Igor Isajew stanął przed sądem za „znieważenie Polski”, czyli za krytykę wobec działania funkcjonariuszy policji. Ściga go prokuratura i finansowany przez Ziobrę Instytut do Walki z Antypolonizmem. W środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się rozprawa w jego sprawie
Isajewa broni mecenas Radosław Baszuk: – Rzeczpospolita Polska to dobro wspólne wszystkich obywateli, także Igora Isajewa, który jest obywatelem tego kraju — mówi w środę w sądzie obrońca. – Prokurator reprezentujący Polskę mówi nam, że pretensje pod zarzutem funkcjonariuszy policji nie mogą być pretensjami wobec Polski? Mamy do czynienia z najemnikami? Czy z osobami, które na co dzień noszą mundury z polskim orzełkiem, a bywa że i broń, w które wyposażyła je Polska — dodaje.
Mecenas Baszuk broniąc Igora Isajewa powołuje się na jego prawo do formułowania krytycznych ocen wobec Polski. — Czasem w debacie publicznej muszą pojawić się słowa nawet najbardziej wulgarne. Prawo karne powinno być ostatnim, które miałoby wykluczyć wolność formułowania krytycznych ocen, jeśli mają one służyć debacie publicznej — komentuje obrońca.
Sam Isajew twierdzi, że wytoczony mu proces to dyskryminacja z powodu jego pochodzenia. – W przypadku tych samych słów nie było aktu oskarżenia w stosunku do Margot. To, co w Polsce może mówić Polak, nie może powiedzieć Ukrainiec. Mamy jako obywatele Polski prawo do życia w tym kraju. Czuję, że i ja muszę o to dobro wspólne walczyć. Krytyka państwa jest również tego formą – podkreśla.