Przegrane i wygrane. 35. rocznica powstania ruchu Wolność i Pokój

Przez zamieszanie z „wyborami”, świętami państwowymi i zmęczenie hejtem przeoczyłem, że w sobotę minęła 35 rocznica podpisania deklaracji założycielskiej ruchu „Wolność i Pokój” w Warszawie, a dwa tygodnie wcześniej, tej samej deklaracji w Krakowie

WiP to było środowisko bardzo różnych ludzi, których jedynym spoiwem było przekonanie, że mimo wszystko, w aktywności publicznej jest miejsce na moralność i porządek aksjologiczny. Że człowiek ma prawo do sprzeciwu sumienia wobec działań odbierających mu wolność.

A założyciele byli niewiarygodnie (patrząc z dzisiejszej perspektywy) różni. Tacy jak Leszek Budrewicz i Jacek Czaputowicz, Radosław Gawlik i Konstanty Radziwiłł, Bartłomiej Sienkiewicz i Wojciech Bankyo Jankowski, Jan Maria Rokita i Krzysztof Skiba, Barbara Hrybacz i Bogdan Klich, Marek Adaf (Adamkiewicz) i Krzysztof Galiński, Małgorzata Gorczewska i Jerzy Kolarzowski, Jarema Dubiel, który był przeciwieństwem samego siebie (gdybym szukał podobieństw, to chyba najłatwiej byłoby mi je znaleźć porównując siebie ze Stanisławem Mirosławem Witkowskim).


PRZECZYTAJ TAKŻE: Pożar strawił część dachu. Potrzebna pomoc


Wszystko było różne, poplątane i wymieszane. Deklaracje mogły być lekko sprzeczne (popieranie partyzantów afgańskich i podpisywanie jednoosobowych traktatów pokojowych, deklaracja założycielska i deklaracja ideowa, super poważne deklaracje patriotyczne i żarty z Gorbaczowa, myśl Jana Pawła II i cytaty z Bakunina), ale wtedy nie bardzo zwracaliśmy na to uwagę, bo nie bardzo to widzieliśmy i nie wiedzieliśmy, jak bardzo będą się różnić nasze losy.

Mieliśmy nawet dwa różne loga. To bardziej optymistyczne i tryumfujące opracowane przez Andrzeja Budka, i drugie – narysowane przez Krzysztofa Gotowickiego – kontemplacyjne. To zwycięskie pokazuje nasze ówczesne nastroje, bo pomimo represji byliśmy wesołą grupą przyjaciół, którzy pomagali sobie nawzajem, przeważnie skutecznie. To refleksyjne pokazuje, jak wyglądamy z dzisiejszej perspektywy.

Gołąbek, który zamieszkał w odwróconym hełmie przecież nie jest przegrany. Metalowy garnek odwrócił i wykorzystał do czegoś zupełnie innego. Ale ze smutkiem patrzy, jak bardzo się poróżniliśmy. Przyjemne jest to, że przynajmniej oba patrzą w tę samą stronę.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »