Kilkoro aktywistów Obywateli RP stanęło wczesnym rankiem na granicy zakazanego, chronionego policyjnymi barierkami terenu Sejmu, rozciągając drut — demonstracyjnie „bezkolczasty”
Wczesna pora umożliwiła przekroczenie barierek bez fizycznej konfrontacji z policją. Stanęli na murku okalającym teren sejmu. Dla dwóch nie najchętniej współpracujących służb — Straży Marszałkowskiej i policji jest to rodzaj „ziemi niczyjej”. Straży nie wolno działać poza terenem Sejmu, policji — wchodzić na ten teren.
To nie jest „obywatelski stan wyjątkowy” — to raczej prośba do współobywateli o takie działanie. Aktywiści zamierzają dotrwać z jawnie bezbronnymi „zasiekami” do zapowiedzianej na popołudnie demonstracji przed Sejmem. Zgodnie z własnym oświadczeniem oraz deklaracją o „Granicach przyzwoitości” , podpisaną przez ok. 3 tys. ludzi, w tym wiele osób wybitnych i znanych, uważają, że nie czas dziś na wyrażenie sprzeciwu, a na realnych opór. Ich zdaniem, teren Sejmu powinno dzisiaj po prostu blokować kilka tysięcy ludzi.
Oświadczenie protestujących
Stoimy na „ziemi niczyjej” wokół Sejmu. Dwie mundurowe służby – policja i Straż Marszałkowska – twierdzą, że to miejsce należy do tej drugiej. Oczywiście przypomina to nieco sytuację na granicy z Białorusią. Rzeczywistość policyjnych kotłów znana jest wielu z nas. W tym sensie chcielibyśmy, żeby nasza tu obecność była jakimś wyrazem solidarności z ludźmi z Usnarza i tysięcy innych takich miejsc na całym świecie oraz z milionami ludzi tam uwięzionych, o których losie nie wiemy niczego, bo nie patrzą nam w oczy tak bezpośrednio, jak te 32 osoby przetrzymywane pod lufami karabinów polskich służb. Wiemy jednak, że ta nasza solidarność nie jest warta wiele. Tamci ludzie umierają z głodu, pragnienia, zimna i chorób. Porównania nie są możliwe.
Żyjąc we względnym komforcie – niewyobrażalnym przecież dla wszystkich, którzy z różnych względów szukają schronienia w naszej części świata – sądzimy na ogół, że na ich los w odległych rejonach świata nie możemy mieć wpływu. To oczywiście nieprawda. Mamy wpływ. Uczestniczymy w koalicjach prowadzących wojny. Uczestniczymy w obronie granic Unii Europejskiej i kształtujemy unijną politykę na równi z innymi państwami granicznymi.
Stoimy tu dzisiaj niewielką grupą w geście symbolicznym. Jesteśmy jednak przekonani, że wokół Sejmu powinny dziś stanąć jako „żywe zasieki” tysiące obywateli, którym nie jest wszystko jedno. Nie w geście symbolicznym, ale w akcie realnego, pokojowego oporu. Wiemy, że brutalna polityka władz zniknie tylko wtedy, kiedy przestanie być tak łatwo i tak oczywiście opłacalna dla rządzących, kiedy koszt stanie się dla nich odczuwalny. Po to tu przyszliśmy. By zaapelować do współobywateli o wspólne, solidarne i zdeterminowane działanie.
Przepisy stanu wyjątkowego należy łamać. Nie wolno im ulegać. Stan wyjątkowy nie może pozostać rzeczywistością odległych miejsc gdzieś na granicy. Trzeba go przynieść do stolicy i na teren całego kraju.
Oświadczenie podpisali i uczestniczą w akcji — w kolejności od lewej:
Wojciech Kinasiewicz,
Leokadia Jung,
Emilia Lach,
Anna Szmel,
Tadeusz Jakrzewski,
Mariusz Redlicki,
Andrzej Kowalski,
Piotr Stańczak
Zdjęcia: Jerzy Kuta