To musi się skończyć. Konferencja prasowa o sytuacji na granicy z Białorusią

– Wy – dziennikarze, politycy – zapomnieliście o granicy białoruskiej. Pomagamy uchodźcom z Ukrainy, podczas gdy pozostali uchodźcy z powodu karnacji są wyrzucani za druty lub katowani w ośrodkach. Po co ich więzić? Oni szukają schronienia, a nie więzienia – mówiła w środę na konferencji prasowej w Sejmie Karolina Mazurek, aktywistka pomagająca w ośrodkach dla uchodźców

Ponad 250 aktywistów i aktywistek podpisało list otwarty do prezydenta, premiera oraz parlamentarzystów RP i Unii Europejskiej. Apelowali, by rządzący podjęli odpowiednie kroki, aby wymusić przestrzeganie prawa na obszarze objętym kryzysem uchodźczym i by łamanie praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej jak najszybciej zakończyć.

– Na granicy działam od 10 miesięcy. Ostatnio obchodziliśmy Światowy Dzień Uchodźcy, dla uchodźców na granicy z Białorusią ten dzień nic nie zmienił ciężki. Przeżywają tam tortury, szykanowania, również my, aktywiści to przechodzimy – opowiadał Mariusz, aktywista z Podlasia, znany jako „Człowiek z lasu”. – Spotykałem w lesie ludzi w różnym stanie, te osoby często zadawały pytania, na które do dzisiaj nawet ja sam nie znam odpowiedzi. „Dlaczego Chrześcijanie robią nam to, Chrześcijanom? Dlaczego pozwalają nam tu cierpieć, umierać?” Chciałbym wiedzieć, czy ktoś z rządu potrafi na te pytanie odpowiedzieć – dodał.

Joanna Ibińska z Fundacji A & A Rainbow Hearts Around The World: – Poza piekłem, które funduje nam państwo polskie na granicy, jest także drugie piekło, które dzieje się w więzieniach, dla niepoznaki nazywanych ośrodkami dla cudzoziemców. Do tych więzień trafiają rozdzielone rodziny, zamyka się tam dzieci, którym z jakiegoś powodu nie uwierzono w ich wiek (Przemyśl, Biała Podlaska, Kętrzyn, Białystok). W tych więzieniach ofiary tortur spotykają się z ponownymi torturami, pobiciami, użyciem paralizatorów, przemocą psychiczną.  Wszystko to ze strony funkcjonariuszy Straży Granicznej. Przemoc stosowana wobec uchodźców w lesie nie kończy się z chwilą, kiedy zostają przewiezieni do placówki SG przy granicy oraz do ośrodków zamkniętych. Straż Graniczna wita ich słowami: Witamy w Guantanamo. Wszyscy uchodźcy są poddani poniżającej kontroli osobistej. Nawet kobiety i dzieci muszą rozebrać się do naga, strażnicy każą im podskakiwać, przyjmować dziwne pozycje. W tym czasie uchodźcy są wyśmiewani, wytykani palcami, czasem dotykani w miejsca intymne. Strażnicy robią sobie żarty np. z ran na ich ciele, które są wynikiem tortur lub z powodu obrzezania. (…) Mamy doniesienia, że czasem te kontrole osobiste są bolesne i noszą znamiona gwałtu.

Bicie, rażenie prądem w ośrodkach to zjawisko bardzo częste w placówkach SG. Niedawno w Przemyślu rażono prądem Afrykańczyka, którego później zamknięto na wiele dni w izolatce. Dzieci w ośrodkach zamkniętych są trzymane w zamkniętych pomieszczeniach. Nie mogą wychodzić na zewnątrz i bawić się na powietrzu. Z Kętrzyna uchodźcy nam donosili, że tylko jeden strażnik graniczny okazywał dzieciom serce i zabierał je na dwór, aby pograć z nimi w piłkę.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Łamanie praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej musi się skończyć. List otwarty

Wiemy, że na Białorusi tamtejsze służby kazały się w mrozie ludziom rozbierać do naga i stać na mrozie przez wiele godzin. Ale takie same doniesienia mamy z polskich ośrodków zamkniętych, a konkretnie z Wędrzyna. Kilkunastu uchodźców przebywających tam w zamknięciu doniosło nam, że funkcjonariusze SG wyciągnęli z baraku Nigeryjczyka i dwóch Afgańczyków, zabrano im kurtki oraz buty oraz kazano stać na zewnątrz przez godzinę na mrozie.

W ośrodkach zamkniętych są próby samobójcze, o czym wiemy od uchodźców. Samobójca taki jest ratowany, a następnie jest zamykany w izolatce. Często słyszymy, że taka osoba po kilku dniach wraca do pokoju ze śladami pobicia na twarzy i na ciele. Te próby samobójcze wynikają ze złego traktowania w ośrodkach oraz braku opieki psychologicznej i psychiatrycznej.

Prawdę powiedziawszy nie ma właściwie ani jednego uchodźcy, który nie zaznał jakiejś formy przemocy fizycznej lub psychicznej w ośrodku. Odmawianie ludziom pomocy medycznej przez wiele tygodniu lub czasem miesięcy jest również formą przemocy. Prawie każdy osadzony mówi o przemocy psychicznej, o niepewności o swoją przyszłość oraz przyszłość dzieci. Straż graniczna nie informuje uchodźców o postępach w ich sprawach, utrudnia im kontakty z prawnikami i pełnomocnikami. Decyzje sądów o przedłużeniu detencji są najczęściej przekazywane z dużym opóźnieniem i nie zawsze są one w języku zrozumiałym dla danej osoby.

Polska jest jedynym krajem w Europie, który zabrania osadzonym posiadania smartfona w ośrodkach zamkniętych. Dlaczego? Dla nas, aktywistów, odpowiedź jest jedna. Otóż wszyscy byśmy wówczas wiedzieli o stosowanej przez straż graniczną przemocy i torturach, którym poddawani są uchodźcy w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców.


Maja Staśko, aktywistka i dziennikarka, pomagała uchodźcom na granicy z Białorusią: – Dwuletni Arias budzi się z płaczem co noc. Jego rodzice, kiedy są wśród rodziny, uciszają ją, bo boją się, że służby ich znajdą. Oni wciąż nie wyszli z lasu. Mają traumę, objawy depresji, ale mają też szczęście, bo żyją. Są w Iraku, zostali deportowani wbrew ich woli. W tej chwili muszą się ukrywać ze względu na to, że w Iraku są prześladowani jako Kurdowie.

Mama Ariasa mówiła mi: – Marzę o normalnym życiu. Była dwa razy blisko tego życia. Dwa razy była w Polsce, przedarła się przez las. Za każdym razem Polacy wyrzucali ją, dwuletniego Ariasa i jej męża. Raz wyrzucili ich w osobnych samochodach. Mąż powiedział mi, że bał się, że już nigdy nie zobaczy swojego dziecka i swojej żony. To był najgorszy moment jego życia. Słyszeli strzały, słyszeli wrzaski, krzyki. Gdy Arias dostał gazem po oczach, nauczył się pierwszego słowa „please”. W ten sposób naśladował osoby, które były spryskiwane gazem po oczach i za każdym razem, kiedy widział służby, powtarzał „please”. Do dziś pamięta to słowo.

Głodowali, było im zimno, musieli przedzierać się przez rzekę, mieli mokre ubrania. W tych ubraniach spali, bali się, że zamarzną. Widzieli wiele. Widzieli kobietę w zaawansowanej ciąży, która błagała straż: – Jeśli ktoś mnie popchnie, moje dziecko umrze – płakała. Chłopka, który nie mógł oddychać, a jego matka wołała, żeby tylko wziąć jej syna do szpitala, bo nie chce widzieć jego śmierci w tym lesie. Małą dziewczynkę, która oberwała, gdy jej tata był traktowany paralizatorem. Rosłego mężczyznę, wyjącego z bólu, skatowanego i pogryzionego przez psy straży. Czekał tylko, kiedy umrze. Potrzebował lekarza, a nie wywózki.

Ludzie, którzy mijali rodziców Ariasa, byli pokaleczeni, mieli sine ciała, pokrwawione plecy, a także poszarpane od drutów stopy. Szli z otwartymi ranami, które gniły, w które wdawały się zakażenia. Po pobiciach, gwałtach. To wszystko są doświadczenia, o których nie potrafią zapomnieć.

(…) To się dzieje w tym momencie. To się nie dzieje przez Boga, niezależnie czy w niego wierzymy, czy nie. To się dzieje przez ludzi. To się dzieje także przez Polaków, przez nas, przez Was.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Wpłaćcie coś. Komuś

Karolina Mazurek, aktywistka pomagająca w ośrodkach dla uchodźców: – Wy – dziennikarze, politycy – zapomnieliście o granicy białoruskiej. Pomagamy uchodźcom z Ukrainy, podczas gdy pozostali uchodźcy z powodu karnacji są wyrzucani za druty lub katowani w ośrodkach. Po co ich więzić? Po co wydawać nasze pieniądze z podatków? Po co więzić bezbronnych ludzi, którzy już swoje przeszli w swoich krajach. Oni szukają schronienia, a nie więzienia. To samo dzieje się na Litwie.

Joanna Liddane, Partia Zieloni: – Wszyscy powinni mieć tego świadomość, iż mimo tego, że Polska jest w Unii Europejskiej to u nas tak naprawdę wszystkich cudzoziemców przedostających się do naszego kraju bez dokumentów, bez paszportów, czy z podejrzeniami fałszywej wizy, umieszcza się w więzieniach dla uchodźców. Natomiast wszystkie osoby, które przekraczają granicę w taki sam sposób w innych państwach europejskich, są traktowane z godnością, z szacunkiem. Nie boją się zameldować na policji i zgłosić z jakiego są kraju, że są z Syrii, Jemenu, czy Afganistanu, że szukają schronienia. Są przez system, który został wypracowany w krajach europejskich przez wiele poprzednich lat, umieszczani w ośrodkach otwartych, gdzie dostają jedzenie, opiekę medyczną, psychologa, gdzie mogą uczyć się języków. Co robi się w Polsce? W Polsce wszystkich takich ludzi zamyka się w więzieniach za drutem żyletkowym i trzyma się ich tam przez wiele miesięcy.

Apelujemy o to, żeby politycy zaczęli w końcu zmieniać system w tym kraju, dlatego, że od 2015 roku, kiedy na Zachodzie przygotowywano się do fali uchodźczej, u nas udawano, że tej fali nigdy nie będzie. W związku z tym dzisiaj, kiedy od wielu miesięcy mamy sytuację na białoruskiej granicy, ale też od kilku miesięcy na granicy z Ukrainą, po prostu system nie działa i nie wiemy, co z tymi ludźmi zrobić. Więc najłatwiej zamknąć ich w więzieniach i kazać im czekać na ochronę międzynarodową przez wiele miesięcy (6, 8, 12 miesięcy, czasem dłużej).

Katarzyna Kretkowska, posłanka Lewicy: – Nie zostało tu przypomniane, że decyzją polityczną obecnego rządu PiS, rok temu Straż Graniczna dostała zakaz przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową (czy o azyl) na legalnych przejściach granicznych. To jest podstawowym powodem, dla którego ludzie chcący złożyć wniosek o ochronę międzynarodową są zmuszeni nielegalnie przekraczać granicę i próbować ten wniosek złożyć po jej przekroczeniu. To, co mówi wiceminister Wąsik, czy to co mówi minister Kamiński, jest kłamstwem. (…) Nie można dzielić uchodźców na lepszych i gorszych, tak jak to się dzieje od roku. To jest wielki wstyd. To się musi skończyć!

Tomasz Aniśko, poseł Partii Zieloni: – Uchodźcom na granicy z Białorusią nasz rząd, nasze państwo nie chce udzielić pomocy. Zdani są oni jedynie na pomoc aktywistów. To te osoby dzisiaj są bohaterami naszych czasów. To tym osobom, my jako społeczeństwo, jesteśmy dłużni za to, że ratują honor naszego kraju. Że są sumieniem naszego społeczeństwa. Że ratują te resztki człowieczeństwa, które jeszcze w Polsce się zachowało. Wyręczają w tym nasze państwo, organy państwa, które są zobowiązane do udzielania pomocy uchodźcom i z tych zobowiązań się nie wywiązują.

Osoby, które niosą dzisiaj pomoc uchodźcom spotykają się z represjami i nękaniem przez organy państwa, które zamiast ułatwiać im niesienie tej pomocy, utrudniają dostęp do ośrodków, do uchodźców. W zamian wysyłane są wezwania na przesłuchania, oskarżenia prokuratorskiej. To musi się skończyć.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »