Uparcie nazywam to, co się dzieje teraz w Polsce „Powstaniem kobiet 2020″. Nie można nie widzieć, że to jest przede wszystkim, to prawda, że sprowokowany konkretną sprawą, ale wielkim, masowym głosem całej generacji kobiet – to MY – mówią; jesteśmy, myślimy, mamy swoje poglądy
Kobiety upominają się, teraz i walczą pełne determinacji o swoje prawa do podmiotowości, do równouprawnienia w stanowieniu praw i uczestnictwa w życiu społecznym i politycznym.
Nam facetom, pewnie trudno to zrozumieć, bo tradycyjnie takie prawa mamy, a przepisy przez nas tworzone są pełne okrągłych zdań o równości obywateli, równouprawnieniu mężczyzn i kobiet, podmiotowości każdej osoby. Ale przecież w praktyce nie są stosowane w pełni. A to tak jakby ich „prawie” nie było.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Przemoc zaczyna się od wypaczonych, zdeformowanych słów
Najlepiej ilustruje tę sytuację, jakże ważna, przywoływana przez wielu jako fundament naszej (męskiej, dominującej i pełnej przemocy wobec kobiet i innych) cywilizacji struktura kościoła, jako chronionej instytucjonalnie skarbnicy wartości. Tam kobiet nie ma, jeżeli już to w roli sióstr służebniczek. Od wieków. W tej jakże ważnej dla wielu instytucji to mężczyźni są depozytariuszami służących im prawdy objawionej, dogmatów, nakazów i zakazów. Nie chcą kobiet, bronią się przed nimi, boją się ich, gdy wyłamują się z przypisanych im ról. Stanowią prawa.
Wpływ kościoła jest tak wielki i ważny, że świeccy czynili przez lata i czynią teraz podobnie, choć od z grubsza 100 lat powszechnie przyjęte prawa pełne są zapisów o równości i podmiotowości wszystkich obywateli, kobiet też. W praktyce to fikcja. Zobaczymy to, gdy otworzymy oczy i spojrzymy uważnie. Patrzmy więc na to, najlepiej z bliska uczestnicząc w powstaniu. Porozmawiajmy o tym z protestującymi kobietami. Usłyszmy, co myślą. Jak to dobrze dla nas wszystkich, że zdecydowały się mówić.
Tylko świeckie państwo, przez lata budowane w dojrzałych demokracjach zachodu pozwala powoli przełamywać te utrwalone nierówności. My w Polsce, dzięki dzisiejszemu powstaniu kobiet dopiero wchodzimy na tę drogę.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Do przyjaciół policjantów
Dlatego wspierajmy panie i panowie kobiety i ich powstanie ze zrozumieniem. Sojusz kościoła i świeckiej władzy (państwa) musi prowadzić do autorytaryzmu, bo kościół jest autorytarny z definicji. Nie ma innej możliwości. Francuzi zrozumieli to w XVIII wieku, inni później lub częściowo. W Polsce dzieje się to teraz. Dzięki kobietom. A oprócz tego, a właściwie – przede wszystkim, realne równe prawa kobietom się po prostu należą. To nasze matki, żony, partnerki, córki. Obywatelki, stanowiące nawet większość w ramach naszej instytucjonalnej wspólnocie.
Tak na zakończenie krótki przypis: te banialuki w kontekście indywidualnych praw do świadomego macierzyństwa o prymacie „życia nad śmiercią” głoszone przez kościół są w gruncie rzeczy niezgodne z ewangelią, świętą księgą kościoła, bo to Jezus oddał życie w imię miłości dla zbawienia innych i służą jedynie utrzymaniu dominacji i władzy, w tym dominacji mężczyzn nad kobietami. Ale szanujmy i przestrzegajmy nasze prawa do wiary, złudzeń, marzeń i błędów. To ważne. Nie narzucajmy, nie zmuszajmy innych do życia zgodnie z naszą indywidualną wiarą. Bo o tym zdecydowaliśmy w Konstytucji, a święta księga mówi wprost, że wiara jest łaską bożą a nie przymusem.
Traktujmy siebie poważnie. Nie jest tak, że jedyne co nas łączy to mit. Widać to na ulicach naszych miast i miasteczek.
- Paweł Bujalski – polityk, samorządowiec, przedsiębiorca, wiceprezydent Warszawy w latach 1994–1999.
1 thought on “To nasze matki, żony, partnerki, córki. Równe prawa im się po prostu należą”
Mowa trawa. Pustosłowie. Kobiety mają od dawna równe prawa z mężczyznami, a nawet specjalne przywileje przystające (słusznie) kobitom. Autor nie daje żadnych przykładów „prześladowania”, czy „dyskryminowania” kobiet w życiu politycznym, gospodarczym, czy społecznym. Przykład Kościoła tu się nie liczy, bo kościół ma prawo do własnej organizacji i tradycji.
Comments are closed.