Konstytucja RP, Art. 4. 2: Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Miało być tych pytań 150 – bo tyle mniej więcej czasu zostało do wyborów terminowych. Ile ich będzie w rzeczywistości, zobaczymy. Po bardzo niepewnej przyszłości możemy się spodziewać rozmaitych momentów gwałtownych, a ten, który przeżywamy obecnie, jest jednym z nich. Choć on może zmienić bardzo wiele i prawdopodobnie zmieni, uważamy, że nie dezaktualizuje doświadczeń i nie zwalnia z obowiązku myślenia. Spora część wyzwań staje się przez to tylko bardziej pilną sprawą.
Poniżej lista pytań na pierwszy sezon (kwartał) debaty. Jak nietrudno się zorientować, cały szereg dalszych pytań wynikać będzie z odpowiedzi uzyskanych w tej rundzie. Jedną z oczywistych idei jest podążanie w stronę dających się określić konkretów. Wybory już za:
To kolejne pytanie w serii. Jego konkretną aktualność uzmysławia Covid. Wydaje się jasne, że lockdown – jakkolwiek oceniać jego skuteczność i adekwatność – nie miałby takiej skali i nie nastąpiłby tak szybko, gdyby nie media, w tym media społecznościowe. W drugiej fali pandemii ujawnia się z kolei odwrotne zjawisko: zapowiadane i wdrażane obostrzenia – znów cokolwiek sądzić o ich celowości – są często łagodniejsze niż w pierwszej fali pomimo nierzadko większych i gwałtowniejszych przyrostów zakażeń, jak to obserwujemy choćby w Polsce. Każda władza – nie tylko autokraci z PiS – musi się liczyć z politycznymi kosztami decyzji niosących poważne i dolegliwe konsekwencje dla ludzi. Poza bieżącym kontekstem pandemii problemy wydają się tylko większe. Eksperci na całym świecie przestrzegają, że kryzys gospodarczy ujawniony w 2008 roku wciąż trwa i musi powrócić poważniejszymi wyzwaniami dla światowej ekonomii. Polityka wzrostów jest w ich ocenie wyczerpana i wystarczą czysto ekonomiczne powody, by sądzić, że kolejnym pokoleniom przyjdzie żyć na niższym poziomie niż obecnym. Nad ludzkością i społeczeństwami poszczególnych krajów ciąży widmo katastrofalnych zmian klimatycznych – ich skutków ekonomicznych, demograficznych i po prostu fizycznego zagrożenia. Do tego wszystkiego dokładają się następujące niezależnie i niedające się już powstrzymać zmiany demograficzne. Ich skutkiem jest zaś rozpoczynające się na naszych oczach załamanie sektorów ubezpieczeń społecznych, ochrony zdrowia, oświaty i publicznej opieki. Obok energetyki katastrofalny kryzys dotyka więc największych i najbardziej kosztownych sektorów państw, które w zasadzie przecież istnieją właśnie po to, by ich obywatele mogli je wspólnie tworzyć i utrzymywać. Mamy wszelkie powody obawiać się przyszłości i sądzić, że dzisiejsza polityka – zwłaszcza zaściankowa polityka polska – w żadnym stopniu nie odpowiada na te wyzwania. Poważne pytania dotyczą tego, czy rzeczywistość polityczna, jedyna jaką znamy, umożliwia stawienie im czoła. Polityków konkurujących o nasze względy nie stać na ryzykowne decyzje i skutecznie ich unikają. Nie wydaje się też, by np. stosunek do energetyki atomowej mógł i powinien wyznaczać polityczne tożsamości i budzić polityczne namiętności w sprawach, które wymagają nierzadko wręcz inżynierskich kompetencji i eksperckiego, pozbawionego emocji namysłu. Czy te najpoważniejsze wyzwania i w jakim stopniu powinny organizować debatę programową przed wyborami i jaką nową jakość da się tu zaproponować?
Dyskusja między np. Adrianem Zandbergiem, a Szymonem Hołownią na jakikolwiek temat związany np. z prawami osób LGBT, ale prawdopodobnie także z 500+, a być może także ustrojem partii politycznych, rolą Senatu i innymi sprawami ustrojowymi, musi być sporem, o ile nie konfliktem – jeśli tylko ma być uczciwa, a uczciwa być musi, ponieważ wyborcy nie wybaczają „taktycznej ściemy”. Według wszelkiego prawdopodobieństwa obaj politycy wystartują w kolejnych wyborach. Jak określić to, co ich łączy? Nie jest wcale pewne, że może to być konstytucja, nie ma też żadnej pewności, jak da się wyobrazić powrót do reguł praworządnego państwa. Czy połączy nas wspólny plan naprawy państwa, czy po prostu deklaracja, że parlamentaryzm jest sposobem rozwiązywania koniecznych w demokracji sporów? Czy z „protokołu rozbieżności” pomiędzy partiami uczynimy listę spraw do załatwienia – może głosami obywateli?
Przy wszystkich podniesionych dotąd zastrzeżeniach, wątpliwościach i pytaniach, być może polityczny plan minimum powinien obejmować kilka kluczowych kwestii możliwych do uzgodnienia bez kompromisów rujnujących programowe tożsamości różnych środowisk. Czy da się uzgodnić i w jaki mniej więcej sposób wspólne zdanie np. w sprawach:
- Przywrócenia reguł praworządności i równowagi władz na poziomie konstytucyjnych instytucji państwa;
- Integracji europejskiej (w tym w strefie Euro);
- Obronności w NATO i w Europie;
- Apolityczności służb bezpieczeństwa;
- Apolitycznego korpusu urzędniczego;
- Gwarancji politycznej niezależności spółek skarbu państwa;
- Umocnienia (rozszerzenia) roli samorządu terytorialnego;
- Reformy ustroju partii politycznych?
Ostatnio otwarte dyskusje
10. Czy w rozwiniętych społeczeństwach XXI wieku, żyjących pod rosnącym wpływem gwałtownie zmieniających się mediów, tradycyjna demokracja przedstawicielska istnieje, czy warto jej bronić, czy trzeba szukać sposobów jej zastąpienia?
10. Czy demokracja przedstawicielska istnieje? Czy warto jej bronić? Czy trzeba walczyć o demokrację, czy
9. Czy ustrój partii politycznych wymaga zmiany?
9. Czy ustrój partii politycznych wymaga zmiany? To pierwsze z serii podobnych pytań, które da
8. Czy program wyborczy dziś to pakiety wyborczych obietnic?
8. Czy program wyborczy dziś to pakiety wyborczych obietnic? Czy program wyborczy powinien obiecywać np.
Wiemy też bardzo dobrze, że terminowe wybory nie będą żadną miarą uczciwe i równe. Od dawna już polityka w Polsce odbiega od zwykłych parlamentarno-wyborczych standardów, procedur i wartości. Żadnych wyborów nie da się już wygrać w żaden zwykły sposób. Tyle dzisiaj powinniśmy wszyscy wiedzieć, że jeśli w Polsce ma przetrwać demokracja lub po prostu cywilizacja, którą cenimy – umożliwiająca każdemu rozwój i zapewniająca bezpieczeństwo; szanująca jednostkę, jej indywidualność i odmienność; broniąca praw mniejszości przed tyranią władzy i tyranią większości; respektująca prawo i zawarte między obywatelami umowy – jeśli mamy zachować wszystkie te wartości, trzeba czegoś więcej niż zwykłej wyborczej większości. Korekty marketingowych technik kampanii zdecydowanie już nie wystarczą. Ani nie wystarczą pakiety wyborczych obietnic.
O wyborach chcemy więc rozmawiać już dziś. Codziennie przez każdy z tych około 1000 dni, jakie nas dzielą od wyborów w terminie. By nie obudzić się znowu miesiąc przed, kiedy rozdane zostaną już wszystkie karty i wszystkie decyzje zapadną w zaciszu partyjnych gabinetów. By znowu nie usłyszeć, że jest „za późno” na wizje Polski przyszłości, programy, strategie wyborcze i nawet drobne korekty, by nie być zmuszanymi do głosowania w rzeczywistości „jaka jest”, by nie czytać, że zmienić się już niczego nie da i nie da się nawet naprawdę wybrać – by znowu w strachu nie popierać „naszych”, robiąc wszystko i wszystko akceptując byle tylko uniknąć zwycięstwa „tamtych”.
Proponujemy listę pytań o bardzo podstawowym charakterze. Będziemy je zadawać co tydzień. Obok na stronie zestaw wstępny na „pierwszy sezon” tej dyskusji.
Dzisiejsza gorąca sytuacja na ostrzu noża stawia „problemy światopoglądowe”, a zwłaszcza podstawowe prawa człowieka i ich znaczenie ustrojowe ukryte za pacyfikującą polityczną gadaniną o „tematach zastępczych”. Bieżące wydarzenia potwierdzają naszą od dawna formułowaną tezę, że – odwrotnie niż to na ogół widzą „polityczni stratedzy” – te sprawy wymagają decyzji i rozstrzygnięć raczej przed wyborami i nie mogą być odsuwane na spokojniejszą przyszłość „odzyskanej demokracji”, bo są po prostu niebezpiecznymi bombami odpalanymi zawsze w politycznej potrzebie. Choć ten problem stawiamy zaraz na początku listy pytań, nie jest on jedynym z dłuższej listy punktów zapalnych.
Nie przygotowujemy listy pytań gotowej i zamkniętej z góry. Nawet nie próbujemy określić gotowego katalogu problemów, wymieniając choćby zagadnienia, jak energetyka i klimat; polityka społeczna i zakres wsparcia dla potrzebujących; ochrona zdrowia i ubezpieczenia; edukacja, rozwój jednostek i rozwój wspólnoty; bezpieczeństwo i kontrola odpowiadających za nie służb – choć przecież zdajemy sobie sprawę z ich znaczenia. Media, kultura, partyjna niezależność korpusu urzędniczego, spółki skarbu państwa, obronność, integracja europejska – długo można wymieniać sfery, które należałoby objąć programem, o jakim na ogół myślimy przed wyborami. My jednak rezygnujemy nawet z prób ich skatalogowania. Wiemy z niezliczonych badań i sondaży, że choć da się wskazać zadania państwa, które są przedmiotem największych lęków i trosk obywateli – jak choćby ochrona zdrowia – tym troskom towarzyszy jednak równocześnie absolutna niewiara, że jakiekolwiek wybory i wyłoniona w nich polityczna większość przyniesie tu jakąkolwiek zauważalną zmianę. Nie mamy zatem żadnej pewności, czy program wyborczy, a co zatem idzie zadania wyłonionego w wyborach parlamentu, powinny zawierać obietnice konkretnych polityk państwa, czy raczej takich podstawowych rozwiązań ustrojowych, które politykę uczynią wiarygodnym procesem rzeczywistego rozwiązywania ważnych dla ludzi problemów.
To jedna z głównych i bardzo specyficznych cech tej listy pytań, którą tu proponujemy. Nie chcemy pytać o zawartość niebieskich, czarnych, czerwonych, czy żółtych teczek z projektami gotowych ustaw, o których usłyszymy, że zostaną wdrożone po zwycięstwie.
Mamy powody sądzić, że polskie państwo trzeba dziś gruntownie przemyśleć na nowo, by porozmawiać poważnie o tym, do czego ono w ogóle jest potrzebne obywatelom płacącym na nie podatki i głosującym w wyborach, by tworzyć jego instytucje. Silne przekonania mówią nam, że wiarygodną politykę rozpoczyna wizja kształtująca się w dialogu z podmiotową rolą tych ludzi, którym polityka ma służyć. To oni muszą stworzyć listę problemów i w ostatecznym rachunku – udzielić odpowiedzi na postawione przez siebie pytania. Tak będziemy więc postępować – kolejne pytania pojawiać się będą w konsekwencji dyskusji, do której z jednej strony zaprosimy najlepszych z najlepszych ekspertów, zawodowców, aktywistów i polityków, a z drugiej – zrobimy wszystko, by uruchomić najlepsze i najbardziej wiarygodne mechanizmy społecznej deliberacji, na jakie tylko będzie nas stać.
Jako Obywatele RP, niewielkie środowisko demokratycznej opozycji, pozwalamy sobie sądzić, że nasze dokonania i wysiłki z ostatnich kilku lat zasługują na to, by odpowiedzieć na pytania, które mamy czelność dziś stawiać akurat my, choć wiemy, że to jest z naszej strony jakaś uzurpacja. Formułujemy własne pytania, nie próbując ich uzgodnić z innymi, ponieważ – mówiąc otwarcie – po prostu wiemy, że te uzgodnienia nie skończyłyby się nigdy. Niech więc dyskusja ma wiele źródeł – na to liczymy. My sami – sądzimy jednak nieskromnie – mamy prawo oczekiwać odpowiedzi nie tylko dlatego, że w walce o demokrację poświęcaliśmy się bardzo. Również dlatego, że przed każdymi z wciąż przegrywanych przez opozycję wyborów w czasie rządów PiS stawialiśmy postulaty i przestrzegaliśmy przed klęskami, których nieuchronność widzieliśmy. Wszystkie nasze czarne scenariusze potwierdzały się dotąd bez wyjątków. Ich trafność dostrzegało wielu – o czym wiemy z mnóstwa rozmów. Za każdym razem perspektywa nadchodzącej konfrontacji powstrzymywała jednak ludzi rozsądnych i odpowiedzialnych przed publicznym wyrażaniem własnych opinii, ocen i prognoz. Bo już było za późno, bo oceny już niczego w powszechnym mniemaniu nie były w stanie zmienić, a mogły tylko osłabić wiarę w zwycięstwo – konieczną w przeddzień kolejnego „boju o wszystko”.
Niech tym razem będzie inaczej. Pomyślmy jak wygrać Polskę i po co. Zorganizujmy ją sobie i zbudujmy w demokratycznym środowisku. Mamy do wykorzystania czas, który nie musi być po prostu kolejnym ponurym okresem smuty.
Na niniejszej stronie portalu Obywatele.News każdy rozpoczęty pytaniem wątek będzie stale dostępny, jak hasło w encyklopedii. Nie będzie można udawać potem, że pytań nie było i odpowiedzi nie padły. Będzie można te odpowiedzi modyfikować i poprawiać zawsze. Ale nie będzie można ignorować argumentów, powtarzając obalone wcześniej tezy, co jest jedną ze zmór tej karykatury debaty, z którą mamy obecnie do czynienia zwłaszcza w nowych mediach – one wprawdzie zwą się społecznościowymi, ale w rzeczywistości społeczność rujnują. Niech choćby to będzie wartością, którą zrealizujemy w tym projekcie. Chcemy też, by odpowiedzi tu udzielone były jakiegoś rodzaju umową zobowiązującą autorów. Pracujmy potem wspólnie na rzecz rozwiązań i postulatów, które tu padną.
Zagajenie ze strony Obywateli RP będzie otwierać każdy tydzień debaty. Redakcja poprosi o teksty i wypowiedzi ekspertów i osoby, których autorytet jeszcze w Polsce coś znaczy oraz przedstawicieli aktywnych środowisk opiniotwórczych, w tym redakcji, środowisk uniwersyteckich, ruchów i organizacji pozarządowych. Rzadziej polityków, choć oczywiście ich zdanie jest ważne i czasem nawet interesujące. Teksty, wywiady i wypowiedzi będą publikowane w osobnej rubryce portalu Obywatele.News. Będziemy zabiegać o ich publikację w innych mediach. W miarę realizacji projektu pojawiać się w nim będą debaty rejestrowane w studiu Obywatele.News.
Każdy tydzień będziemy kończyć dokonywać wstępnego podsumowania, otwierając kolejny wątek. W podsumowaniach będziemy wykorzystywać i stale rozbudowywać mechanizmy demokracji deliberatywnej – poczynając od niedoskonałych siłą rzeczy ankiet internetowych i sondaży ulicznych, poprzez jakościowe badania fokusowe, by w miarę możliwości finansowych wykorzystać również zaawansowane badania społeczne oraz wspierać powstanie i uruchomienie mechanizmów tej prawdziwej demokratycznej deliberacji, o którą nam chodzi – takich jak wciąż w Polsce niemal nieznane panele obywatelskie.