczach opinii publicznej, a w żadnym razie nie za czyimiś zamkniętymi drzwiami. To właśnie na tym ma polegać różnica pomiędzy „polityką obywatelską”, a tą znaną nam z dotychczasowej praktyki. Przynajmniej na tę zasadę godzą się wszystkie ruchy obywatelskie, choć być może to jest dzisiaj jedyny punkt zgody.
Problemów do przełamania jest bowiem w całym procesie kilka.
Problem z partiami i apolityczność ruchów obywatelskich
Mówi o tym Kinga Kamińska, ale również Aleksandra Czerniawska. KOD gromadzi ludzi o bardzo różnych poglądach, wspólnotę postaw określano tam dotąd wyłącznie jako niezgodę na łamanie zasad praworządności państwa. KOD nie decydował się zatem dotąd na próby określenia programu w kategoriach politycznych, jego przedstawiciele nie formułują wizji państwa i demokracji, o którą w nim chodzi – nie bez ważnych racji sądząc, że to jest zadanie partii i ich programów. Wybory prezydenckie tworzą tu jednak okazję szczególną – prezydent z natury tego urzędu musi bowiem być ponadpartyjny, natomiast jego możliwości, zwłaszcza w obecnej przełomowej sytuacji, są bardzo znaczne. Coś w Polsce zrobić można i – jak się wydaje – trzeba z polskim ustrojem. Co? Czy chodzi tylko o „przywrócenie praworządności”?
Dla ruchów ekologicznych stronienie od polityki rozumianej jako parlamentarna gra partii jest oczywistością. W tych ruchach różnorodność postaw jest i powinna być znacznie szersza niż np. wśród Obywateli RP, czy członków KOD. Nie trzeba być przeciwnikiem PiS, by próbować przeciwdziałać katastrofie klimatycznej. W wypowiedziach Aleksandry Czerniawskiej widać niespotykaną w innych ruchach obywatelskich uwagę, jaką przywiązuje do postulatów adresowanych również do obecnej władzy oraz troskę właśnie o to, by mówić w imieniu ludzi stojących po obu stronach politycznej wojny. Tu jednak znów – panel klimatyczny i decyzje wynikające z jego ustaleń to dzisiaj pierwszy postulat ekologów na całym świecie i także w Polsce. Jego realizacja wymaga politycznych decyzji. Prezydent mógłby powołać panel klimatyczny nazajutrz po objęciu urzędu, dysponując narzędziami – w tym inicjatywą referendalną – by jego ustalenia stały się w Polsce prawem. Ten postulat da się skierować do każdego prezydenta. Nie trzeba być stronnikiem żadnego.
Strajk Kobiet z kolei z natury kobiecych postulatów ciąży w stronę polityki progresywnej – choć do dzisiaj mówi się czasem, że wśród uczestniczek Czarnego Protestu były również konserwatystki, które uważają obecny „kompromis aborcyjny” za dobre rozwiązanie, a protestowały wyłącznie przeciw całkowitemu zakazowi aborcji. Problemem „strajkujących kobiet” jest wobec tego raczej ogromne rozczarowanie konserwatyzmem i kunktatorstwem – o czym opowiada Klementyna Suchanow – polskiej polityki w stosunku do szybko zmieniających się postaw społecznych. Już dzisiaj bowiem większość polskich obywateli opowiada się za liberalizacją prawa aborcyjnego – i tylko politycy wydają się tego nieświadomi. Politycznym problemem staje się jednak pytanie, czy i na ile środowiska kobiece są gotowe na debatę i decyzję po podstawowych prawach z udziałem ludzi, którzy te prawa negują.
Problem z demokracją i strach przed referendum
Istotną treścią postulatów Obywateli RP jest pomysł, by program prezydencki był wizją naprawy demokracji Rzeczypospolitej w oparciu o głos obywateli decydujący o sprawach podstawowych dla ustroju państwa i kluczowych zagadnieniach społecznych będących dzisiaj przedmiotem ostrego konfliktu wstrząsającego podstawami państwa. Referenda są w tej koncepcji kluczowe z kilku istotnych powodów, a w kontekście kampanii prezydenckiej o tyle ważne, że prezydent ma takie uprawnienia i one nie wymagają zgody pisowskiej większości sejmowej. Referenda budzą jednak zrozumiałe obawy.
Wyraziły je wszystkie uczestniczki rozmowy. Sporo było w niej o świadomości społecznej, o tym, że „nie jesteśmy gotowi”, że potrzeba tu działań edukacyjnych, potrzeba mediów, które najpierw należałoby „odzyskać” itd. Dla środowisk kobiecych kłopot ma jednak równocześnie charakter bardzo zasadniczy. Problematyczne wydaje się w ogóle głosowanie w sprawach podstawowych praw człowieka – one są bowiem nienegocjowalne. Pytanie domaga się jednak odpowiedzi – tych praw nie ma, ktoś musi je spisać i wbudować w podstawy ustroju. Kto?
Chodzi o sprawczość w polityce i własność państwa
Jedna rzecz wydaje się wspólna w rozmowach z politykami i aktywistami obywatelskimi. Dominuje myślenie o realizacji własnych celów. Umyka uwadze to, że kandydujący na urząd prezydenta np. progresywny Robert Biedroń nie może – z racji urzędu, o który się ubiega, a nie partii, której interes reprezentuje – opowiadać się za lewicowymi postulatami. Jego rolą musi być dbanie o to, by we wszystkich ważnych sprawach decydowała po prostu demokracja. Obywatelski interes polega zaś na tym, by decyzji nie pozostawiać „partyjnym kuluarom” – bo to właśnie tego rodzaju praktyki polityki III RP doprowadziły do kryzysu znanej nam dotychczas demokracji.
Odcinek drugi debaty „Złoty Róg”:
Wesprzyj nas na https://zrzutka.pl/obywatelenews/wplac
Materiał dostępny na licencji Creative Commons 1.0. Klinknij, by pobrać materiał oryginalny do swobodnego wykorzystania.