Wybory w Rzeszowie – partyjne czy obywatelskie. Rozmowy Obywatele.News

Majowe wybory prezydenta Rzeszowa stały się areną walki najważniejszych sił politycznych. Paradoksalnie startujący w tym plebiscycie kandydaci unikają partyjnych szyldów

Gość Obywateli.News, były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień (jest jednym z twórców reformy samorządowej w 1990 roku) przypomina, że bezpośrednie wybory na prezydentów, burmistrzów oraz wójtów parlament ustanowił w 2001 roku właśnie pod hasłem odpartyjnienia samorządów.


Praktyka dowodzi jednak, że ta reforma tylko wpływy partyjne wzmocniła – zwłaszcza w największych miastach, które dysponują największym budżetem. Dobro wspólne, interes lokalny przegrywa z interesem partyjnym.  –  Partie niechętnie pozbywają się monopolu, to dlatego odrzuciły propozycję wyboru wspólnego obywatelskiego kandydata w drodze prawyborów – zauważa Jerzy Stępień.  – Przyszło im to stosunkowo łatwo, bo każda z nich i tak była w stanie wysunąć na tyle popularnego kandydata w społeczności lokalnej, by mógł zdobyć wyraźną przewagę nad konkurencją  – dodaje Stępień.   

Zaproszeni do naszego studia aktywiści obywatelscy Patrycja Pawlak-Kamińska ze stowarzyszenia „Spójnik” i inicjatywy Nasz Rzeszów i Dariusz Bobak (Obywatele RP, inicjatywa Nasz Rzeszów) zgodnie twierdzą, że wbrew publicznym zapowiedziom, partie polityczne w sposób widoczny w kampanię Konrada Fijałka się nie angażują: – Kandydaci partyjnych szyldów unikają jak ognia. Trzech najważniejszych kandydatów, mających największe szanse wejścia do drugiej tury: Marcin Warchoł (Solidarna Polska), Ewa Leniart (PiS) i Konrad Fijołek (kandydat KO, PSL, Razem) zarejestrowali komitety pod własnymi nazwiskami, a nie partyjne – mów Bobak. Zdaniem Patrycji Pawlak-Kamińskiej szerokie poparcie partyjne – od PO, PSL i partę Razem dla ich wspólnego kandydata nie ma dużego znaczenia. – Partie mają mało członków i niewielu wyborców się z nimi utożsamia. Dla Konrada Fiołka dużo ważniejsze jest poparcie rad osiedlowych, organizacji pozarządowych, inicjatywy lokalne związane z transportem i zielenią. To nadaje mu aury obywatelskości – mówi Patrycja Pawlak-Kamińska.


Propozycja prawyborów, która by tę aurę wprost zapewniła, nałożyła się z decyzją partii politycznych, które postanowiły wystawić wspólnego kandydata, co aktywistów obywatelskich nie zniechęciło. – Uznaliśmy, że najważniejsze są obywatelski postulaty, a prawybory przecież to jednak tylko metoda wyłaniania kandydata – mówi Bobak. Podkreśla, że grono aktywistów, do którego on sam należy osiągnęło swój cel uzyskawszy zapewnienie Konrada Fiołka, że jako nowy prezydent wdroży program partycypacji obywatelskiej.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »