Uchybienie przez nieleżenie

Poznańskiej sędzi, znanej z krytycznej oceny upolitycznienia sądownictwa, rzecznik dyscyplinarny zarzuca uchybienie godności urzędu poprzez udział w spotkaniu z duńskimi sędziami. I za to chce pozbawić jej połowy wynagrodzenia przez dwa lata.

Rozprawa sędzi Moniki Frąckowiak miała odbyć się w miniony piątek przed Sądem Dyscyplinarnym przy Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. Ale nie można było podczas niej niczego ustalić, ponieważ zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sądów Powszechnych Michał Lasota nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie dysponuje pismami z wyjaśnieniami, jakie złożyła oskarżana o uchybienie godności urzędu sędzia, która z kolei przedstawiła dowody nadania tych pism do rzecznika. W tych okolicznościach sąd postanowił wyznaczyć termin następnej rozprawy na 8 listopada br.

Oskarżenie

Sędzia Lasota tłumaczył oskarżenie sędzi Frąckowiak z Sądu Rejonowego Poznań Nowe Miasto i Wilda tym, że kiedy przebywała na zwolnieniu lekarskim, wyjechała „na wycieczkę do Danii”:

Pani sędzia korzystała ze zwolnienia lekarskiego, zgodnie ze wskazaniem lekarza powinna na tym zwolnieniu leżeć, a pani sędzia wyjeżdża do Danii na wyjazd, wycieczkę organizowaną przez stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” – mówił zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego (za dziennik.pl). Tym samym, wedle drugiego zastępcy RD, sędziego Przemysława Radzika, „naruszyła tym ustawowy obowiązek postępowania zgodnie ze ślubowaniem sędziowskim, w tym w szczególności obowiązek stania na straży prawa i kierowania się zasadami godności i uczciwości w służbie i poza nią, to jest zachowań przynoszących ujmę godności sędziego i naruszających zasady etyki zawodowej”. I za to ma zostać ukarana obniżeniem wynagrodzenia zasadniczego o 50 proc. na okres dwóch lat.

Sędzia Frąckowiak tłumaczy, że wyjazd do Danii był zaplanowany dwa miesiące wcześniej, kiedy jeszcze nie była chora i pojechała tam nie dlatego, że była na zwolnieniu lekarskim, ale pomimo tego, co w żaden sposób nie uchybia godności urzędu sędziego. Tym bardziej, że studyjnego spotkania z członkami duńskich stowarzyszeń sędziowskich żadną miarą nie można nazwać „wycieczką”.

Tło

Sędzia Monika Frąckowiak, członkini Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia”, nigdy nie kryła swojego krytycznego stosunku do upolitycznienia sądownictwa w ciągu minionych czterech lat. Podczas demonstracji w obronie niezawisłości sądów mówiła, że Trybunał Konstytucyjny (obecny, gdzie orzekają sędziowie „dublerzy” – red.) to farsa, a minister sprawiedliwości powołuje na prezesów sądów „osoby o dość wątpliwej reputacji”.

Profesor Andrzej Rzepliński, były prezes TK, na łamach „Gazety Wyborczej” jednoznacznie określił postępowanie wytoczone sędzi: To sprawa dyscyplinarna za nic. To element stalkingu, czyli nękania sędziów. Element polityki podporządkowywania sądownictwa woli jednej partii. Tak jak było w czasach PRL.

Sędzia Frąckowiak w rozmowie z Obywatele.news powiedziała, że padła ofiarą osławionej grupy hejterskie „Kasta”, której przewodził „Herszt”, czyli były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, a której istnienie ujawniła słynna hejterka „Mała Emi”, żona jednego z sędziów, którzy zrobili zawrotną karierę za obecnej władzy.

– W ujawnionych przez media screenach cieszyli się, że znaleźli na mnie haka. Jestem ofiarą polowania na czarownice – mówiła nam sędzia, podkreślając, że nie ma sobie nic do zarzucenia i chce wykazać przed sądem, że jej wyjazd nie wpłynął negatywnie na jej stan zdrowia. Chce powołać świadków, którzy potwierdzą prawdziwy charakter i cel wyjazdu do Danii.

Paweł Wrabec

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »