Litwini z nadzieją patrzą na możliwość rozszerzenia otwarcia granic na Finlandię i Polską. Pozostaje jednak pytanie czy sytuacja w Polsce jest równie stabilna jak na Litwie?
Szacuje się, że na Litwie mieszka około 2 800 000 mieszkańców, przy czym w samej stolicy Wilnie blisko 500 tysięcy. W chwili, kiedy Polska ogłaszała pierwsze ograniczenia związane z pandemią COVID – 19, Litwa podążała wiernie jej śladem. Podobnie, jak w Polsce zamknięto granicę oraz główne sektory gospodarki. Dzieci przestały chodzić do szkoły, a wszędzie, gdzie to było możliwe, wprowadzono pracę zdalną. Obostrzenia dotyczyły sposobu przemieszczania się i korzystania z transportu publicznego. Wprowadzono obowiązkowe maseczki, a w sklepach spożywczych specjalne godziny dla seniorów
Na tym jednak analogia do polskiego sposobu zarządzania reakcją na pandemię się kończy. Litwa zdecydowała się na przeprowadzanie możliwie największej liczby testów na obecność COVID-19. Wykonywano je i nadal się wykonuje nie tylko u osób mających gorączkę, kaszel lub inne objawy mogące świadczyć o zakażeniu koronawirusem, ale również testowano osoby z otoczenia osób z objawami, a także innych osób, których dobór nie był związany z występowaniem objawów chorobowych. Doprowadziło to do sytuacji, w której dane uzyskiwane w wyniku masowego testowania ludności można oceniać jako miarodajne.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziennik czasu zarazy. Czarna dziura w pandemii
Liczba osób zakażonych według danych Ministerstwa Zdrowia na dzień 15 maja 2020 r. wynosiła 1523 osoby, przy czym 953 osoby wyzdrowiały, 54 osoby zmarły. Łącznie wykonano 216 tysięcy testów. Porównując je do danych polskich w przeliczeniu na sto tysięcy mieszkańców można odnieść wrażenie, że zarówno skala zachorowań, wyleczeń, jak i ofiar jest zbliżona. Różnica jednak polega na tym, że Litwa wykonała w okresie od 13 marca 2020 r. do 15 maja 2020 r. 216 tysięcy testów, a Polska do 11 maja 2020 r. 490 tysięcy. Zatem w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców Litwa wykonała 7714 testów, a Polska 1273. Można zatem postawić tezę, że dane litewskie o skali zachorowań są bez porównania bardziej miarodajne niż dane polskie.
Tak prowadzona polityka w zakresie wykonywanych testów umożliwiła precyzyjną lokalizację ognisk wirusa i odizolowanie całego otoczenia, łącznie z separowaniem całych miejscowości. W ten sposób doprowadzono już na początku maja do znikomej skali występowania wirusa. Pozwoliło to na znacznie szybsze niż w Polsce znoszenie obostrzeń.
Stopniowo otwierano sklepy mające bezpośrednie wejście od ulicy. Punkty gastronomiczne mogły uruchomić sprzedaż w tzw. ogródkach. Przywrócono możliwość przemieszczania się na terenie kraju. Wreszcie od 18 maja noszenie maseczek poza budynkami i targowiskami jest jedynie zalecane. Na szczególną uwagę zasługuje postawa mera Wilna Remigijusa Šimašiusa, który od samego początku podjął bardzo skuteczną akcję informacyjną. Podawano dane nie tylko o obostrzeniach i zakazach, ale wskazywano, gdzie uzyskać pomoc medyczną, jak można skorzystać z różnego rodzaju poradnictwa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziennik czasu zarazy. Gdy zabraknie wody
Wszelkie informacje podawano w różnych językach, aby mogli z niej skorzystać cudzoziemcy. W Wilnie uruchomiono zdalny publiczny punkt wykonujący testy na obecność wirusa. Codziennie publikowano informację, gdzie będzie można testy wykonać. Po dopuszczeniu do uruchomienia ogródków restauracyjnych miasto Wilno zrezygnowało z poboru opłat za korzystanie z przestrzeni publicznej, a stoliki można stawiać wszędzie tam, gdzie nie koliduje to z ruchem pieszych i samochodowym. O rok przyspieszono planowane zamknięcie dla ruchu samochodowego czterech ulic w ścisłym centrum Wilna, co pozwoliło wykorzystać uzyskaną przestrzeń restauracjom.
W stolicy odczuwalny jest brak turystów, ale również i to ulega zmianie, ponieważ dzięki współpracy z Łotwą i Estonią udało się otworzyć granicę pomiędzy tymi państwami. Dane przychodzące z dziennego wykonywania kilku tysięcy testów wskazują na jednostkowe przypadki zachorowań. Wszystko to sprawia, że Litwini z nadzieją patrzą na możliwość rozszerzenia otwarcia granic na Finlandię i Polską. Pozostaje jednak pytanie czy sytuacja w Polsce jest równie stabilna jak na Litwie?
Wszystkie działania podejmowane przez rząd litewski odbywają się w atmosferze zbliżających się wyborów parlamentarnych (październik 2020 r.). Badania opinii publicznej z przed okresu pandemii wskazywały na niskie notowania partii tworzących koalicje rządową (Litewski Związek Chłopów i Zielonych). Zmiana sytuacji związana z COVID–19 w znaczący sposób poprawiła wyniki sondażowe rządu. Jeszcze w marcu pojawiały się głosy nad wprowadzeniem możliwości głosowania przez Internet, ale obecnie z uwagi na znikomą skalę występowania wirusa, temat przestał być aktualny.
Aktualny pozostaje spór pomiędzy prezydentem Gitanasem Nausėdyą, a premierem Sauliusem Skvernelisem, jakiego rodzaju działania gospodarcze należy podjąć w celu złagodzenia negatywnych skutków spowolnienia gospodarczego. Prezydent postuluje znaczne (5%) obniżenie podatków dla osób fizycznych oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku, tymczasem rząd nie zgadza się na wprowadzeni w tzw. trybie pilnym rozwiązań, które będą miały skutki długofalowe, w szczególności na przyszłoroczny budżet. Argumentują, że tego rodzaju zmiany wymagają szczegółowej analizy, a tym samym większej ilości czasu.
1 thought on “Litewska droga walki z pandemią. Testy, testy i jeszcze raz testy”
Litwie trudno przyjdzie otwierać granicę z Finlandią – najpierw trzeba zająć Łotwę lub Białoruś
Comments are closed.