Dziennik czasu zarazy. Obywatel zbędny?

Od kilku tygodni jestem w domu. Rozmawiam telefonicznie z moimi dziećmi, a z mężem co rano robimy plan na dziś. Kiedyś, kopanie na działce zaczynałam w czerwcu. Dziś w maju na ogródku wschodzi mi marchewka.  Od piątku, podczas spacerów z psem, pieczenia pączków na śniadanie, słyszę słowa bohatera programu pt. „Down the road”: „Chcę być wolny, pozwólcie mi zrobić to samemu!”

Ja – Obywatel Polski chcę być wolny! A, może jestem już zbędny?

Każdy z nas ma prawo do swojej odpowiedzi. Ja, obywatel (być może zbędny) też mam do tego prawo. W domowej izolacji zadałam sobie kilka pytań. Mam nadzieję, że Państwo je przeczytacie. Odpowiedzi czytać nie musicie, one są tylko moją opinią.



Co dla mnie jest wyborem?

Procesem, w którym przechodzę kilka etapów, bym w ostatnim mogła podjąć decyzję. Mój wybór, to odpowiedź na kilka pytań:

Po co? Czy, to co robię ma sens? Jeżeli tak, to mam poczucie sprawczości. Wiem, że potrafię coś zrobić. Coś, co służy i mnie, i innym. Wówczas buduję swoje poczucie wartości. Czuję się potrzebna.  

Czy rozpoczęcie procesu wyboru jest zgodne z moją hierarchią wartości? Mam prostą hierarchię wartości: szacunek (Bóg), uczciwość (honor), odpowiedzialność (Ojczyzna). Wychowałam się w wierze katolickiej i w niej pozostanę. Jednak odkąd coraz częściej podczas kazań słyszałam szerzenie nienawiści do bliźniego w imię „podporządkowania się woli władzy”. Zostałam wierna pierwszemu przykazaniu: „Będziesz miłował Pana Boga swego, ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego, jak siebie samego”. Nie chodzę do Kościoła, a na spotkania np. z ks. Adamem Bonieckim.
Nie rozpoczynam procesu wyboru w warunkach, które łamią dla mnie pierwszą wartość – szacunek. Jeżeli nawet próbowałam „wybierać”, przymykając oczy na kłamstwo, „bo, takie jest życie”. Czułam się wówczas niegodnie, jak nie człowiek.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziennik czasu zarazy. Wiadomość zza krat


Jakie mam warianty wyboru? Warianty, to przynajmniej dwie możliwości. Czy jest obok Andrzeja Dudy jeszcze jakiś kandydat, który ma taką samą ilość i jakość czasu na antenach TVP i mediów publicznych? Wszyscy jesteśmy równi. Jak mówił mój teść: „każdy z nas podciera sobie tyłek papierem”. Być może tych, których stać na loty samolotem „państwowym” (za moje pieniądze) stosują już sedesy z myjkami. Ja korzystam z zarobionego przez siebie papieru i mam prawo do wiedzy na temat alternatyw wyboru.

Jakie mam kryteria oceny wariantów wyboru? Słowo = czyn, to zaufanie. Jak to mówił Pawlak: „Słowo, droższe od pieniędzy”. Jeżeli ktoś kłamie, cynicznie wykorzystuje moją niewiedzę, to będzie mnie i innych szanował? Czy umożliwi mi dokonanie procesu wyboru? Czy jestem dla niego człowiekiem, czy jestem zbędna? Czy traktuje mnie, jak słupek w sondażach, którego można kupić za kalkulacje polityczne?


PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziennik czasu zarazy. Na poczcie


Jaka jest decyzja? Teraz mam stan klęski żywiołowej. Nie wiem, czy jutro ja i moja rodzina będzie miała co jeść, czy będzie zdrowa? Nie ma wyborów, bo nie został zachowany żaden z elementów wyborów. Potrzebuję przywrócenia znaczenia słów. Stan epidemii w całym kraju, to stan klęski żywiołowej.  

Po co obecna władza nazywa stan klęski żywiołowej wyborami?

Odważam się napisać, te kilka zdań. Brońmy naszego prawa do wyborów, a nie kłamstwa!

Joanna Kulesza
Obywatelka Polski – kraju solidarności obywatelskiej

fot. Pixabay

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »