Obywatele RP stanęli dzisiaj przed Instytutem Lecha Kaczyńskiego w Warszawie z transparentem „Pull up, idioto”. Solidaryzowali się z zatrzymanymi za sobotni protest przed domem Kaczyńskiego
W sobotę przed domem Jarosława Kaczyńskiego odbyła się spontaniczna pikieta dla przypomnienia, że z powodu epidemii wybory 10 maja mogą być przyczyną tragedii. Zatrzymani zostali: Agnieszka Borowiec, Ignacy Nałęcz, Sławomir Nałęcz, Arkadiusz Stańczykowski i Włodek Ciejką, dziennikarz, który rejestrował wydarzenie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziennikarz zatrzymany w trakcie wykonywania obowiązków służbowych
Sobotnie zatrzymania, w tym zatrzymanie dziennikarza w sytuacji, w której wystarczyłoby legitymowanie, jest niebezpiecznym precedensem pogwałcenia praw obywatelskich – uważają Obywatele RP.
Pikietę skierowali do parlamentarzystów: – Stajemy solidarnie, podczas gdy posłowie w głosowaniach w czwartek i piątek porzucili solidarność ze społeczeństwem polskim – twierdzą.
Obywatele RP oświadczają:
„Zwracamy się do polityków opozycji: pozwoliliście bez symbolicznego nawet oporu na wprowadzenie rygorów stanu nadzwyczajnego bez jego ogłoszenia. Ludzi, których zachęcaliście do protestów z Konstytucją na ustach, zostawiliście samych w obliczu epidemii i łamiącego wszelkie prawa autorytarnego widzimisię polityków partii rządzącej i podległych im funkcjonariuszy. Wasze zachowanie podczas zatwierdzania głosowania w Sejmie (de facto bez quorum) pakietu ustaw zawierającego jawnie bezprawną zmianę kodeksu wyborczego, dowiodło tego bez cienia wątpliwości. Obowiązkiem waszym była solidarność z obywatelami, których reprezentujecie — zawiedliście na całej linii. Konstytucja nie jest bezużytecznym świstkiem — ona ma chronić społeczeństwo, w tym jego najsłabszych obywateli”.
Obywatele RP domagają się natychmiastowego ogłoszenia w Polsce stanu nadzwyczajnego, przedłużenia kadencji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego oraz zakazania dalszych zmian ustrojowych w sądownictwie oraz innych instytucjach państwa.
Przed Instytutem Lecha Kaczyńskiego pikietowali: Igor Isajew, Leokadia Jung i Wojciech Kinasiewicz. Policja spisała nie tylko protestujących, ale również wszystkich dziennikarzy. Legitymowała w tradycyjny sposób – przetrzymując długi czas, by wykonać czynności.
– Cześć policjantów założyła maski na twarz tylko na naszą prośbę, tym samy łamali zalecenia epidemiologiczne. Kiedy Wojciech Kinasiewicz zaproponował, że podaruje maski tym policjantom, którzy ich nie założyli, usłyszał odmowę.