Wzywamy Polski Czerwony Krzyż do misji na białoruskiej granicy. PCK powinien się wywiązać ze swoich zadań statutowych i pomóc uchodźcom – uważają aktywiści, którzy w piątek przyszli pod siedzibę PCK w Warszawie. Tego dnia zbierał się tam zarząd krajowy tej organizacji
– Na granicy z Białorusią trwa największy od kilkudziesięciu lat kryzys humanitarny. PCK – największa organizacja humanitarna w Polsce, do tej pory nie wykonała żadnych czynności, które by uratowały ludzi, umierających z wyziębienia, wyczerpania i głodu. A jest to ich obowiązek określony ich statutem. Obowiązkiem PCK jest w tej chwili być na granicy z Białorusią i ratować ludzi – mówiła Magdalena Pecul – Kudelska.
Rafał Suszek: – 18 września Straż Graniczna potwierdziła informacje o śmierci 3 osób po stronie polskiej. Co najmniej jedna z nich, Irakijczyk, zmarła z powodu wyziębienia. Osoby te są ofiarami systemowej przemocy fizjologicznej. Ich śmierć obciąża sumienia rządzących, odpowiedzialnych za rozwiązania systemowe (antyhumanitarne procedury stosowane przez służby mundurowe, w tym procedurę brutalnego push backu oraz stan wyjątkowy). Ale ich śmierć obciąża również kierownictwo PCK, organizacji powołanej do, cytuję za prezesem PCK Stanisławem Kracikiem, „zapewnienia ochrony ofiarom konfliktów zbrojnych i w sytuacji przemocy na terenach ich występowania”.
Czy śmierci tych osób można było uniknąć? – pyta Suszek. I odpowiada, że rozwiązaniem byłoby wystawienie w trefie objętej kryzysem humanitarnym ocieplanych pawilonów mieszkalnych, sanitarnych i medycznych. O taką pomoc prosiła Danuta Kuroń 29 sierpnia w liście do prezesa PCK.
– PCK dysponuje odpowiednią infrastrukturą i środkami. Te pawilony są elementem wyposażenia PCK, które ona świadomie nie przewozi na miejsce kryzysu humanitarnego – podkreślał Rafał Suszek. – Na zbierającym się dzisiaj zarządzie krajowym PCK ciąży więc odpowiedzialność za śmierć ofiar systemowej przemocy fizjologicznej w strefie kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Każda kolejna śmierć także spadnie na tę organizację i jej kierownictwo – dodał Suszek.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Postulat misji humanitarnej PCK w Usnarzu wciąż jest aktualny
Zebrani przed siedzibą Polskiego Czerwonego Krzyża aktywiści żądali rozliczenia odpowiedzialnych za przemoc wobec osób w kryzysie uchodźczym, w tym ich śmierć. – Ta odpowiedzialność spada również na PCK – podkreślali.
Rafał Suszek wskazał, że bezwład PCK nie znajduje żadnego usprawiedliwienia w jakiś innych działaniach statutowych, podejmowanych przez tę organizację w tym czasie. – Miarą aktywności PCK jest lista dokumentów upublicznianych na stronie internetowej tej organizacji. Co tam znajdujemy? Oświadczenia z 23, 24 i 27 sierpnia oraz z 14 września. Polecam ich lekturę. To są oświadczenia pełne uogólnień: „PCK czyni wszelkie starania aby uzyskać zgodę na dodarcie”, „PCK jest gotowy przekazać”, „Nawiązaliśmy kontakt z Białoruskim Czerwonym Krzyżem”, „PCK podejmuje wszelkie działania, by pomóc” – cytuje Rafał Suszek. – PCK nie pomaga, lecz „podejmuje działania, by pomóc” – podkreśla.
Rafał Suszek wskazuje, że w tym samym czasie Litewski Czerwony Krzyż ustawił się na pozycji Watchdoga i partnera w dyskursie publicznym. Informuje opinię publiczną na Litwie „waląc jak w bęben” zarówno w rząd litewski, jak i w parlament, informuje o antyhumanitarnym charakterze proponowanych i wprowadzanych rozwiązań. – Litewski Czerwony Krzyż w odróżnieniu od Polskiego Czerwonego Krzyża kontroluje sytuację, nazywa rzeczy, jak antyhumanitarne działanie rządu. Ma kontakt operacyjny z litewską Strażą Graniczną. Nie znajdujemy tego typu aktywności w PCK. Nie słyszymy niczego o szkoleniu wolontariuszy, którzy są szkoleni przez Litewski Czerwony Krzyż – mówił Suszek.
Suszek wskazał listę żądań, których domagają się aktywiści:
– rozliczenia odpowiedzialnych za przemoc wobec osób w kryzysie uchodźczym, w tym ich śmierć.
– aktywności Polskiego Czerwonego Krzyża w dyskursie obyczajowym dotyczącym kryzysu, humanitarnego i przemocy systemowej na granicy polsko – białoruskiej,
– kompleksowej misji humanitarnej PCK na granicy polsko – białoruskiej.
– Opinia publiczna o kryzysie humanitarnym na granicy dowiedziała się 18 sierpnia, dzisiaj mamy 24 września. Czy PCK przez ten ponad miesiąc pomógł bodaj jednaj osobie? Nic o tym nie wiemy – mówiła Magdalena Pecul- Kudelska. – Przez ponad miesiąc „czyni starania”. Stan wyjątkowy jest od 2 września. Przez ten czas prywatni ludzie robią zrzutki, starają się pomóc ludziom marznącym na granicy polsko-białoruskiej. Najbogatsza, największa polska organizacja humanitarna, która ma wszelkie możliwości do tego, żeby pomóc, nie zrobiła w tym czasie kompletnie nic – dodaje Pecul-Kudelska
Ewka Błaszczyk: – Kiedy Danuta Kuroń wystosowała swój drugi list do prezesa PCK, akurat przyszła informacja o śmierci trzech osób. W ludzkim odruchu wzięła telefon i zadzwoniła do prezesa Kracika. Zapytała, czy może wreszcie teraz ruszą z pomocą. Znamienna była reakcja prezesa, bo w tej rozmowie nie padły żadne słowa troski o uchodźców. Prezes był łaskaw wyrazić jedynie swoje oburzenie na Danutę Kuroń, „która wszczyna wobec niego kampanie nienawiści i zaszczuwa”. Mamy więc do czynienia z człowiekiem, który siedzi na swoim politycznym stanowisku i tak naprawdę nie interesuje go realna pomoc ludziom, którzy są w potrzebie humanitarnej. Ale PCK to jest nie tylko prezes Kracik, to są też inni ludzie, wolontariusze, pracownicy. Naszą intencją jest ich uruchomić.
W piątek (24 września 2021) przed siedzibą zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża głos zabrali: Rafał Suszek, Ewka Błaszczyk, Magdalena Pecul-Kudelska i Beata Azorek Azorka Geppert, relacja: Jerzy Kuta