Mogę tylko powiedzieć, że jak policja i wymiar sprawiedliwości zabierają się za Frasyniuka, to należy im wybaczyć, albowiem nie wiedzą co czynią. Gdyby to była policja komunistyczna z czasów Jaruzelskiego, to oni by już wiedzieli co czynią, bo mieli doświadczenie z Frasyniukiem. A ci nie mają, więc nie wiedzą, w co się pakują
Profesor Karol Modzelewski, 14 luty 2018r.
***
W piątek, 5 sierpnia, zapadł wyrok w sprawie, w której prokuratura oskarżyła Władysława Frasyniuka o znieważenie i publiczne pomówienie funkcjonariuszy publicznych – żołnierzy Sił Zbrojnych podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych.
Sąd w wyroku uznał, że Władysław Frasyniuk „w dniu 22 sierpnia 2021 r. we Wrocławiu w trakcie emitowanej w telewizji TVN24 audycji „Fakty po faktach” słowem „śmiecie” znieważył ustalonych żołnierzy Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej wykonujących w dniach od 19 sierpnia 2021r. do 23 sierpnia 2021r. obowiązki służbowe polegające na wykonywaniu zadań związanych z ochroną granicy państwowej na odcinku polsko-białoruskim” i przyjmując, że zachowanie takie stanowi znieważenie, warunkowo umorzył postępowanie karne na rok próby, orzekł świadczenie pieniężne w kwocie trzech tysięcy złotych i obciążył kosztami postępowania.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd nie zgodził się z prokuraturą, jakoby wypowiedź Frasyniuka była znieważeniem funkcjonariuszy publicznych podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Brak było wymaganej przez kodeks karny zbieżności czasowej i miejscowej pomiędzy zachowaniem sprawcy a wykonywaniem obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy. Sąd nie dopatrzył się także w słowach opisanych w akcie oskarżenia publicznego pomówienia. Uznał, że kontekst wypowiedzi świadczy o tym, że zamiarem Władysława Frasyniuka było zwrócenie uwagi opinii publicznej na łamanie praw człowieka na granicy białorusko-polskiej w sierpniu 2021r., zaś wypowiedź ta w przeważającej części mieści się w granicach przysługującej mu wolności wyrażania opinii gwarantowanej Konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Inaczej ocenił jedno z użytych słów – „śmieci”. W tym wypadku sąd przyjął, że ma do czynienia ze znieważeniem, jakiego dopuścić można się wobec każdej osoby. W konsekwencji zmienił kwalifikację prawną czynu, ograniczył jego opis i warunkowo umorzył postępowanie uznając, że wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wataha psów. Tak nie postępują żołnierze
Czy sąd uznając, że doszło do przestępstwa, prawidłowo odczytał standard konwencyjny dopuszczający ingerencję instrumentami prawa karnego w wolność wyrażania opinii? Czy – jakby nie była łagodna – represja karna w tym wypadku może być uznana za konieczną w demokratycznym społeczeństwie? Warunek konieczności determinuje zasadę proporcjonalności, wymagającą odpowiedzi na pytanie, czy cel ingerencji był proporcjonalny do zastosowanych środków.
Europejski Trybunał Praw Człowieka wydaje się stawiać poprzeczkę „konieczności” wyżej niż uczynił to sąd. Przewiduje szeroką ochronę konwencyjną krytycznych lub obraźliwych wypowiedzi skierowanych przeciwko urzędnikom lub organom publicznym, gdy dyskusja lub komentarz na tematy o znaczeniu publicznym stanowią część debaty politycznej (Uj przeciwko Węgrom, 19 lipca 2011). W sprawie Thorgeir Thorgeirson przeciwko Islandii, 25 czerwca 1992, Trybunał zauważył, że nie istnieje w jego orzecznictwie, w sposób, w jaki sugeruje to rząd, nakaz rozróżniania między dyskursem politycznym a dyskusją na temat innych spraw będących przedmiotem zainteresowania publicznego. W tej drugiej sprawie skarżący opublikował dwa artykuły na temat brutalności policji używając między innymi takich słów „dzikie bestie w mundurach”, „indywidua, które zatrzymały się na etapie mentalnego rozwoju noworodka” „brutale i sadyści wyładowujący swoje perwersje”. Zdaniem Trybunału wyrok i kara mogły zniechęcić do otwartej dyskusji na tematy publicznie istotne zaś powody podawane przez rząd nie wykazywały proporcjonalności ingerencji do zamierzonego i uprawnionego celu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Bezkarność policji
Równie istotne i wynikające z wcześniejszego jest kolejne pytanie. Jednym z wyznaczników konwencyjnej dopuszczalności ingerencji w wolność wyrażania opinii jest przecież ochrona dobrego imienia i praw innych osób. W doktrynie prawa karnego nie budzi wątpliwości, że przedmiotem czynności wykonawczej znieważenia może być tylko indywidualnie oznaczona osoba fizyczna. Nie może to być grupa osób albo inne podmioty. Można oczywiście znieważyć jednym czynem kilka lub więcej osób. Muszą być jednak zindywidualizowane. Dodajmy nadto, że znieważenie, do którego zdaniem sądu doszło, jest czynem ściganym z oskarżenia prywatnego, do wniesienia którego uprawniony jest pokrzywdzony – osoba fizyczna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone znieważającą treścią. Nie negując uprawnienia prokuratora do objęcia przez niego ściganiem czynu ściganego z oskarżenia prywatnego, jeżeli tylko wymaga tego interes społeczny, pamiętać należy, że także objęcie ściganiem dotyczyć musi znieważenia konkretnego, zindywidualizowanego pokrzywdzonego lub pokrzywdzonych.
Dla prawidłowego zindywidualizowania kręgu osób, których dotyczyła wypowiedź Władysława Frasyniuka, w tym uznane za znieważające słowo „śmiecie”, istotne są niesporne przecież fakty.
Wypowiedź padła w odpowiedzi na pytanie dziennikarza dotyczące pokazywanego w tym samym czasie materiału filmowego. Materiał ten nagrany został w jednym miejscu – w okolicach Usnarza Górnego w dniach 20-22 sierpnia 2021r. i obejmował konkretne zachowania konkretnych osób. Władysław Frasyniuk w wypowiedzi, która wprost odnosiła się do materiału filmowego, komentował widziany przez niego obraz i zachowania widocznych na tym obrazie osób. To one – i tylko one – mogły być znieważone. Tylko ich dobro prawne mogło być bezpośrednio naruszone lub zagrożone znieważającą treścią. W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd przyznał, że nie wiadomo kogo przedstawiają obrazy, które komentował Frasyniuk. To enigmatyczne stwierdzenie warto rozwinąć. Pokazywany w trakcie audycji materiał filmowy pokazuje sylwetki osób w mundurach, na których brak jest jakichkolwiek oznaczeń identyfikujących. Dystynkcje (stopnie) wojskowe, oznaczenia jednostek wojskowych oraz identyfikatory osobiste osób noszących te mundury są usunięte lub zakryte a twarze zamaskowane. W ramach śledztwa prokuratura nie ustaliła danych choćby jednej osoby, która była widoczna w materiale filmowym. Szczerze mówiąc, nawet nie próbowała.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Manifest z Port Huron. Zapomniana historia pięknych ludzi
A przecież to właśnie o tych, a nie innych ludziach w mundurach, mówił Frasyniuk. Sztuczne rozszerzanie kręgu potencjalnych pokrzywdzonych na „żołnierzy Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej wykonujących w dniach od 19 sierpnia 2021r. do 23 sierpnia 2021r. obowiązki służbowe polegające na wykonywaniu zadań związanych z ochroną granicy państwowej na odcinku polsko-białoruskim” jest nieuprawnione. Zobrazowanie tego jest dość proste. Wyobraźmy sobie, że Władysław Frasyniuk nie jest w studiu telewizyjnym we Wrocławiu, ale – przypadkowo lub nie – pojawił się w sierpniu 2021r. na granicy białorusko-polskiej w pobliżu Usnarza. Widzi to samo i tak samo w obecności mediów komentuje: „No tak nie postępują żołnierze, śmieci po prostu”. Czy także w tym wypadku szukalibyśmy znieważonych wszędzie, tylko nie na łące pod Usnarzem?
Jak ocenić, czy ochrona dobrego imienia i praw osób, których dotyczyły słowa Władysława Frasyniuka wymaga konwencyjnie dopuszczalnej i koniecznej ingerencji w wolność wyrażania opinii, nie wiedząc kim te osoby są, co o swojej obecności na granicy myślały wtedy i myślą dzisiaj?
Z odpowiedzią na te pytania będzie musiał zmierzyć się sąd rozpoznający apelację obrony.
Apelację zapowiedziała także prokuratura. Jej rzeczniczka oceniła, że warunkowe umorzenie postępowania na okres jednego roku jest nieadekwatne do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu a dotychczasowa postawa Władysława Frasyniuka nie wskazuje, aby w okolicznościach sprawy spełnione zostały przesłanki uzasadniające orzeczenie tak łagodnego środka. Prokuraturze nie ułatwił zadania jej najwyższy przełożony, minister sprawiedliwości – prokurator generalny Zbigniew Ziobro. W tym samym dniu skomentował wyrok sądu pisząc „Polski Żołnierzu, pamiętaj, żaden śmieć nie jest w stanie Cię obrazić”. Teraz prokuratura będzie musiała wznieść się na wyżyny hipokryzji próbując tłumaczyć w postępowaniu odwoławczym, dlaczego w wypadku Frasyniuka interes społeczny wymaga ścigania i ukarania, ale w wypadku Ziobry już jakby niekoniecznie. Alternatywą (w którą nie wierzę) byłoby objęcie wypowiedzi Ziobry ściganiem, skierowanie do sądu aktu oskarżenia i wnioskowanie, by sąd odstąpił od wymierzenia kary. Kodeks karny przewiduje taką możliwość jeżeli zniewagę dokonaną przez Ziobrę wywołało wyzywające zachowanie Frasyniuka. Takie rozstrzygnięcie oceniłbym jako słuszne. Przecież sam fakt istnienia ludzi takich jak Frasyniuk, ich droga życiowa i dokonania mogą być wyzywające i rodzić frustrację.
Tekst opublikowany został na blogu radekbaszuk.pl
Na zdjęciu: Władysław Frasyniuk i mecenas Radosław Baszuk przed salą rozpraw