Ziemia – planeta ludzi jest jedna. Ale mieści się na niej kilka światów. Trzy to minimum. Pierwszy, Trzeci i Reszta. Kiedyś był jeszcze Drugi, ale ten się rozpadł. Ci, którzy tam byli, teraz albo wspinają się w stronę tego Pierwszego albo osuwają tam, gdzie jest Reszta. To znaczy póki co nie wiadomo gdzie
Pierwszy świat to ten, o którym pisze się w notatkach prasowych. „We Francji w katastrofie kolejowe zginęło 12 osób”. Reszta – to ten, o którym czytamy, że „w wyniku zamachu bombowego na Filipinach zginęło około 30 osób, a prawie 80 zostało rannych”. W Pierwszym Świecie ludzie są dokładnie policzeni. A w Reszcie? Kilka ofiar więcej w tę lub tamtą stronę nie robi różnicy. Kto by się tym martwił. No, może ktoś z rodziny? Nawet jak się martwią, to nie u nas, w Polsce.
Polska zdecydowanie aspirowała do tego Pierwszego świata. Do czasu. Mieliśmy potencjał, położenie geograficzne w Europie. Ale sam potencjał to za mało. Rysy zaczęły pojawiać się już dawno, ale pęknięcie, którego nie dało się nie zauważyć, pojawiło się wraz z pandemią. Sytuacja w której wszyscy musieliśmy zaufać obliczeniom maturzysty, co do liczby chorych i zmarłych z powodu Covida, była jasnym sygnałem, że nawet jeżeli sami uważamy się za policzalnych i dalej twierdzimy, że „około 30 zmarłych” to albo 21 albo 44 i że ma to znaczenie nie tylko dla rodzin zmarłych, pokazały jasno i wyraźnie, że nasze własne państwo nas za policzalnych już nie uważa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wojna? Serio?
Potem maturzyście zabrano zabawki, więc przestał informować, a państwo informować nie zaczęło. W polskiej Wikipedii można co prawda jeszcze znaleźć informację, że zachorowało nas 3 091 713 a zmarło 77 733, ale oni tam nie tylko Filipińczyków ale nawet Jemeńczyków liczą! Pewnie z rozpędu albo z nadmiaru staranności.
Ale już szacunki co do tego, ile w Polsce zachorowało i zmarło na Covid są o 25%, a może nawet 100% i więcej, zaniżone. I to pokazuje nam, że na miejscówkę w Pierwszym świecie nie ma raczej co liczyć. Bo tam ludzi się liczy, w Reszcie świata – nie.
A jeśli, ktoś ma jakieś złudzenia co do tego, w którą stronę zmierza Polska w świecie, niech poczyta sobie o tym, co się dzieje na granicy i komu się dzieje?
To komu się to tam dzieje, jest kolejnym dowodem na to, że Pierwszy świat już nie dla nas. To w tej Reszcie świata nie każdy zasługuje na miano człowieka. Czasami zyskuje miano elementu antyspołecznego, pasożyta, kretynki, lewaka, bandyty, obcego, użytecznego idioty, elementu antypolskiej nagonki.
Kiedyś, gdy może nie tyle byliśmy, co aspirowaliśmy, do miejsca w Pierwszym świecie, powiedziałoby się o nich albo „ludzie”, albo „imigranci”. Dzisiaj, kiedy się staczamy do tych innych światów, słyszymy, że są to: obcy, terroryści, nosiciele chorób, pierwotniaków i pasożytów, tchórze albo łowcy socjalu w Niemczech.
Ci, którzy jednak będą chcieli coś wiedzieć, nie muszą tracić czasu i emocji na czytanie wstrząsających reportaży o tym, jak łatwo przychodzi tam dzisiaj naszym mundurowym – którzy przecież od zawsze i wszędzie walczyli o wolność waszą i naszą, honor i ojczyznę – dawać dzieciom i dorosłym te same prawa. Do picia wody z kałuży, bo pić trzeba, objadania się liśćmi, aby oszukać głód, spania na polskiej ziemi, zroszonej krwią patriotów i marznięcia a nawet zamarznięcia w naszych lasach na śmierć.
Ci obcy, choć są już u nas, na naszej ziemi, choć czasem tylko na chwilę, a czasem na dłużej, zanim nie przepchniemy ich z powrotem na Białoruś, nie zasługują już na to, żeby ich policzyć. A tak na oko, to jest ich od kilkuset do kilkunastu tysięcy. Około, może więcej, może mniej.
Liczymy skrzętnie – ale tylko póki co – tych co zmarli. Żeby te liczby nie były szokujące to tych ledwo żywych, albo prawie martwych, przerzucamy przez granicę. Niech ich sobie Białorusini policzą.
Jeżeli komuś z tym źle, to może pocieszyć się tym, że w szkołach ciągle jeszcze Polska aspiruje do świata, w którym się liczy. Co prawda już nie ludzi, ale plemniki czyli małe duszyczki, zwłaszcza te uwięzione w prezerwatywie.
1 thought on “Przechodzimy! Ze świata do świata”
Często o tym, od jakiegoś czasu, myślę. Pamiętam, jak cała Polska z zapartym tchem śledziła losy zagubionego w lesie , jesienią czy zimą, dziecka. Jak wstrzymaliśmy oddech, czy uda się go znaleźć, czy uda się go lekarzom wyciągnąć z hipotermii… (Udało się , Bogu dzięki ! )
Comments are closed.