Redakcja Obywatele.News otrzymała od Towarzystwa Chrystusowego zaopatrzone zapowiedziami pozwu sprostowanie z żądaniem jego zamieszczenia. Żądanie wypełniliśmy, choć w naszej ocenie doręczone nam pismo nie jest sprostowaniem według prawa prasowego. Nie ma też, niestety, związku z najprościej pojmowaną uczciwością, troską o człowieka, odpowiedzialnością za słowo. Chrystusowcom odpowiadam nie jako wydawca – choć nim jestem – ale jako działacz społeczny. Chrystusowcy realizują swoją „misję”, ja realizuję swoją.
Zamieściliśmy sprostowanie w przekonaniu, że wszędzie, gdzie to jest możliwe, należy dawać głos stronom opisywanych sporów, dbając o to, by ów głos był słyszany publicznie i by odbiorcy mogli samodzielnie kształtować własne oceny na podstawie rzetelnie im dostarczonych informacji. W czasach, gdy opinia publiczna bombardowana jest informacjami fałszywymi oraz ocenami pozbawionymi związku z jakimikolwiek rzeczywistymi podstawami, przyjęliśmy zasadę bardzo szczególnej odpowiedzialności za słowo, unikając powszechnie dzisiaj nadużywanej wolności słowa zbyt łatwo rozumianej jako usprawiedliwienie tego, co publikujemy.
Sprawa wymaga jednak innego jeszcze komentarza, ponieważ doręczone nam pismo jest w gruncie rzeczy przedłużeniem koszmarów związanych z pedofilią w kościele i jej szkaradnymi następstwami procesowymi. Stanowi przy okazji potwierdzenie słuszności roszczeń pokrzywdzonych osób – nie tylko bezpośredni, indywidualni księża odpowiadają za przestępstwa seksualne wobec dzieci, odpowiada również instytucja, która ich chroni, udzielając tym samym azylu.
Ksiądz Przełożony Olejnik – który przesłał nam sprostowanie – może nie wiedzieć, że tekst Agnieszki Laferi odsyłał do całości dokumentu chrystusowców, kiedy zarzucił autorce manipulacyjne pominięcie istotnych jego zdaniem fragmentów. Skróty w cytatach zostały zaznaczone, nikt nie ma obowiązku podania całości omawianego tekstu, nikt z czytelników nie mógł zostać wprowadzony w błąd, każdy ma możliwość łatwego sprawdzenia kontekstu całości tekstu. Ksiądz Olejnik zdaje się przy tym nie rozumieć, że ani w tekście Agnieszki Laferi, ani przede wszystkim w sprawie odpowiedzialności za zbrodnie zgromadzenia przeciw dzieciom, nie chodzi o to, czy duchowni są kanonicznie karani i w jaki sposób, oraz czy ich przełożeni są informowani o przestępstwach seksualnych swoich podwładnych. Nie wolno ani chronić zbrodniarzy, ani umożliwiać im kontynuowania procederu, ani nie ujawniać organom ścigania informacji o zbrodniach. Zdania, których uwzględnienia ksiądz Olejnik żąda w cytatach, nie zmieniają niczego w obrazie odpowiedzialności chrystusowców, których jedyną troską – odsyłam raz jeszcze za Agnieszką Laferi do całości dokumentu zgromadzenia – jest ochrona „dobrego imienia” księży. Gdyby ktokolwiek z nas miał wątpliwości, ksiądz Olejnik rozwiewa je swoim pismem – ochrona ta odbywa się kosztem prawdy o faktach i z pogwałceniem istotnych wartości.
Albo zatem ksiądz Olejnik nie umie zrozumieć, na czym polega krzywda wyrządzana przez podległą mu organizację, albo – rozumiejąc ją – kłamie świadomie, nieudolnie przy tym usiłując zamknąć nam usta.
Jeśli chrystusowcy zamierzają toczyć z nami spór – np. próbując „prostować” niniejsze – zapraszam. Chętnie zamieścimy każdą opinię – również tak absurdalną, jak ta księdza Olejnika.