Znowu ten koszmarny sen


Idealnej demokracji nie ma, ale są kraje, które się do niej wydatnie zbliżyły. W tym lepszym świecie premier, rząd, ministrowie nie lubią tracić władzy, ale się nie boją. Twierdzą, ze zmiana władzy to rzecz normalna, rutynowa. Dziś moja partia rządzi, jutro Twoja, po jakimś czasie znowu moja

Co innego w państwie, które już nie jest demokratyczne, tylko udaje. Tam przywódca wie, że mogliby go pociągnąć do odpowiedzialności, więc na myśl o oddaniu władzy wpada w panikę.

W latach 80. ubiegłego stulecia zajmowałem się rysowaniem obrazków zgodnych z moją wiarą w sukces. Na jednym z nich nawiązałem do marzeń Polaków tuż po wojnie, że generał Anders na białym koniu wkroczy i pokona komunistów. Na moim rysunku generał-premier PRL-u dygotał, bo śnił mu się biały koń, a na nim wkraczający Lech Wałęsa. Generał-premier nie poniósł odpowiedzialności, umiejętnie skapitulował.

Minęło 40 lat, sytuacja się powtarza. Dziś na miejscu Lecha jest Donald, który niedługo wkroczy. Tusk śni się temu, który już wie, że przegrał. I tu już nie byłoby o czym mówić, gdyby nie to, że z tego strachu różne głupie myśli mu mogą przychodzić do głowy, więc chciałbym mu przypomnieć, że przegrywa nie tylko z Tuskiem, ale przede wszystkim z ludźmi, którzy stanowią większość sporego narodu. Więc lepiej by było z góry nastawić się na rozsądną kapitulację.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »