Dwa marsze – jak rozpoczynała się kampania wyborcza PiS w 2014, a jak demokratycznej opozycji w 2023

fot. Michał M. Majewski

PiS zwycięską kampanię wyborczą w 2015 zaczął od marszu. Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów z 13 grudnia 2014 roztaczał wizję lepszego, bardziej demokratycznego państwa. To była fundamentalna obietnica wyborcza PiS, która nie została dotrzymana. Porównanie tamtego marszu, z wydarzeniami z 4 czerwca dają jedną konkluzję – wygramy te wybory

Marsz 4 czerwca w Warszawie był mocnym otwarciem kampanii wyborczej 2023. Obywatele swoją obecnością pokazali, że nie jest im wszystko jedno. Wróciłem z marszu do domu i zacząłem zastanawiać się, jak wyglądał początek kampanii wyborczej PiS przed wyborami w 2015. Wtedy też był marsz – Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów, który 13 grudnia 2014 roku rozpoczął podwójną kampanię wyborczą roku 2015,  prezydencką i parlamentarną. Porównanie tych dwóch wydarzeń jest  ciekawe i daje dużo optymizmu przed wyborami w 2023 roku.

Obydwa marsze były dla ich uczestników w bardzo podobnych sprawach – w obronie demokracji i w trosce o uczciwe wybory. Ciekawa jest strona symboliczna dwóch marszów. Pokazuje jak bardzo różni się PiS i demokratyczna opozycja.

Czas

Marsz 13 grudnia odbywał się w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, w dzień, w którym autorytarna władza zniszczyła (tak im się wtedy wydawało) ruch obywatelski, jakim była pierwsza Solidarność. Marsz 4 czerwca uczcił rocznicę pierwszych wyborów, gdzie ruch obywatelski pod szyldem Komitet Obywatelski Solidarność wygrał z władzą autorytarną. Marsz PiS upamiętniał rocznicę obywatelskiej porażki. Marsz Opozycji Demokratycznej rocznicę obywatelskiego zwycięstwa.

4 czerwca 2023 nad uczestnikami marszu cały czas świeciło słońce. 13 grudnia 2014 nad uczestnikami marszu zapadał zmrok. To oczywista różnica między marszem organizowanym w grudniu i w czerwcu, niemniej dla idei demokracji w Polsce to zestawienie światła i mroku jest wymowne.

Miejsce

Każdy marsz ma swój początek i koniec, i te miejsca zazwyczaj mają swoją symbolikę. Dla marszów, które rozpoczynają kampanie wyborcze, miejsce skąd marsz wyrusza to symbol, gdzie dziś jesteśmy. Miejsce, gdzie kończy się marsz, symbolizuje cel, który chcemy osiągnąć po wygranych wyborach. 

W 2014 Marsz 13 grudnia wyruszył z placu Trzech Krzyży, a zakończył się pod pomnikiem Piłsudskiego przy Belwederze. Kaczyński na początku przemawiał pod pomnikiem Witosa, a na koniec marszu pod pomnikiem Piłsudskiego. Witos w maju 1926 roku był premierem demokratycznie wybranego rządu. Piłsudski w maju 1926 przeprowadził zamach stanu, który ten rząd obalił i w kolejnych latach przesunął Polskę w stronę rządów autorytarnych.

W 2023 Marsz 4 czerwca wyruszył z placu na Rozdrożu, a zakończył się na Placu Zamkowym. Tusk na początku przemawiał w miejscu, gdzie spotyka się wiele dróg, na końcu pod Zamkiem Królewskim, gdzie dawniej obradował Sejm i została uchwalona Konstytucja 3 Maja.

Uczestnicy

W obydwu marszach wzięli ludzie domagający się zmian. Skala zaangażowania była jednak nieporównywalna. Plac Trzech Krzyży nie należy do największych placów w Warszawie. 13 grudnia 2014 na początku manifestacji był wypełniony ludźmi mniej więcej w połowie. Większość szacunków podaje liczbę uczestników tamtej manifestacji na 30 tysięcy. 4 czerwca 2023 znalazłem się na Placu Trzech Krzyży około 12.30, idąc w stronę Placu na Rozdrożu. Ten plac był wypełniony ludźmi porównywalnie do tego co można zobaczyć na zdjęciach z manifestacji PiS z 2014 roku, tylko to nie było miejsce, gdzie rozpoczynał się marsz. Plac na Rozdrożu jest kilometr dalej i cała przestrzeń między tymi placami była wypełniona ludźmi. Jeżeli PiS twierdzi, że na marszu w 2014 roku było 30 tys. ludzi, którzy zmieścili się na połowie Placu Trzech Krzyży, to musi uznać, że na marszu 4 czerwca było 15-20 razy więcej ludzi, czyli  450 – 600 tysięcy.

W manifestacji PiS z grudnia 2014 nie było zbyt wielu transparentów, ale niektóre z tych, które nieśli ludzie, mogłyby wystąpić jeszcze raz w marszu 4 czerwca 2023. Można było na nich przeczytać „W normalnym państwie normalne wybory”, „Tu jest Polska”, „Wolność, Solidarność, Niepodległość”, „Żądamy zgodności ustaw z art. 8, 37 i 188 Konstytucji” [Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej. Kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapewnionych w Konstytucji. Art. 188 wymienia, w jakich sprawach orzeka Trybunał Konstytucyjny – red.].

Przemówienie z 2014 roku – wizja lepszego państwa

Ciekawie wypadły przemówienia przeczytane i wygłoszone na koniec marszu w 2014 roku, bo one również w wielu fragmentach brzmią bardzo aktualnie.

Jan Olszewski: – Powszechny obywatelski protest musi uświadomić wszystkim, że w przeciwieństwie do PRL-u, ludzie sprawujący władzę nie są właścicielami państwa, którym rządzą, bo Rzeczpospolita jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli.

Andrzej Gwiazda: – Mam nadzieję, że mimo utraty zaufania do wyborów, w przyszłych wyborach będziemy potrafili przypilnować uczciwości tych wyborów i reagować na to, jak zachowują się wybrani przez nas ludzie. Jeżeli tego nie potrafimy, pozostaje nam zbiorowe wyjście na ulice, czego – życzę sobie i wszystkim – ażeby udało się uniknąć.

Jarosław Kaczyński: – Dzisiejszych pochód jest pochodem tych, którzy chcą obronić prawo do wyłaniania władzy w wolnych wyborach, oceniania władzy i odwołania władzy.
Chcą nam wyrwać kartę wyborczą z rąk, gdyż boją się perspektywy zwycięstwa tych, którzy chcą władzy uczciwej i sprawiedliwej.

Zbigniew Sulatycki [przedstawiciel Radia Maryja – red.]: – Dlaczego te wszystkie media, które nas ogłupiają, tak działają? A no dlatego, że mają kasę. Oni dostają od państwa, z państwa podatków, olbrzymie miliony. (…) We wszystkich parlamentach świata jest opozycja. Nie ma tak, że opozycja składa konkretny projekt i ten projekt natychmiast zostaje przez rządzących wrzucony do kosza. A jak jest u nas? Co Prawo i Sprawiedliwość zgłosi, natychmiast w pierwszym czytaniu jest odrzucone

Nie wiem co pan Sulatycki sądzi o obecnej praktyce parlamentarnej PiS, że projekty opozycji nawet nie mają w Sejmie szans na pierwsze czytanie.

Ze wszystkich mówców dla mnie najciekawiej wypadł Ryszard Czarnecki, który wygłosił najbardziej proeuropejskie przemówienie, jakie w jego wykonaniu słyszałem: – 13 grudnia demonstrujemy, aby obecne władze nie przesuwały Polski na wschód. (…) Polacy chcą Zachodu, a nie Wschodu. Zasługujemy na porządną władzę, a nie nieudaczników, na bałaganiarzy, którzy zezują na wschód.

Następnie Czarnecki wezwał tłum do odpowiadania wspólnie na pytania:
– Czy mamy dziś władzę, która przestrzega demokratycznych standardów?
– Czy mamy władzę, która szanuje demokrację?
– Czy mamy władzę, która słucha się kartki wyborczej?

Na wszystkie pytania tłum odpowiadał „Nie!”

Czarnecki kontynuował: – My, wolni Polacy nie pozwolimy, aby ten rząd i ten prezydent wykluczył nas ze wspólnoty zachodnich państw. My Polacy na zachodzie jesteśmy u siebie. Tu z tłumu padła pojedyncza, ale głośna odpowiedź „Nie!” Widocznie tej europejskości dla słuchaczy, których sądząc po transparentach, bardzo wielu było z Klubów Gazety Polskiej, było już za dużo. 

Wnioski na wybory 2023

Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów, zorganizowany przez PiS w 2014 i Marsz 4 Czerwca 2023, zorganizowany przez Koalicję Obywatelską, służyły policzeniu się na starcie kampanii. Marsz PiS w grudniu 2014 frekwencyjnie wypadł słabo. Mogło na nim być 30 tys. osób. 4 czerwca były nas na ulicach Warszawy setki tysięcy. Ludzi na marszu opozycji w 2023 roku było 15 – 20 razy więcej niż na marszu PiS w 2014 roku. Zarówno Kaczyński jak i sztabowcy PiS to wiedzą. Pamiętają jak na tak mizernej frekwencji z ich marszu, udało im się zbudować w 2015 roku zwycięską kampanię wyborczą. Rozumieją, że wybory w 2023 roku już przegrali.

Marsz PiS w hasłach transparentów i przemówieniach zapowiadał zbudowanie po wyborach w 2015 roku bardziej demokratycznego państwa, gdzie są wolne media i władza jest ograniczona przez ludzi. Nie jest tu ważne, jak bardzo w Polsce 2014 roku mieliśmy problemy z mechanizmami demokratycznymi, czy wolnością mediów, ważne, że wyborcy niezdecydowani tę opowieść PiS kupili. Po ośmiu latach rządów PiS można zdecydowanie powiedzieć, że to jest najważniejsza niedotrzymana obietnica wyborcza. Teraz ci sami wyborcy powinni spojrzeć w lustro i powiedzieć „Trudno, daliśmy się wtedy PiS oszukać, nie powtórzymy dziś tego błędu”.

To są ważne wnioski na nadchodzące tygodnie i miesiące. Nie traćmy czasu i nerwów na przekonywanie zagorzałych wyborców PiS, ale przekonywanie wyborców niezdecydowanych i niegłosujących to rola całego społeczeństwa obywatelskiego.

Często od takich ludzi można usłyszeć, że PiS jaki jest, taki jest, ale dotrzymuje obietnic wyborczych. To jest kłamstwo, które każdego dnia trzeba mozolnie odkłamywać. W 2014 roku PiS przedstawił ustrojową obietnicę wyborczą lepszego, bardziej demokratycznego państwa. Po ośmiu latach rządów widać, że ta obietnica wyborcza została kompletnie odwrócona. Zamiast obiecanej lepszej demokracji, żyjemy w kraju autorytarnym, gdzie przestała działać Konstytucja, a władza po kolei wyłącza wszystkie ustrojowe elementy ograniczające rządzących.

Czy PiS wypełnia obietnice wyborcze? Potrafi o nich ładnie opowiadać, to możemy im oddać, ale nie potrafi ich wypełniać. Budowanie lepszego, demokratycznego państwa jest wbrew jego naturze.

O autorze

2 thoughts on “Dwa marsze – jak rozpoczynała się kampania wyborcza PiS w 2014, a jak demokratycznej opozycji w 2023

  1. Cytat: „Obydwa marsze były dla ich uczestników w bardzo podobnych sprawach – w obronie demokracji i w trosce o uczciwe wybory. Ciekawa jest strona symboliczna dwóch marszów. Pokazuje jak bardzo różni się PiS i demokratyczna opozycja.”

    Dla mnie jest to raczej dowód jak się nie różni PiS i tzw. „demokratyczna opozycja”. Emocje, struktury i metody te same.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze opinie, komentarze, listy