Każdemu reżimowi da się przeciwstawić skutecznie

WiP miał dwa różne loga

Sprawdziłem, Piotr Niemczyk znowu zapomniał, bo i zamieszanie większe niż to z „wyborami. Rocznica WiP* nie jest przy tym okrągła, jak 2 lata temu. Można powiedzieć, że stała się bardziej kanciasta – o czym za chwilę

Kilka razy w różnych biogramach napisano o mnie, że w ruchu Wolność i Pokój działałem. To nieprawda. O ile pamiętam, raptem raz za udział w jednej z akcji WiP odsiedziałem 48 godzin i był to nieznaczący ułamek moich ówczesnych aktywności i zupełnie niezauważalna kropla w morzu tego, co WiP robił. Ruch WiP podziwiałem od zawsze, jestem przekonany, że miał niedocenione przez historię, wielkie historyczne znaczenie. Wspominając dzisiaj, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to właśnie pokolenie młodych ludzi z WiP sprawiło, że w drugiej połowie lat ’80. odżyła mocno już zmurszała „Solidarność”.

Trwanie „Solidarności” objawiało się wtedy głównie w głęboko zakonspirowanych strukturach zajętych drukowaniem podpisanych pseudonimami oświadczeń o „trwaniu” oraz udziałem w okolicznościowych mszach za Ojczyznę. Za próbę podjęcia otwartej działalności opozycyjnej czołówka „S” m.in. z Michnikiem i Frasyniukiem trafiła ponownie za kraty, a kiedy tę próbę ci ludzie podjęli ponownie, to było to już w czasach, kiedy właśnie WiP pokazał, co to znaczy otwarty, uparty opór i gotowość poniesienia wszelkich konsekwencji. To WiP podjął tradycję przedsierpniowego ruchu dysydenckiego i do opozycyjnej opinii publicznej wprowadził pojęcia sprzeciwu sumienia i obywatelskiego nieposłuszeństwa. Przetłumaczył na polski język i polskie realia Havlowską „siłę bezsilnych” i nadał jej nowe znaczenie — nie chodziło tylko o znak sprzeciwu. Chodziło o to, by zmienić rzeczywistość.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Przegrane i wygrane. 35. rocznica powstania ruchu Wolność i Pokój

W czasach, kiedy rzut oka na mapę Eurazji wystarczał, by pozbyć się złudzeń co do szans oporu w bloku sowieckim, wydawało się oczywistością, że żadna zmiana nie wchodzi w grę, póki związek sowiecki nie upadnie i nie straci kontroli nad satelicką Polską. Brzmi znajomo? Powinno. Dziś jesteśmy podobnie przekonani, że tylko wygrana w wyborach umożliwi zmiany.

W tamtych czasach Jacek Kuroń przekonywał, że cele oporu należy minimalizować, ale angażować na ich rzecz trzeba koniecznie cały możliwy do wykrzesania wysiłek. Tak, by władzy bardziej się opłacało spełnić społeczne postulaty, niż z nimi walczyć. Kuroń przekonywał również, że komunistyczny totalitaryzm upadnie właśnie od takich pęknięć w systemie – a nie od zaklęć o wymarzonej niepodległości. WiP tę Kuroniową tezę przerobił na praktykę najsilniej ze wszystkich.

Polska historia potoczyła się inaczej niż ktokolwiek mógł to wymyślać i tak często w historii bywa. Jak w przypowiastce o milionerze i o tym, jak dorobił się majątku. Kupił marchewkę, umył i sprzedał dwa razy drożej. Potem kupił dwie marchewki, cztery itd. Nie dojadał, oszczędzał, wszystko, co zarobił, inwestował w kolejne marchewki. I wreszcie po latach dostał spadek. Polsce zdarzyło się podobnie — na nasze szczęście.

A jednak – mało kto o tym pamięta – ruch Wolność i Pokój wywalczył jeszcze w PRL prawo do zastępczej służby wojskowej z powodu sprzeciwu sumienia oraz prawo do odmowy przysięgi. Nikt nie wierzył w taką możliwość, a jednak. Ustawę uchwalił Sejm PRL, a jej uchwalenie rekomendowali Jaruzelski z Kiszczakiem. O Okrągłym Stole jeszcze wtedy nikt nie marzył.

Odważnych w ruchu PRL-owskiej opozycji było wielu. Ale tak upartych i zdeterminowanych jak ludzie WiP wielu nie było wcale. Niewielu tak dobrze jak oni wiedziało, co i po co robi w opozycji.

Piotr pisze tu [patrz wpis na Facebooku – red.] „jak bardzo się poróżniliśmy”. No, bardzo, a nawet jeszcze bardziej. Przez te dwa lata, które minęły od kiedy to napisał, wiele nowego się stało, ale przede wszystkim stała się katastrofa na białoruskiej granicy. Zbrodnie tam popełnione nie doczekały się reakcji starych WiP-owców, a choć byli o to proszeni, nie udało się uzgodnić zdania. Wśród wtedy podnoszonych argumentów na rzecz milczenia o tragedii i śmierci niewinnych ludzi zawinionej przez polskie władze na jakieś być może poważne traktowanie mogło zasługiwać przeświadczenie, że jak wpuścimy tych, Łukaszenka z Putinem przyślą „setki tysięcy, może milion kolejnych”. Dziś, kiedy mamy u siebie ponad dwa miliony Ukraińców zostaje jednak z tych argumentów wyłącznie najszkaradniejszy rasizm – Ukraińcy są lepsi…

Historia bywa jakimś groteskowym koszmarem, kiedy się tak toczy. Ja sam bardzo bym chciał, byśmy pamiętali, że warto nie tylko „dawać świadectwo”, ale realnie zmieniać świat tu i teraz bez czekania na wyborcze zwycięstwo jakiegoś kolejnego „charyzmatycznego lidera” albo na niepodległość. Chciałbym, byśmy dostrzegli, jak zbliżamy się do rzeczywistości z PRL: partie upodobniają się do ZSL i SD przy PZPR, a pomstowanie na Facebooku i Twitterze do zaklęć „Solidarność żyje” w ówczesnej bibule. Żebyśmy wiedzieli, że każdemu reżimowi da się przeciwstawić skutecznie, wymuszać na nim ustępstwa i że reżimy upadają właśnie od tego, a nie od zaklęć.


  • Ruch Wolność i Pokój – 14 kwietnia 1985 r. działacze wywodzący się z NZS ogłosili w Krakowie deklarację założycielską Ruchu „Wolność i Pokój”. Stwierdzali w niej m.in.: „Warunkiem zaistnienia pokoju w życiu politycznym państw i narodów jest skuteczne zagwarantowanie wszystkim ludziom wolności osobistej”.
    Bezpośrednim impulsem dla powstania Ruchu było skazanie w 1984 r. Marka Adamkiewicza, współtwórcy Studenckiego Komitetu Solidarności we Wrocławiu i członka NZS, na 2 lata i 6 miesięcy więzienia za odmowę złożenia przysięgi wojskowej, zawierającej m.in. słowa o obronie socjalistycznego ustroju PRL oraz braterskim przymierzu z Armią Czerwoną. Solidaryzując się z Adamkiewiczem w marcu 1985 r. działacze NZS z Warszawy i Wrocławia podjęli głodówkę protestacyjną w kościele św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej, a 14 kwietnia 1985 r. w Krakowie ogłoszona została deklaracja założycielska „WiP”.

O autorze

Starsze opinie, komentarze, listy