Demokracja, to nie technika głosowania

Przejrzałem wiele wypowiedzi specjalistów, w tym konstytucjonalistów, prezentujących argumenty przeciwko organizacji wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku. Można w nich zaobserwować niepokojącą argumentację. Polska myśl konstytucyjna i polityczna koncentruje się tu niemal wyłącznie na przepisach dotyczących samego aktu oddawania głosów. Sprowadza się demokrację do techniki głosowania

Nie będę tych argumentów przytaczał, bo właściwie prawie wszystkie są słuszne i akceptowalne. Nie można zmieniać ustawy tuż przed wyborami, nie można narażać zdrowia i życia ludzi, i tak dalej.

Jednak ich wada polega na tym, że są to argumentami lekkiego kalibru. Załóżmy hipotetycznie, że dzięki dużym nakładom finansowym udaje się zagwarantować osobiste bezpieczeństwo wyborców i obsługi, a ustawa zostaje przegłosowana odpowiednio wcześniej. Czy w takiej sytuacji wybory byłyby legalne? Nie. Sam akt wyrażenia woli przez obywatela jest ważny, ale nie najważniejszy. I łatwy do opanowania. Głosowanie można zorganizować na wiele różnych sposobów. Także korespondencyjnie.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Politycy PiS i prawicowych przystawek puszczają kolejnego szczura

Wybory prezydenckie 10 maja naruszyłyby normę konstytucyjną ciężkiego kalibru. Naruszony zostałby art. 2 Konstytucji RP: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym (…)”.

Dla przypomnienia, oznacza to: wolne i uczciwe wybory, wolności obywatelskie oraz rządy prawa. Jak dobrze wiemy, wybory zgodnie z ideałem ateńskim polegają na długiej i wolnej wymianie argumentów na zgromadzeniach. Samo głosowanie to był mało istotny akt techniczny. Wybory dokonują się przed głosowaniem. Decyzje w umysłach ludzi zapadają znacznie wcześniej niż dzień wrzucania kartek do urn. Wcześniej musi się odbyć proces przekonywania, ważenia argumentów, deliberacji, dyskusji, zgromadzeń publicznych.

Aktualna sytuacja uniemożliwia przeprowadzenie takiego procesu. Z punktu widzenia art. 2 nie ma znaczenia, czy niemożność kontaktów między ludźmi i wymiany argumentów jest zgodna z prawem czy nie jest zgodna z prawem. Nie ma znaczenia, czy stan nadzwyczajny został ogłoszony czy nie. Po prostu nie można przeprowadzić procesu wyborczego. Kropka. Przyczyny nie są w tej normie istotne.

Jeżeli zarządzone zostaną wcześniej jakieś głosowania bez rzetelnego procesu deliberacji, to będzie to raczej wewnętrzny plebiscyt zwolenników jakiejś partii za publiczne pieniądze, ale nie powinien być legitymizowany przez udział w nich obywateli nie będących członkami danej partii. Nie ma warunków do kampanii wyborczej, to nie ma wolnych i uczciwych wyborów.


Tak argumentował też rząd Szwajcarii, odwołując referendum wyznaczone w podobnym terminie, na 17 maja 2020 roku. Powód: w warunkach epidemii nie można przeprowadzić kampanii wyborczej i zagwarantować wolne kształtowanie się opinii publicznej.

Proszę zwrócić uwagę w poniższym cytacie z oficjalnego komunikatu rządowego, że argumentacja, która w Polsce dominuje podana jest tu w nawiasie jak nieistotne didaskalia. „Środki konieczne do powstrzymania COVID-19 wywierają wpływ na prawa polityczne, w szczególności na organizację i realizację głosowania wspólnoty 17 maja 2020. Obok zabezpieczenia organizacji głosowania w wąskim znaczeniu (należy do tego logistyka głosowania, oddawanie głosów, jak i ustalenie wyniku), prawidłowe przeprowadzenie wyborów zakłada, że odbędzie się proces wolnego kształtowania się woli narodu. Wyborcy powinni opierać swoją decyzję na wszechstronnym procesie kształtowania się opinii. Należy do tego także umożliwienie przeprowadzenia rzeczywistej walki wyborczej. Obok rządu, na którym spoczywa ustawowy obowiązek informacyjny, rozstrzygającą rolę odgrywają aktorzy społeczeństwa obywatelskiego (partie, komitety, związki, NGO, itp.) oraz media. W związku z sytuacją spowodowaną przez wirusa COVID-19 spotkania informacyjne i imprezy wyborcze dla publiczności nie mogą się odbywać; partie i inne organizacje polityczne muszą zrezygnować z realizacji zgromadzeń prezentujących argumenty.” (Tłum. autora. Źródło: www.admin.ch).

W Polsce dodatkowym problemem uniemożliwiającym przeprowadzenie wolnych i uczciwych wyborów są media publiczne przejęte przez partię polityczną. Mamy problem nie tylko z koronawirusem. Mamy problem z Telewizją Polską. Dopóki więc będzie szalał koronawirus i Wiadomości TVP, nie będzie warunków na wolne i uczciwe wybory. Tych argumentów nie usłyszycie od oligarchii partyjnych i mediów mainstreamowych.

Ale tego powinni się trzymać obywatele i demokratyczna opozycja uliczna (i fejsbukowa). Warto stawiać tu jasne granice i nie rozmywać pojęcia demokracji, bo na naszych oczach być może rozgrywa się – także ze względu na nowe technologie – finał długich zmagań demokracji z dyktaturą. A wynik jest nadal niepewny.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »