Teatrzyk magister Julii P.


Teatrzyk magister Julii P. zaprezentował nam pierwszy akt tragikomedii pt. „Ostatnia potyczka Rzecznika Praw Obywatelskich”. W drugim akcie nie przewidujemy sensacji, finał tragikomedii jest łatwy do przewidzenia.

Od 5 lat co jakiś czas Jarosław Kaczyński sprawnie likwiduje kolejne elementy państwa demokratycznego, jakim byliśmy, a już nie jesteśmy. Więc nic nie wskazuje na to, by tym razem nagle jakiś odruch ludzki go powstrzymał. Kurtyna zapadnie, pożegnamy profesora Bodnara, więc jest okazja, żeby mu podziękować za wspaniałe sprawowanie funkcji RPO, za dzielność, prawość, rzetelność, długo by wyliczać. Panie Profesorze, bardzo dziękujemy, mówię to w imieniu własnym i sporej liczby rodaków.

W spektaklu teatrzyku Julii P. wbił mi się w pamięć pan Stanisław Piotrowicz. Grał rolę przesłuchującego i muszę przyznać, że niezły był. Ja akurat mogę to ocenić, dlatego, że w latach 80. jeździłem jako obserwator na różne procesy, jakie władza wytaczała ówczesnej opozycji i pamiętam np. proces internowanych z Kwidzynia, którzy zostali pobici przez strażników, a następnie oskarżeni o pobicie strażników. Proces toczył się w Elblągu i na zawsze zapamiętałem sędziego i prokuratora z tego procesu. Jak teraz zobaczyłem pana Piotrowicza, który przesłuchiwał prof. Bodnara, to z najwyższym uznaniem muszę powiedzieć, że wcielił się bezbłędnie w rolę funkcjonariusza pseudo-sądu z tamtych lat. Ciekawe, skąd mu się to wzięło?

I jeszcze mam uwagę do autorów tekstów, otóż trochę za mało było momentów komediowych, takich jak kiedy pani magister poucza profesora, żeby zwracał się do niej nie „Pani Sędzio” tylko „Wysoki Trybunale”, bo tak zwracał się do jej poprzedników. To było zabawne, bo słuchacz od razu chwyta, że mamy do czynienia z osobą zakompleksioną, słusznie zresztą, bo kiedyś Trybunał mógł być wysoki, a teraz jakby troszkę zmalał.

I potem dalej słuchacz może sobie fantazjować, zaraz, a może skoro ta osoba taka drażliwa, to może należałoby per „Wasza Trybunałowa Mość”, albo lepiej „Wysokość” – „Wasza Wysokość Trybunalska”.

Gdyby prof. Bodnar chciał się dostosować do konwencji komediowej, to na pointę powinien odwrócić swoją postać, zmienić styl i do Jej Wysokości Trybunalskiej zwrócić się bez wszelkich tytułów, po imieniu, powiedzieć: – No, to żegnam panie Jarosławie”.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »