Wojna i jej okolice albo prywatyzacja państwa

fot. Katarzyna Pierzchała

Wojna zmienia perspektywę postrzegania świata. Nawet wojna u innych, zwłaszcza gdy  ten inny to najbliższy sąsiad i łączy nas – kiedyś dzieliło – 535 kilometrów granicy

24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę. Od 24 lutego żyjemy w innym świecie.

Od tego dnia uchodźcy i to czy ich przyjmiemy, czy nie, przestało być przedmiotem decyzji  rządu, ale stało się to sprawą społeczną, żeby nie powiedzieć indywidualną.

Może to i dobrze, bo przecież kilka lat temu, kiedy było to jeszcze w gestii rządu, zdecydowano, że przybycie 6 tysięcy uchodźców będzie katastrofą dla  Polski i nie damy rady tylu ich przyjąć, ulokować, wyżywić.

Po 24 lutego, kiedy to obywatele i obywatelki o tym decydują, znalazło się miejsce dla trzech milionów uchodźców z Ukrainy. Wjechali oni do Polski i jakoś zmieścili się w domach, domkach letniskowych, pokojach, na łóżkach i kanapach, zaproszeni przez obywatelki i obywateli oraz samorządy. Nie tylko znalazło się dla nich miejsce do spania i jakiś kąt, ale jeszcze dla każdego z nich była na powitanie kanapka i talerz gorącej zupy, przygotowany przez wolontariuszy nie tylko z Polski ale i z całego świata.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Do jądra ciemności nie dojechaliśmy, ale z tajnym agentem na pokładzie

Ale oddajmy rządowi sprawiedliwość – po 24 lutego docenił on wagę i znaczenie tej zupy i kanapki i sam, z własnej woli podjął się związanych z tym obowiązków.

Wcześniej o tym kto, gdzie i w co rozlewa zupę i rozdaje kanapki, te przyrządzane przez wolontariuszy, decydowali oni sami. W czasie wojny, trud decydowania o tym wzięli na sobie rządzący, onegdajsza wicepremier Jadwiga Emilewicz i wojewoda mazowiecki,  Konstanty Radziwiłł.

Nie była to jedyna zmiana. W czasach pokoju o tym, gdzie mają spać uchodźcy decydowali urzędnicy zajmujący sprawami cudzoziemców. W czasie wojny trud takiej decyzji i jej wykonania wzięli na siebie między innymi hotelarze, którzy  z własnej inicjatywy zapraszali uchodźców do swoich hoteli.

Trzeba jednak rządowi przyznać, że i on postanowił się zająć niektórymi aspektami problemów związanych z noclegami uchodźców. W czasach pokoju, to hotelarze wystawiali tym co u nich spali rachunki. W czasie wojny rząd postanowił, że on sam wystawi rachunek za zorganizowane przez innych noclegi Unii Europejskiej.

Zmian jest więcej. W czasie pokoju rząd decydował, którzy z przybywających do Polski uchodźców są Właściwi i będą mogli tu zostać, a którzy Niewłaściwi, rozpatrując  podania w ich sprawach i wydając stosowne decyzje siłami wyznaczonych do tego urzędników. Dzisiaj, w czasie wojny, kiedy jest to problem w zupełnie innej skali, podchodzi się do niego zupełnie inaczej. Sądy karne dokonują oceny, kogo i na jak długo skazać za to, że pomaga w Polsce Uchodźcy Niewłaściwemu (temu, który przybył z Białorusi), a Telewizja Narodowa decyduje o tym, kogo nagrodzić dobrym słowem i chwalić pod niebiosa za goszczenie czym chata bogata Uchodźcy Właściwego, czyli tego z Ukrainy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Są ofiarami innych, odległych wojen. Nikt się o nich nie upomni

Czas wojny jest czasem, w którym innego wymiaru i znaczenia nabiera też problem wroga. W czasach pokoju można go pominąć – w czasie wojny nie.

Od dwóch miesięcy Polki i Polacy mają jednego wroga, który choć nie wypowiedział nam wojny, to jest z nami w stanie wojny. To Putin i żołnierze rosyjscy, robiący rzeczy, których człowiek robić nie powinien. Co bardziej zapalczywi na listę wrogów wpisali także cały naród rosyjski i rosyjską kulturę.

Ale są u nas tacy, dla których  akurat w kwestii wroga nic się nie zmieniło. Dla nich dalej głównym wrogiem jest Winatuska, przez którego ciągle nie dostaliśmy pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy oraz Unia Europejska i TSUE, które każe nam płacić dzień w dzień milion euro za to, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego łamie unijne prawo.

Pierwszego dnia trzeciego miesiąca wojny na Ukrainie naliczono nam ponad 170 milionów euro kary. Za chwilę to będzie miliard złotych. Ktoś by powiedział dużo, nawet bardzo dużo.

No cóż, wojna na Ukrainie każdego dnia pokazuje nam, że szkoda na miliard złotych w czasie  wojny to nic. To prawie darmo.

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »