Rady dla Pana Jarosława


Doświadczenie białoruskie, które właśnie teraz wszyscy poznajemy, pokazuje, że wykorzystywanie służb specjalnych i policyjnych do celów politycznych ma krótkie nogi – pisze Piotr Niemczyk do Jarosława Kaczyńskiego

***

Szanowny Panie Jarosławie,

Patrząc na to co się dzieje na Białorusi mam wrażenie, że domyślam się, dlaczego zdecydował się Pan stanąć na czele Komitetu ds. Bezpieczeństwa Państwa. Oceniając sytuację Aleksandra Łukaszenki trudno nie oprzeć się wrażeniu, że przestał on być niezależnym dyktatorem. Jest raczej zakładnikiem przywódców struktur siłowych, które za wszelką cenę bronią swoich przywilejów i swojej bezkarności.

Nie patrzę na Pana nową funkcję z życzliwością. Wręcz przeciwnie, z niepokojem. Bo wszystko za co Pan się wziął pod hasłami obrony demokracji i bezpieczeństwa, Pan zepsuł. Myślę, że to jednak dobrze, że wziął Pan osobiście odpowiedzialność za tę stajnię Augiasza, jaką jest obszar polskiego bezpieczeństwa. Przecież przy Pana pozycji politycznej i tak dostałby Pan każde „okładki”, jakie by Pan chciał, bez żadnych formalnych czy nieformalnych konsekwencji dla Pana (w przeciwieństwie do tej osoby, czy organizacji, której te okładki mogłyby dotyczyć).

Przyglądając się temu, co się w latach 2015-2020 (i wcześniej: w latach 2005-2008), działo w polskich służbach specjalnych i policyjnych, można wyróżnić kilka elementarnych błędów, które powodują, że bezpieczeństwo przeciętnego obywatela w Polsce, wbrew temu co obiecywało Prawo i Sprawiedliwość w kampaniach wyborczych, maleje a nie rośnie.

Dzieje się tak pośrednio na skutek rozpętania „wojny polsko-polskiej”, której jednym z ważniejszych efektów stała się powszechność mowy nienawiści. Z kolei mowa nienawiści ma bezpośredni wpływ na wzrost przestępczości z użyciem siły, przemoc domową, przemoc wobec zwierząt. Nie tylko imigranci, innowiercy czy przedstawiciele innych mniejszości są jej ofiarami. Tymi ofiarami są wszyscy i tylko fakt, że policja i prokuratura przestały na bieżąco ujawniać statystyki powoduje, że jeszcze media i politycy opozycji nie zaczęli dzwonić we wszystkie możliwe dzwonki alarmowe.


Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy są absolutnie błędne podstawy reform przeprowadzanych w służbach po 2015 roku. Zamiast weryfikować i dopasowywać zadania i uprawnienia policji do zwalczania najbardziej uciążliwych przestępstw, tworzy się fikcyjne (przynajmniej w Polsce) zagrożenie terrorystyczne, usuwa funkcjonariuszy z kilkunastoletnim stażem (podkreślam –to nie kadry po PRL w największym stopniu opuściły szeregi policji po 2015 roku), awansuje oficerów bez doświadczenia, odpowiedniego przeszkolenia i umiejętności działania w stresie. A jednocześnie kilkaset milionów złotych rocznie, które mogłyby mieć wpływ na natychmiastową poprawę skuteczności działania policji, pompuje się w Służbę Ochrony Państwa, odpowiedzialną wyłącznie za ochronę polityków i urzędników.

Zresztą wystarczy popatrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego:
– liczba przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu praktycznie nie spada pomimo niżu demograficznego,
– przeciwko mieniu – po chwilowej tendencji malejącej skoczyła z 348914 w 2018 roku, do 378041 w 2019,
– przeciwko wolności, wolności sumienia i wyznania, wolności seksualnej i obyczajności – tu trend jest stale najgorszy: z 27661 przestępstw w 2015 do 46504 w 2019 roku,
– przeciwko rodzinie i opiece (pokazujący m.in skalę przemocy domowej) – od 27751 przestępstw w 2015 do 85899 w 2018 i 69861 w 2019 roku.

Równie fatalnie jest, jeśli popatrzymy na „sukcesy” w walce z korupcją. Nie da się znaleźć obiektywnych i wiarygodnych danych ze źródeł urzędowych w Polsce. Za to według Transparency International Polska spadła z 29 pozycji w Corruption Perceptions Index w 2015 roku na 41 (ex aequo z Cyprem i Republiką Zielonego Przylądka) w 2019 roku, a według Global Corruption Barometer Polska wyskoczyła powyżej standardów Europy Zachodniej (poniżej 3%) i 7% obywateli przyznaje się do tego, że aby załatwić sprawę w urzędzie musiało wręczyć łapówkę.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Mam nadzieję, że historia bezwzględnie rozliczy obecną władzę


Służb specjalnych nie da się obecnie całościowo ocenić z punktu widzenia rozpoznawania przez nie najistotniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa. Da się je jednak ocenić z punktu widzenia przecieków, politycznych czy prywatnych podchodów, porachunków z politykami związanymi z rządem poprzedniej koalicji, ale także parasoli rozwiniętymi nad politykami koalicji rządzącej.

Szumnie zapowiadane śledztwa i kontrole dotyczące wykrywania nieprawdopodobnych podobno nadużyć poprzedniej ekipy rządzącej – dają żałosne efekty. Kilka skazań w bardzo wątpliwych sprawach.

Za to przy okazji afery „pancernego Mariana”, mafii lekowej, zakupów maseczek ochronnych i respiratorów wywołanych COVID-19, czy wreszcie najlepiej Panu znanych „dwóch wież”, opinia publiczna dowiedziała się, że są jakieś osoby szczególnie traktowane, najprawdopodobniej objęte „parasolem ochronnych” z tytułu uczestniczenia w sprawowaniu władzy, bądź dzięki bliskim relacjom z politykami i urzędnikami. Czy taki miał być efekt działania sztandarowej służby antykorupcyjnej, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne?


Jestem wydawcą portalu „Krótki kurs szpiegowania”. Portal nie jest całkiem serio, ale jego czytelnikami są osoby zawodowo związane z bezpieczeństwem lub interesujące się ponadprzeciętnie sprawami wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania czy służb specjalnych. W ciągu ostatniego roku, licząc, że przy okazji wyborów parlamentarnych czy prezydenckich będzie okazja na dyskusję na temat kondycji służb specjalnych i ewentualnej ich reformy, wśród uczestników portalu rozesłałem ankietę, której ogólnym przesłaniem było to, co można zrobić, aby służby specjalne odzyskały swoją wiarygodność.

W ankiecie uczestniczyły 254 osoby. Podkreślam, to obecni lub byli funkcjonariusze służb porządku publicznego, studenci kierunków akademickich związanych z bezpieczeństwem, dziennikarze lub inne osoby zainteresowane zawodowo sprawami bezpieczeństwa.

Przytłaczająca większość ankietowanych (94%) uznała, że stosowanie przez służby specjalne i policyjne czynności operacyjno-rozpoznawczych musi odbywać się pod skuteczną, niezależną, pozarządową kontrolą. Charakterystyczne jest, że opinie te pochodzą od osób, które same często się z tych służb wywodzą, a jeszcze kilka lat temu twierdziły, że każde „wyprowadzenie” informacji o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych poza wąski krąg osób te czynności realizujących, grozi ich dekonspiracją. Jest to przykład tego, jak wiele szkód wywoływało „kontrolowane” przekazywanie danych z postępowań „zaprzyjaźnionym” dziennikarzom. I w jak ogromnej mierze zaszkodziło to reputacji służb.

Co bardzo istotne, pogląd o możliwości objęcia pozarządową kontrolą także operacji zagranicznych wywiadu, podzielało aż 80% pytanych. Zaledwie co piąty odpowiadał, że to niemożliwe.

Przyglądając się konkretnym służbom: zaledwie 2,5% ankietowanych uważało, że CBA prawidłowo wykonuje swoje zadania i powinno pozostać w dotychczasowym kształcie. 56% uznało, że CBA powinno być zlikwidowane, a jego kompetencje przekazane Policji lub ABW (wtedy, kiedy kwestia korupcji może dotyczyć np. ochrony kontrwywiadowczej instytucji państwowych). Około jednej trzeciej pytanych uważało, że jeżeli CBA miałoby wiarygodnie wykonywać swoje zadania, to powinno je ograniczyć do kontroli oświadczeń majątkowych najwyższych urzędników państwowych i parlamentarzystów (wszystkich, nie tylko związanych z opozycją) i taka sama część pytanych uważała, że szef Biura nie powinien pochodzić z nominacji rządowej, ale na przykład, być wyznaczanym na określoną kadencję wspólnie przez marszałków Sejmu i Senatu.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Sprawa Aleksieja Nawalnego. Trucizny i „trucizny”


Praktycznie jednomyślni okazali się byli funkcjonariusze i inni zainteresowani, odpowiadając na pytanie czy służby specjalne powinny prowadzić postępowania karne, według kodeksu postępowania karnego. Wszyscy odpowiedzieli nie. Uprawnienia śledcze powodują, że służby tracą swój informacyjny charakter, a jednocześnie rodzą pokusy powoływania na świadków tajnych współpracowników, co może grozić ich dekonspiracją. Najwłaściwszą formą zaangażowania służby specjalnej w postępowania przygotowawcze mogłaby być starannie dopracowana współpraca pomiędzy jedną z komórek organizacyjnych służby i wyspecjalizowanej jednostki policji. Taki rodzaj współpracy jest znany w Polsce i stosowany w relacjach kontrwywiadu wojskowego i żandarmerii wojskowej. Na świecie tego rodzaju kooperację prowadzi chociażby kontrwywiad Zjednoczonego Królestwa (MI5) ze „Special Branch”, czyli specjalnym oddziałem brytyjskiej policji. Tego rodzaju rozgraniczenia stosuje się także dlatego, żeby zminimalizować podejrzenia, że niektóre postępowania karne, inicjowane przez służby specjalne, mają charakter polityczny.

Bardzo różne argumenty padały w dyskusji, kto i na podstawie jakich kryteriów, powinien zainicjować reformę służb. W związku z toczącą się do połowy roku kampanią wyborczą, dość naturalną była odpowiedź, że powinien to być prezydent. I tak faktycznie odpowiedziało 100% ankietowanych. Natomiast różne były zdania co do rodzajów działań, które pomogłyby zebrać informacje o czynnościach i procedurach wykonywanych przez różne służby w celu realizacji zadań.

Ponad 80% pytanych uważało, że prezydent powinien wystąpić z dwoma inicjatywami ustawodawczymi, mającymi na celu:
– reorganizację służb specjalnych oraz systemu nadzoru nad nimi, a także zmianę procedur powoływania szefów tych służb, oraz
– powołanie niezależnego od rządu ośrodka kontroli służb wykonujących czynności operacyjno-rozpoznawcze.

Prawie 70% dodawało, że taka inicjatywa powinna być poprzedzona zleceniem audytu Najwyższej Izbie Kontroli, który oceniłby legalność, racjonalność i skuteczność działań służb specjalnych (nie tylko coroczną kontrolę budżetu).


Szanowny Panie Prezesie, takie albo podobne do nich kierunki reform służb są niezbędne, aby przywrócić służbom specjalnym i policyjnym, pełną zdolność do zwalczania przestępczości i odzyskania zaufania ze strony obywateli.

Przecież w Pana i Polaków interesie leży również odpolitycznienie służb, a także wprowadzenie takich mechanizmów kontroli, które w przypadku postępujących dysfunkcji demokratycznego państwa prawa, zinstrumentalizowania działań prokuratury, ograniczeń niezawisłości sądów, będą gwarantować, żeby nie doszło do tego, że tak jak to się stało na Białorusi, funkcjonariusze służb specjalnych – z przyzwoleniem i udziałem przełożonych – będą angażować się w nielegalne transakcje na rynku handlu bronią, towarami akcyzowymi czy rzadkimi i energetycznymi surowcami. Powoduje to brak skutecznej kontroli i pokusy wynikające z bezkarności.


PRZECZYTAJTAKŻE: KGB – prawdziwy właściciel Białorusi


Szanowny Panie, doświadczenie białoruskie, które właśnie teraz wszyscy poznajemy pokazuje, że wykorzystywanie służb specjalnych i policyjnych do celów politycznych ma krótkie nogi. Tolerowanie ich niejasnych relacji i interesów z politykami, udziału w obrocie gospodarczym na preferencyjnych warunkach, pozwalanie na budowanie nieuzasadnionych zadaniami ustawowymi konglomeratów gospodarczych, powoduje nie tylko demoralizację i ograniczenie efektywności w zwalczaniu przestępczości. Powoduje patologię, z którą rzekomo miał Pan walczyć: układu polityków ze służbami specjalnymi, która z jednej strony powoduje awans w służbach i powierzanie stanowisk kierowniczych osobom bez odpowiednich kwalifikacji, a następnie rodzi tolerowanie przez polityków zawłaszczania przez szefów służb specjalnych, w sposób niezgodny z celami demokratycznego państwa prawa, całych obszarów życia gospodarczego i społecznego. Pod pretekstem kształtowania polityki bezpieczeństwa, ochrony informacji niejawnych, zabezpieczenia kontrwywiadowczego czy nadzoru nad funkcjonowaniem infrastruktury krytycznej, zostało w Polsce zawartych wiele transakcji ze stratą dla podatnika oraz podjęto wiele decyzji szkodzących normalnemu rozwojowi wolnego rynku. W zamian politycy i ich poplecznicy otrzymują parasol ochronny, który pozwala im na działanie de facto w warunkach nieuczciwej konkurencji, bez żadnej odpowiedzialności.

Być może to jest ostatni moment, aby powstrzymać ten proces, uruchomiony głównie przez Pana i Pana politycznych podwładnych. To do Pana teraz będzie należała decyzja, czy szefowie służb będą rozliczani za działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa obywateli, czy raczej z umiejętności wspierania różnych frakcji w aparacie władzy i tolerowania tworzenia mniej lub bardziej nielegalnego wsparcia finansowego dla partyjnych decydentów.

Obawiam się, że celem Pana obecności na czele struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ma być raczej wzmocnienie ręcznego sterowania aparatem porządku publicznego. Ale nawet wtedy da się tak rozstrzygać wątpliwości i rozsądzać spory, żeby działo się to z korzyścią dla bezpieczeństwa obywateli, poszanowania praworządności i pierwszeństwem dla instytucji umiejących sprawdzić czy aktywa służb wykorzystywane są zawsze w sposób legalny, racjonalny i uzasadniony.

Oby mylił się Pan jak najrzadziej.

Piotr Niemczyk

były:
więzień polityczny,
dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa,
zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa,
współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej,
stały doradca Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych

fot. flickr

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »