Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieście uznał Wojciecha Kinasiewicza winnym zarzucanego mu czynu. Zastosował jednak nadzwyczajne złagodzenie kary udzielając obwinionemu nagany i zwalniając go z kosztów sądowych
Sprawa odbyła się w miniony piątek (17 września) i dotyczyła Bosego Protestu z 15 sierpnia 2018 roku, podczas którego Obywatele RP, boso i z białymi różami, stanęli na trasie przemarszu nacjonalistów przez centrum Warszawy. Tego dnia narodowcy z ONR i MW ustawieni w szyku, ze sztandarami, z hasłami: Śmierć wrogom ojczyzny, A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści, Wielka biała Polska, …, jako żywo przypominali podkolorowane archiwalne zdjęcia młodych niemieckich nazistów.
Wojciech Kinasiewicz obwiniony został z art. 52 par. 2 kw (kto przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia… podlega karze ograniczenia wolności lub grzywny).
Kinasiewicz przyznał się do czynu, ale nie przyznał się do winy. Złożył obszerne wyjaśnienia: – To co dzieje się w sierpniu w Warszawie, to corocznie marsze faszystowskie. Środowiska, które je organizują osadzone są w ideologii czysto faszystowskiej. W III RP grupy te odrodziły się i rozwijają swą działalność, a ostatnimi czasy mają szczególnie sprzyjający politycznie klimat. Warto podkreślić, że środowiska te dostały dofinansowanie wysokości 3 milionów złotych od Ministra Kultury i DZIEDZICTWA Narodowego! Głoszą: antysemityzm, skrajny nacjonalizm, tendencje homofobiczne, ksenofobiczne, prowadzące do antyludzkich zachowań.
– Faszyzm bardzo głęboko przesączył się do tkanki społecznej. Środowiska faszystowskie wyraźnie opowiadają się przeciwko demokratycznym zasadom państwa prawa, prawom człowieka, prawom obywatelskim – stwierdził Kinasiewicz. Podkreślił też, że jego działanie miało na celu zwrócenie uwagi na opinii publicznej, mediów, warszawskiego Ratusza i opozycji parlamentarnej, że tolerowanie demonstracyjnych zachowań i postaw może doprowadzić do tego, co wydarzyło się w faszystowskich Włoszech, nazistowskich Niemczech, czy faszystowskiej Jugosławii.
Warszawa, 15 sierpnia 2018, fot. Katarzyna Kwiatkowska Wojciech Kinasiewicz i adwokat Marta Tomkiewicz
Sędzia Katarzyna Rutkowska-Giwojno zwróciła uwagę Kinasiewiczowi, że sąd nie jest miejscem do wygłaszania manifestów politycznych. W tym miejscu obrończyni Kinasiewicza adwokat Marta Tomkiewicz powołała się na art. 53 par 2 kk., mówiąc, że na rozprawie, na której sąd rozważa nałożenie kary, kwestie motywacji obwinionego powinny być istotne dla decyzji sądu.
W sprawie zeznawał świadek, funkcjonariusz policji. Nie pamiętał szczegółów zdarzeń sprzed 3 lat. Potwierdził natomiast, że obwiniony zachowywał się spokojnie.
Sędzia oddaliła wniosek obrony o dołączenie do sprawy dowodów w postaci filmów ze zdarzenia.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sąd: Korzystała z wolności słowa i zgromadzeń. Niewinna!
Adwokat Marta Tomkiewicz w mowie końcowej podkreśliła, że obwiniony brał udział w legalnym, spontanicznym zgromadzeniu. Wskazała na regulacje rangi międzynarodowej i zapisy polskiej Konstytucji, a także powołała się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, które dają prawo obywatelom do kontrmanifestacji. Zachowanie obwinionego nie zmierzało do złośliwego przeszkadzania w zgromadzeniu, tylko było integralną częścią pokojowego protestu. Formą udziału w dyskursie publicznym. Zatem jego zachowanie nie jest zbieżne z tym co penalizuje art. 52 par 2 kodeksu wykroczeń.
– W polskim orzecznictwie, jak i w doktrynie, istnieje pojęcie spontanicznego zgromadzenia. Sąd nie ma w tym postępowaniu ustalonej kwestii tego, na co konkretnie uczestnicy protestu umawiali się. Dlatego nie może wywodzić na tej podstawie wniosków na niekorzyść obwinionego – tłumaczyła adokat. – Zgromadzenie spontaniczne podlega określonym regułom rozwiązania. Wezwania do rozejścia się nie wystarczą w takiej sytuacji. W tym postępowaniu mamy do czynienia z ważeniem dóbr. Czy jedno zgromadzenie choć budzące oburzenie społeczne było legalne przez sam fakt jego rejestracji, i czy w związku z tym każde zachowanie obywateli, którzy chcą się sprzeciwić będzie penalizowane. Państwo musi się liczyć z tym, że obywatele wyrażając swoje poglądy będą w jakiś sposób komplikować życie społecznie. Jeśli obywatel wyraża swoje poglądy w sposób pokojowy i potrafi uzasadnić swoje zachowanie, to jego zachowanie podlega ochronie prawnej, jest to element demokracji. Policja zaś nie może w każdej sytuacji legitymować każdego, kogo zechce – mówiła adwokat Tomkiewicz. Wniosła o uniewinnienie ze względu na brak znamion wykroczenia.
Sąd uznał jednak Wojciecha Kinasiewicza winnym zarzucanego mu czynu. Jednak ze względu na okoliczności zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary udzielając obwinionemu nagany i zwalniając go z kosztów sądowych.
W uzasadnieniu sędzia Rutkowska-Giwojno podkreśliła, że szanuje poglądy obwinionego, jednak demonstracja w dniu 15.08 2018 roku była legalna i zarejestrowana. ONR jest w Polsce organizacją zarejestrowaną i działającą legalnie. W ocenie sądu nałożona kara będzie wystarczająca.
Adwokat Marta Tomkiewicz i Wojciech Kinasiewicz zapowiedzieli złożenie apelacji.
Małgorzata Nowogońska, ObyPomoc