W mojej pamięci pozostanie zawsze taki, jak na tym zdjęciu: inteligentny, zamyślony, trochę ironiczny

W niedzielę 21 lutego zginął Jan Lityński. Utonął ratując swojego psa, pod którym zarwała się kra na rzece Narew. Miał 75 lat

Jana Lityńskiego wspomina Piotr Niemczyk:

***

To niemożliwe. Janek powinien żyć jeszcze wiele lat. To jakiś ponury, złośliwy wybryk losu. Dlaczego w ciągu kilkunastu miesięcy zmarło tyle fantastycznych osób

Poznałem Janka w 1978 albo w 1979 roku. Od tego czasu był, do teraz, moim przewodnikiem po świecie. Obserwując jego wybitną inteligencję i fantastyczne poczucie humoru zrozumiałem na czym polega prawdziwy patriotyzm. Między innymi na tym, żeby się nigdy nie poddawać, a zawsze upominać się o słabszych, o sprawiedliwość, wolność słowa…

Był wieloletnim więźniem politycznym, ale nie sposób było doszukać się u niego kombatanctwa. Był zawsze tam, gdzie brakowało odważnych i inteligentnych osób, wtedy kiedy działy się najważniejsze dla Polski sprawy. W 1968 roku, kiedy powstawał KOR, Solidarność, przy Okrągłym Stole. Zawsze był gotów radzić i wyjaśniać. A jego mądrość i doświadczenie były bezcenne.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Jan Lityński nie żyje. Miał 75 lat


Był niewiarygodnie otwarty na ludzi. Kiedy jako kilku siedemnastolatków włączaliśmy się pomału do przedsierpniowej opozycji, traktował nas po partnersku. Z ogromną życzliwością podpowiadał skąd zdobyć ramki i „szmatę” do drukowania. Pomógł nam włączyć się w niezależny obieg wydawniczy. A wtedy współtworzył „Robotnika”. Jedno z najważniejszych pism podziemnych lat 70-tych. To dzięki „Robotnikowi” powstały Wolne Związki Zawodowe (a za nimi Solidarność).

Nasze drogi regularnie się krzyżowały. W Agencji Solidarności, której był dobrym duchem, w Tygodniku Mazowsze, w którym pisał ważne teksty, w Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, w Unii Wolności, w Sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych. Miał rzadką umiejętność odróżniania rzeczy ważnych od nieważnych. Ale też piękna od badziewia. Miał kolekcję płyt, której mogłoby pozazdrościć niejedno muzyczne radio. Ściany jego mieszkania nie miały ani centymetra wolnej powierzchni, bo tak były zawieszone obrazami, które sam z talentem i świetnym gustem wybierał. Kochał psy. Niestety to przywiązanie do psów okazało się niszczące, bo zginął ratując tonącego przyjaciela.

Chociaż jego zasługi dla wolnej Polski są nie do przecenienia, nigdy nie pchał się na afisz. Raczej w tle wydarzeń pomagał, organizował, doradzał, pisał. Jest autorem wielu z najważniejszych listów i deklaracji ruchu społecznego, w którym 50 lat działał. Niektóre miałem zaszczyt pisać razem z nim. Na przykład deklarację Solidarności Polsko-Czechosłowackiej na spotkaniu w masywie Śnieżnika w 1988 roku (na zdjęciu: piszemy tekst tej deklaracji razem z Jaroslavem Sabata i Petrem Pospichalem). W mojej pamięci pozostanie zawsze taki, jak na tym zdjęciu. Inteligentny, zamyślony, trochę ironiczny.

Żegnaj Janku. Będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Szczególnie teraz.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »