Upadek


Kardynał nie pamięta, arcybiskup sobie nie przypomina, biskup nigdy nie słyszał. A
 ofiary do dziś mają poranioną psychikę. Kardynał Dziwisz używa chyba jakiejś specjalnej maści. Takiej, jak spray na komary. Bo się nie drapie. Sumienie go jeszcze nie gryzie

A może, jak pisał Stanisław Jerzy Lec, ma sumienie czyste, bo nieużywane? Jabłka na zdjęciu są aż nadto wymowne. Nie wszystkie są robaczywe, ale wiele z nich przegniłych. Jabłuszka, to ulubiona metafora biblijna. Po owocach ich poznacie mówi pismo i ksiądz na ambonie. Te „owoce”, które poznajemy podczas odkrywania tajemnic zasłużonych dostojników kościelnych, wykrzywiają nam w zdziwieniu i bólu twarze.

Tak patrzę na to wszystko, tak czytam i dochodzę do wniosku, że Maryja z tym biednym dzieciątkiem i dzisiaj musiałaby uciekać i to nie tylko z Betlejem, a z Polski. I to nie przed Herodem, a przed polskimi biskupami.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Brak zgody na powtórkę z Szydło


Moje pokolenie pamięta Kościół z lat 80. Kościół przyjazny ludziom, otwarty na dialog, wspierający wiernych w trudnych chwilach, bo przecież „trudno nie wierzyć w nic”. Kościół odważny i dający wiarę na lepszy świat. Pomagający w stanie wojennym podziemnej opozycji.

To już historia. Jak się teraz okazuje mocno przesłodzona. Jednak dziś w czasach zarazy przydałoby się trochę takiego Kościoła z sercem, który ludzi będzie wspierał. Niósł pociechę i oparcie. Tymczasem polski Kościół jako instytucja sam zdegradował się do przykrej roli przybudówki partyjnej. Szczekaczki do naganiania wyborców dla PiS. Kościelna struktura przypomina obecnie dobrze zorganizowaną korporację kryjącą przestępców pedofilii, pazernych na wpływy, kasę i wszelakie dobra cwaniaków, którzy potrafią wystawiać Polsce tylko rachunki za dawne zasługi i za coraz mniej świętego Jana Pawła II.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Strach ma oczy premiera Morawieckiego


Jest oczywiście dylemat, czy papież wiedział o skali nagannych procederów wśród najwyższych hierarchów, czy nie miał o tym pojęcia. Jeżeli wiedział i krył, to nie jest święty, a jeśli nie miał pojęcia, to był biednym, zagubionym człowiekiem, którego kiwano i oszukiwano jak naiwnego pięknoducha. W obu przypadkach papież jest niestety przegrany.

Kardynał Dziwisz, który w filmie dokumentalnym „Don Stanislao” Marcina Gutowskiego zasłania się niepamięcią, był – jak wynika z zeznań licznych świadków – kluczową postacią w tuszowaniu skandali seksualnych na najwyższych szczeblach kościelnych struktur, pobierającym opłaty i haracze za dostęp do papieża. Jednym z watykańskich księgowych diabolicznej postaci Maciela Degollado (założyciela wpływowego zakonu i przestępcy pedofila).


Mam wrażenie że Kardynał i podobni mu „dostojnicy” już dawno zdradzili nie tylko samego papieża i wszelkie zasady moralne, ale przede wszystkim Boga, któremu niby służą. Bo Pan Bóg (jeśli istnieje, a tego przecież do końca nie wiemy) nie trzyma raczej z tymi, którzy ukrywali i tuszowali pedofilię? Tak przecież wynika z całej nauki o nim. Bóg nie popiera krzywdzenia dzieci. Chyba, że wierzymy w takiego Boga, który się na to godzi. To już wówczas lepiej zostać ateistą i mieć dylemat z głowy.

Wielu z nas wątpi, a wierzy z przyzwyczajenia. Bo tradycja i rodzice, bo babcia z dziadkiem, bo dzieciak idzie do komunii czy bierzmowania. Tli się w nas ten ogień, ale słabo. A biskupi robią wiele, aby go zupełnie zgasić. I ciągle wierzymy wszyscy w tych nielicznych księży, którzy są wspaniali. Którzy nie traktują wiary jak maszynki do zarabiania pieniędzy. Zapewne są i tacy i sam znam kilku. Ale wiara w nich w obliczu upadku, który dzieje się na naszych oczach jest coraz słabsza.


PRZECZYTAJ TAKŻE: To się wywróci, ale nie tak szybko, jaknam się wydaje


Jeśli są w Polsce jeszcze jacyś prawdziwi katolicy, którzy wiarę swoją traktują na serio, to powinni podać kardynała Dziwisza do sądu ze słynnego paragrafu o „obrazie uczuć religijnych”. Nikt tak bowiem nie obraża wiary w Boga, jak wpływowe osoby przyzwalające systemowo na krzywdzenie dzieci. Ten paragraf bywał w Polsce nadużywany. Wykorzystywano go m.in. do straszenia artystów, którzy w swej twórczości posługiwali się symbolami religijnymi, w sposób zdaniem osób obrażonych „niegodny”. Nie jestem prawnikiem i nie mam tu rozeznania, ale jeżeli obrażono gdzieś uczucia religijne w Polsce, to nikt tak bardzo ich nie uraził, jak właśnie kłamiący w sprawach pedofilii ważni ludzie Kościoła.

Tylko odśrodkowy ruch zaangażowanych osób świeckich, którym na Kościele jako wspólnocie jeszcze zależy, i księża nie bojący się mówić prawdy, tacy jak np. dominikanin Paweł Gużyński, mogą wspólnie uratować Kościół, bo sama hierarchia tego absolutnie nie zrobi, bo po prostu nie chce. Może papież Franciszek powinien rozważyć podanie całego Episkopatu Polski do dymisji, tak jak to miało miejsce w Chile? I to oczyściło by sytuację. Pomogło zwalczyć raka zakorzenionej degrengolady.

Nic już bowiem nie pomogą codzienne msze w państwowym radiu czy telewizji Kurskiego. Nie pomoże nachalna wszechobecność Kościoła w każdym przejawie życia społecznego. Nie pomoże zwiększenie lekcji religii w szkołach. To nie jest już kryzys wiary. To jest absolutny upadek. Zawiniony przez pychę, pazerność i bycie ponad prawem.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »