To obywatele wzięli na siebie ciężar pomocy uchodźcom z Ukrainy

fot. Katarzyna Pierzchała

Serce mi rośnie, gdy widzę moich rodaków, którzy ruszyli z pomocą Ukrainie. Jednak, żeby nie było tak słodko, jest kilka spraw, które budzą moje oburzenie:

1. Słucham polityków obozu władzy, którzy przechwalają się, jaki to pakiet pomocowy opracowali, jak to organizują, przeprowadzają, koordynują, na bieżąco sterują akcją pomocy itp. itd. Nie chcę absolutnie negować tych działań, bo naprawdę doceniam to, co robią, ale wkurza mnie to ich „My! Przepraszam, ale to rzesze wolontariuszy, którzy nie czekali na pozwolenie, pomagają uchodźcom z Ukrainy. To samorządowcy i NGOS-y. Tak, te NGOS-y, którym rząd chce zakazać wejścia do szkół, obcina im kasę i na uszach staje, by je rozwalić. To ci, którzy zostawiają wszystko i jadą na granicę, by zapewnić uciekinierom transport, przyjmują ich do swoich domów. To obywatele wzięli na siebie cały ciężar pomocy i zdają egzamin z człowieczeństwa. Może warto to zauważyć!

2. Niestety, z obecnej sytuacji postanowili co niektórzy wyciągnąć jak najwięcej korzyści dla siebie. Nie wiem, jak nazwać tych zwyrodnialców, którzy przygotowali fałszywe zbiórki, by wzbogacić się na tragedii Ukrainy. W sieci podszywają się pod znane instytucje i bez skrupułów zacierają ręce, gdy widzą, jak ich konto pęcznieje. Pamiętajmy, jeśli chcemy pomóc, dokładnie weryfikujmy instytucje, które zamierzamy wesprzeć, a najlepiej korzystajmy z  portalu #PomagamUkrainie.

3. Uaktywnili się ci prawdziwi patrioci, pseudokibole i narodowcy, tak hołubieni przez prezesa i jego kolesi. Ruszyli do Przemyśla z wielką misją. Wymyślili sobie, że muszą bronić mieszkańców miasta przed uchodźcami. Pobili aktywistów z Niemiec, którzy przyjechali na granicę, by pomóc. Pobili trzech obywateli Indii za ciemny kolor skóry. Takie to żmije wyhodował obóz władzy!

4. Kiedy my żyjemy tragedią Ukrainy i każdy z nas włącza się w pomoc, rząd czci żołnierzy wyklętych, w tym i tych, którzy mają ręce splamione krwią kobiet, dzieci i starców narodowości ukraińskiej. Co za brak wyczucia! Mało tego, Bąkiewicz planował przy tej okazji ruszyć pod ambasadę niemiecką, by tak „walczyć o polską suwerenność i niepodległość. Chcemy sprzeciwiać się polityce Niemiec, która zasila ruskie czołgi z przywieszonymi sowieckimi flagami, które mordują kobiety i dzieci”. Nie zauważył, że Niemcy mocno zaangażowały się w pomoc Ukrainie. Ale wziął na wstrzymanie i odpuścił, co nie oznacza, że mu się coś w głowie rozjaśniło.

5. Za to priorytetem Brauna z Konfederacji nie jest wojna w Ukrainie, ale… wymyślona przez niego „segregacja sanitarna”. Wparował więc do Instytutu Kardiologii, zaatakował Szumowskiego, który pracuje tam jako lekarz, wrzeszczał i miał w nosie, że to szpital, że tam leżą ciężko chorzy, którym takie atrakcje nie są potrzebne. Szkoda, że facet nie potrafi nadmiaru energii spożytkować w dobrej sprawie. Jak on taki waleczny, to niech wspomoże Ukraińców w walce, ale on jest bohaterem tam, gdzie nic mu nie grozi.

6. Kolejny oszołom w akcji, czyli gwiazda prawicy polskiej, niejaki Cejrowski. Nie lubi Ukraińców, uważa, że jest ich w Polsce za dużo, że odbierają prawdziwym Polakom pracę… Mało tego, uważa, że Putin słusznie najechał Ukrainę, bo Zachód złamał obietnicę, że Ukraina będzie neutralna. Najgorsze jest to, że ma on swoją grupę wyznawców, którzy święcie wierzą w każde jego słowo. Cejrowski to kolejny, obok Bąkiewicza, Brauna i  napakowanych nacjonalistów, produkt, spuszczony ze smyczy przez prezesa i jego ludzi.

7. Największy przyjaciel polskiego rządu, premier Węgier Orban, nie zamierza włączać się w pomoc Ukrainie. W mediach węgierskich pisze się o „rosyjskiej operacji militarnej przeciwko nazistom na Ukrainie”. Nie zgadza się też na udostępnienie węgierskiego terytorium do tranzytu sprzętu i broni. Co na to Morawiecki? Nadal stawia na przyjaźń.

8. Trwa akcja przeliczenia pomocy Ukrainie na pieniądze! Celuje w niej Janusz Kowalski z Solidarnej Polski, który uważa, że za wielkie polskie serce i samą agresję Rosji na Ukrainę jako taką, UE powinna nam odpuścić. Wypłacić nam kasę na KPO i zapomnieć o wszystkich sporach. No, bo jak? Jesteśmy tacy wspaniali, tacy empatyczni, tacy pomocni, a Unia nadal chce od nas kasę w ramach nałożonych kar? Owszem, pomoc finansowa by nam się przydała, ale powinna ona być skierowana do samorządów, NGOS-ów i skupiona na wsparciu tych działań, które łączą się z pomocą, ale na pewno nie powinno mieć miejsca darowanie nam działań, które stawiają stan demokracji w Polsce pod dużym znakiem zapytania. Mam nadzieję, że UE potrafi rozgraniczyć te sprawy i nie odpuści.

fot. Katarzyna Pierzchała

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »